5.6.12

Płacz

       Wczoraj płakałam na ulicy (mniejsza o powód) i kilku przechodniów patrzyło na mnie ze współczuciem, może nawet z empatią (na pewno nie z litością), a dwóch troskliwie zapytało czy może mi w czymś pomóc. 
            Od wczoraj przed oczami stają mi obrazy płaczących dorosłych i dzieci. Od wczoraj nie mogę się uwolnić od myśli, że jakoś łatwiej nam prawdziwie dostrzec płaczącego dorosłego i być z nim, niż z płaczącym dzieckiem. Oczywiście nie myślę tu o rodzicach, a o przypadkowych świadkach naszego smutku, bólu i płaczu. Może się mylę, ale doświadczenie podpowiada mi, że płaczący dorosły widziany jest jako człowiek, który znalazł się w "sytuacji bez wyjścia" i dlatego wymaga troski. A tymczasem dziecko płacze, bo...
  • chce coś wymusić na rodzicu,
  • jest nadwrażliwe,
  • nie radzi sobie z emocjami,
  • jest rozpieszczone, 
  • chce mu się jeść lub pić,
  •  jest zmęczone,
  • coś go boli,
  • ...
     
          Raczej rzadko przychodzi nam na myśl, że jeśli Maluch, szczególnie Niemowlę, płacze to dzieje się tak dlatego, że "żaden inny subtelniejszy środek, którego użył, aby poinformować nas o swoim stanie, nie został odpowiednio pojęty i teraz, spanikowany, używa jedynego sposobu, który mu pozostał - krzyku przerażenie i rozpaczy oraz łez" (Rodzicielstwo bez przemocy, Claude Didierjean - Jouveau). 
       Myślę, że dzieci częściej niż przypuszczamy płaczą, by powiedzieć nam o swoich niezaspokojonych potrzebach. Myślę, że za często widzimy w płaczu jedynie strategię na wyładowanie złości czy napięcia. Myślę, że ja tak miewam...  
        Przypominam sobie to, co było dla mnie oczywistością, gdy wiek Zo liczony był w miesiącach - płacz dziecka istnieje po to, abyśmy wiedzieli kiedy dziecko potrzebuje naszej pomocy, aby uruchamiał się w nas odruch przywiązania - pocieszenia. 
            I jeszcze jedno: reagowanie na płacz dziecka buduje zaufanie.

15 komentarzy:

  1. ja placzące dziecko spostrzegam (dzieki AP i NVC) jako zawiedziona i osamotniona istote. a rodzica jako tyrana - choc on rowniez jest zagubiony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NVC nie mówi o ofiarach i tyranach, nie dzieli ludzi na dobrych i złych. NVC skupi się na potrzebach i uczuciach. Rodzic który nie reaguje na płacz dziecka sam przeżywa jakąś trudność, która uniemożliwia mu podjęcie działania, które wzbogaciłoby życie jego dziecka i być może i jego. Często wraca do mnie myśl, że rodzice, którzy odcinają się od bólu, cierpienia i płaczu swojego dziecka, tego samego doświadczyli we własnym dzieciństwie.

      Usuń
    2. nigdy na to w ten sposób nie patrzyłam.

      Usuń
  2. @BiGm -rodzica tyrana?
    To dziecko ma w ogóle nie płakać?

    Dobry wpis.Cała prawda. Zwłaszcza jeśli chodzi o niemowlęta. "To nienormalne, że tak płacze, pewnie chce wymusić branie na ręce" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widok płaczącego dorosłego to rzadkość w porównaniu to widoku płaczącego dziecka, stąd może "sytację bez wyścia" inaczej się interpretuje (sytacja nie może być wszak bez przerwy taka). Może to błąd, ale trudno to w praktyce przeskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak jest. W naszym, dorosłym, świecie płacz to przejaw skrajnej rozpaczy, a w świecie dzieci...Gdybyśmy tak pamiętali, że płacz dziecka związany jest nie tylko z bólem i cierpieniem, ale także mocno jest związany z rozwijającym się mózgiem, może wtedy łatwiej byłoby nam okazać płaczącemu dziecku empatię. Nierozwinięty mózg potrzebuje bliskiego kontaktu fizycznego. Uspokajając płaczące dziecko uczymy jego mózg radzenia sobie z trudnymi emocjami. Pozostawiając go samego sobie - odwrotnie.

