"Idea Porozumienia bez Przemocy (Nonviolent Communication) jest prosta i zawiera się w dwóch pytaniach. Pierwsze: Co jest w tobie teraz żywe? Drugie: Co poprawi jakość twojego życia, co je wzbogaci? Naucz się mówić o tym uczciwie, unikając osądów i krytyki. W Porozumieniu bez Przemocy chodzi o to, aby przekazać informacje wynikające z tych pytań rozmówcy i z empatią przyjąć te, których z kolei on udziela. "
"Fundamentem PbP jest taki sposób mówienia i umiejętność komunikowania się, które pozwalają nam zachować człowieczeństwo nawet w niesprzyjających okolicznościach. Nie ma w tej metodzie niczego nowego; wszystkie jej składniki znane są od stuleci. Jej zadaniem jest nieustanne przypominanie nam o czymś, co już wiemy - o tym, jak my, ludzie, mamy zgodnie z pierwotnym zamysłem wzajemnie odnosić się do siebie; dzięki tej metodzie łatwiej też jest nam żyć w taki sposób, żeby wiedza ta przejawiała się w konkretnym działaniu. (...)
Dzięki
PBP wyrażamy siebie szczerze i jasno, zarazem z szacunkiem i empatią
poświęcając uwagę innym ludziom. Odtąd w każdej wymianie zdań potrafimy
usłyszeć własne głębokie potrzeby i oczekiwania, a także cudze. PBP uczy
nas dokonywania precyzyjnych spostrzeżeń i pozwala precyzyjnie określać
zachowania i sytuacje, które wywierają na nas taki czy inny wpływ.
Uczymy się wyraźnie dostrzegać i uzewnętrzniać własne potrzeby i
oczekiwania w każdej konkretnej sytuacji. Technicznie jest to proste,
ale bardzo wiele zmienia. W miarę jak dzięki PBP pozbywamy się starych
nawyków, które w zetknięciu z krytyczną oceną dotychczas kazały nam się
bronić, wycofywać lub atakować; zaczynamy widzieć w nowym świetle
zarówno samych siebie, jak i innych ludzi, a także nasze intencje i
wzajemne związki. Opór, postawa obronna i gwałtowne reakcje pojawiają
się coraz rzadziej. Kiedy skupiamy się na jasnym wyrażaniu spostrzeżeń,
odczuć i potrzeb, zamiast na stawianiu diagnoz i osądzaniu, odkrywamy
głębię własnego współczucia. Ponieważ z punktu widzenia PBP ogromnie
ważne jest słuchanie - zarówno samego siebie, jak i innych - z czasem
budzi się szacunek, uwaga i empatia, a także wzajemna chęć dawania z
serca."
A jak atencja
Szacunek dla siebie samego i dla drugiego człowieka jest podstawą PbP. Szacunek jest, jak pisze Rosenberg, "owocem dawania z serca". I pozwoliłam sobie postawić znak równości między atencją, a szacunkiem, eliminując w ten sposób przymiotniki "wyjątkowy, niezwykły, szczególny, nadzwyczajny", bo szanować kogoś prawdziwie, to widzieć go właśnie jedynym w swoim rodzaju. Szanować siebie to patrzeć i przyjmować siebie jako wyjątkowy dar. Szacunek wyraża się w braniu pod uwagę uczuć i potrzeb, swoich i drugiego.
B jak Bez Przemocy
Porozumiewanie się bez Przemocy jest to "naturalny stan współodczuwania, który osiągnęliśmy wtedy, gdy przemoc ustąpiła z naszego serca", a dzieje się tak wówczas, gdy z naszego języka usuniemy oceny, sądy, krytykę, porównywanie, i przestaniemy używać kar i nagród, dla osiągnięcia celu. Bez Przemocy, czyli bez przyklejanie etykiet: to jest dobry rodzic, a to zły; to dziecko jest grzeczne, a tamto nie; ten ma rację, a ten jest w błędzie.
Język pozbawiony przemocy, to język w którym pytam o to, co jest we mnie i w drugim człowieku żywe w związku z zaistniałą sytuacją. I dalej: co mogłoby wzbogacić moje i jego życie. Nieustanne stawianie sobie pytania: o co mi chodzi (?), sprawia, że zaczynam dostrzegać istotę rzeczy.
C jak "czuję, bo potrzebuję"
Za uczuciami kryją się potrzeby. Uczucia nie istnieją same w sobie i dla siebie. Ich źródłem są nasze potrzeby, pragnienia, oczekiwania. Kiedy moje potrzeby są zaspokojone czuję ulgę, spełnienie, nadzieję, radość, spokój, wzruszenie itp. Kiedy moje potrzeby nie są zaspokojone pojawia się irytacja, bezsilność, frustracja, żal, wściekłość itp.
Zdanie "czuję..., bo potrzebuję..." jest szansą na nawiązanie kontaktu. Kiedy mówię o swoich uczuciach związanych z jakąś sytuacją i odnoszę je do konkretnej potrzeby, wówczas łatwiej jest mojemu rozmówcy odnieść się do mnie bez oceniania i krytykowania. Kiedy pytam "czy czujesz..., bo potrzebujesz..." i próbuję zgadnąć jakie potrzeby kryją się za smutkiem, przygnębieniem, zatroskaniem czy zgorszeniem drugiego człowieka, wówczas łatwiej mi odnieść się do niego ze współczuciem (nie litością, a z empatią).
D jak "dawanie z serca"
"Najhojniej obdarzona czuję się, kiedy ode mnie coś przyjmujesz -
gdy rozumiesz radość, z jaką składam ci dar.
I wiesz, że robię to nie po to, abyś miał u mnie dług,
lecz po prostu chcę, żeby moja miłość do ciebie dała owoce.
Z wdziękiem brać - kto wie, czy to nie największy dar.
W ogóle nie rozróżniam tych dwóch stron medalu.
Kiedy mi coś dajesz, oddaję ci swoje przyjmowanie.
A kiedy bierzesz ode mnie, taka się czuję obdarzona.
(Ruth Bebermeyer)
Dawanie, czyli zaspokajanie potrzeb drugiego płynie nie z powinności spełnienia obowiązku, wyjścia naprzeciw społecznym oczekiwaniom, ale z serca. Takie dawanie jest bezpieczne dla obu stron, bo jest dobrowolne. Dający nie nastawiony jest na rewanż, a biorący nie musi obawiać się konieczności spłaty "długu wdzięczności".
E jak empatia
Empatia to takie słuchanie, w które zaangażowane jest zarówno ciało, jak i duch człowieka. To otwarcie się na słowa, uczucia i potrzeby drugiego. Według Rosenberga empatia to "pełne szacunku rozumienie tego, co w danym momencie doświadczają inni". To stan "oczyszczenia naszego umysłu i słuchania innych całym sobą".
F jak filozofia
B jak Bez Przemocy
Porozumiewanie się bez Przemocy jest to "naturalny stan współodczuwania, który osiągnęliśmy wtedy, gdy przemoc ustąpiła z naszego serca", a dzieje się tak wówczas, gdy z naszego języka usuniemy oceny, sądy, krytykę, porównywanie, i przestaniemy używać kar i nagród, dla osiągnięcia celu. Bez Przemocy, czyli bez przyklejanie etykiet: to jest dobry rodzic, a to zły; to dziecko jest grzeczne, a tamto nie; ten ma rację, a ten jest w błędzie.
Język pozbawiony przemocy, to język w którym pytam o to, co jest we mnie i w drugim człowieku żywe w związku z zaistniałą sytuacją. I dalej: co mogłoby wzbogacić moje i jego życie. Nieustanne stawianie sobie pytania: o co mi chodzi (?), sprawia, że zaczynam dostrzegać istotę rzeczy.
C jak "czuję, bo potrzebuję"
Za uczuciami kryją się potrzeby. Uczucia nie istnieją same w sobie i dla siebie. Ich źródłem są nasze potrzeby, pragnienia, oczekiwania. Kiedy moje potrzeby są zaspokojone czuję ulgę, spełnienie, nadzieję, radość, spokój, wzruszenie itp. Kiedy moje potrzeby nie są zaspokojone pojawia się irytacja, bezsilność, frustracja, żal, wściekłość itp.
Zdanie "czuję..., bo potrzebuję..." jest szansą na nawiązanie kontaktu. Kiedy mówię o swoich uczuciach związanych z jakąś sytuacją i odnoszę je do konkretnej potrzeby, wówczas łatwiej jest mojemu rozmówcy odnieść się do mnie bez oceniania i krytykowania. Kiedy pytam "czy czujesz..., bo potrzebujesz..." i próbuję zgadnąć jakie potrzeby kryją się za smutkiem, przygnębieniem, zatroskaniem czy zgorszeniem drugiego człowieka, wówczas łatwiej mi odnieść się do niego ze współczuciem (nie litością, a z empatią).
D jak "dawanie z serca"
"Najhojniej obdarzona czuję się, kiedy ode mnie coś przyjmujesz -
gdy rozumiesz radość, z jaką składam ci dar.
I wiesz, że robię to nie po to, abyś miał u mnie dług,
lecz po prostu chcę, żeby moja miłość do ciebie dała owoce.
Z wdziękiem brać - kto wie, czy to nie największy dar.
W ogóle nie rozróżniam tych dwóch stron medalu.
Kiedy mi coś dajesz, oddaję ci swoje przyjmowanie.
A kiedy bierzesz ode mnie, taka się czuję obdarzona.
(Ruth Bebermeyer)
Dawanie, czyli zaspokajanie potrzeb drugiego płynie nie z powinności spełnienia obowiązku, wyjścia naprzeciw społecznym oczekiwaniom, ale z serca. Takie dawanie jest bezpieczne dla obu stron, bo jest dobrowolne. Dający nie nastawiony jest na rewanż, a biorący nie musi obawiać się konieczności spłaty "długu wdzięczności".
E jak empatia
Empatia to takie słuchanie, w które zaangażowane jest zarówno ciało, jak i duch człowieka. To otwarcie się na słowa, uczucia i potrzeby drugiego. Według Rosenberga empatia to "pełne szacunku rozumienie tego, co w danym momencie doświadczają inni". To stan "oczyszczenia naszego umysłu i słuchania innych całym sobą".
Empatyczne słuchanie
zakłada takie bycie przy mówiącym, które daje mu możliwość
wypowiedzenia się bez obawy bycia ocenianym i analizowanym. Mówiący przy
empatycznym słuchaczu doświadcza ulgi i zaczyna odkrywać potrzeby ukryte
za łzami, wrzaskiem, apatią czy bezsilnością. Zaczyna rozumieć
siebie.
Empatyczne mówienie to
mówienie bez osądzania i doradzania. Bez diagnozowania. To mówienie o
uczuciach i ukrytych za nimi potrzebach, tych zaspokojonych wywołujących
euforię, i tych niezaspokojonych, które doprowadziły do łez. To, co
jest najważniejsze to mówienie o swoich uczuciach i potrzebach, i
zgadywanie, domyślanie się uczuć i potrzeb tego drugiego. Nic nie wiem,
jedynie zgaduję.
F jak filozofia
Porozumienie bez Przemocy nazywane językiem serca lub komunikowanie się ze współczuciem, nie jest tylko metodą komunikacyjną, narzędziem ułatwiającym nawiązywanie relacji, czy kierunkiem wychowawczym. PbP jest filozofią, której istota leży w dawaniu z serca, w inspirowaniu ludzi do okazywania współczucia i zwracaniu się do innych ze współczuciem. PbP to sposób odbierania świata i człowieka przez pryzmat uczuć, potrzeb, szacunku i empatii.
Zdaniem Rosenberga „Nie ma w w tej metodzie niczego nowego; wszystkie jej składniki znane są od stuleci. Jej zadaniem jest nieustanne przypominanie nam o czymś, co już wiemy – o tym, jak my, ludzie, mamy zgodnie z pierwotnym zamysłem wzajemnie odnosić się do siebie".
G jak gniew
Gniew nie jest takim samym uczuciem, jak radość czy smutek, bo one pochodzą z zaspokojonych lub niezaspokojonych potrzeb (z serca), a gniew pochodzi z GŁOWY, z tego, co ja myślę. Nigdy przyczyną gniewu nie jestem ja sama czy drugi człowiek, ale to co ja o sobie lub o drugim myślę. Zachowanie człowieka może wyzwolić gniew, ale nie jest jego źródłem. Źródłem jest nasze przekonanie, że się "powinno". Powinno się postąpić tak, a nie inaczej.
Marshall tak pisze: "Kiedy jestem wściekły, całą swoją świadomość umieszczam w głowie i zajmuję pozycję należną Bogu (...) wydaję sądy i rozstrzygam o losach innych: Ty pójdziesz do piekła, mój przyjacielu. Nawet jeśli w pierwszym starciu wygram i przekonam przeciwnika, że jest winny i zasłużył na karę, to w szerszej perspektywie przegram, bo gra toczy się dalej. Następny krok należy do przeciwnika. Teraz jego kolej na występowanie w roli Boga. Zwalczając się wzajemnie, prześcigamy się, kto będzie okrutniejszy."
Za gniewem ukryta jest niezaspokojona przyczyna, tylko że bardzo często jesteśmy tak rozgniewani, że nie mamy szans na odkrycie jej i tym samym na zaspokojenie.
c.d.n
Zdaniem Rosenberga „Nie ma w w tej metodzie niczego nowego; wszystkie jej składniki znane są od stuleci. Jej zadaniem jest nieustanne przypominanie nam o czymś, co już wiemy – o tym, jak my, ludzie, mamy zgodnie z pierwotnym zamysłem wzajemnie odnosić się do siebie".
G jak gniew
Gniew nie jest takim samym uczuciem, jak radość czy smutek, bo one pochodzą z zaspokojonych lub niezaspokojonych potrzeb (z serca), a gniew pochodzi z GŁOWY, z tego, co ja myślę. Nigdy przyczyną gniewu nie jestem ja sama czy drugi człowiek, ale to co ja o sobie lub o drugim myślę. Zachowanie człowieka może wyzwolić gniew, ale nie jest jego źródłem. Źródłem jest nasze przekonanie, że się "powinno". Powinno się postąpić tak, a nie inaczej.
Marshall tak pisze: "Kiedy jestem wściekły, całą swoją świadomość umieszczam w głowie i zajmuję pozycję należną Bogu (...) wydaję sądy i rozstrzygam o losach innych: Ty pójdziesz do piekła, mój przyjacielu. Nawet jeśli w pierwszym starciu wygram i przekonam przeciwnika, że jest winny i zasłużył na karę, to w szerszej perspektywie przegram, bo gra toczy się dalej. Następny krok należy do przeciwnika. Teraz jego kolej na występowanie w roli Boga. Zwalczając się wzajemnie, prześcigamy się, kto będzie okrutniejszy."
Za gniewem ukryta jest niezaspokojona przyczyna, tylko że bardzo często jesteśmy tak rozgniewani, że nie mamy szans na odkrycie jej i tym samym na zaspokojenie.
c.d.n