      Usuń
  5. mądre i prawdziwe słowa;
    wczoraj byłam świadkiem, jak dwuletni chłopiec płakał kilkanaście minut (płacz przeszedł w końcu w histeryczne wycie), a rodzice i babcia stali nad nim z założonymi rękoma, czekając, aż przestanie? zaśnie z wyczerpania?... nie wiem, na co czekali. pomyślałam, że coś jest nie tak z dorosłymi, nie z dzieckiem. bo wystarczyło chłopcu pozwolić wyjść z wózka, a wszystko byłoby ok. do tej pory nie rozumiem, dlaczego uparcie go tam trzymali.

    http://www.dlanich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy6/6/12

    bardzo mądre i prawdziwe
    wczoraj mój Syn płakał, łkał tak głośno a łzy lały się po policzkach wielkie łzy - była to reakcja na niesprawiedliwą ocenę jego zachowania przez mojego M - nieporozumienie, które wyjaśniliśmy jak tylko mały się uspokoił okazało się że porównanie go do złej(w jego opinii) postaci z bajki wywołało reakcję: ja nie jestem taki zły dlaczego mnie tak oceniasz.
    był to płacz, który nie wymusza był to płacz żałości i ubolewania - tego nie da się pomylić.
    Masz rację na płaczących dorosłych reagujemy inaczej - dzieci plączą zdecydowanie częściej i może się uodparniamy (reakcja obronna)
    od dziś postaram się traktować płaczące dziecko jak płaczącego dorosłego

    Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziecięce łzy bardzo mnie wzruszają. Zawsze. A Hanię przytulam wtedy mocno, mocno, pozwalam gorącym łzom skapywać po mojej szyi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mogę patrzeć na łzy mojego Syna, nawet na te, które są przez niego wymuszane, w celu osiągnięcia czegoś..

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mądry tekst. Chyba go pokażę mojemu M. - dla niego płacz dziecka prawie ZAWSZE oznacza wymuszanie czegoś. Nie ważne, czy dziecko płacze na ulicy, w łóżeczku.. No i oczywiście wg niego należy płacz 'przeczekać'. W jego przypadku niestety sprawdza się teoria, że czym skorupka za młodu nasiąknie.. i czego człowiek doświadczy w dzieciństwie, jak będzie traktowany przez swoich rodziców, tak potem będzie traktował swoje dzieci... :/

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie też wzrusza jak mój maluch półtoraroczny leje łzy jak grochy, choć często się to nie zdarza póki co. Dzięki za ten tekst, wyprostował moje skrzywione lekko myślenie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy30/9/12

    Dziękuję za ten tekst, odzwierciedla moje myśli , które coraz częściej mnie nachodzą. Wpadłam w lekką obsesję obserwacji rodziców i dzieci, słysząc na ulicy płaczące dziecko od razu patrzę co się dzieje. Zdarzyło mi sie tylko kilka razy , żeby rodzic pochylił sie nad płaczacym dzieckiem w wózku, robią różne rzeczy : pchają wózek z płaczącym dzieckiem rozmawiając jakby nigdy nic z koleżanką, oglądają wystawy sklepowe, spokojnie wykładają towar przy kasie, płacą, pakują towar do toreb i ani razu nie pochylą się nad swoim płaczącym dzieckiem. A ja ciągle słyszę, że jak będę tak obskakiwac moje dziecko to będzie nieudacznikiem życiowym i naucze je wymuszac wszystko płaczem. Smutne :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy15/5/14

    witam,
    nie raz niestety! jestem czasem swiadkiem znieczulicy wobec dziecka... to jest zawsze cos, co przeszywa I rozrywa mi serce, jak widzę taka bezradność I wielki krzyk dzieciątka o pomoc, o zareagowanie, o przytulenie... a tu nic, zimno, chlod, obojetnosc, tresura.... Przecież nie zawsze wiemy co czuje maluszek...może się wystraszyło jakiegoś dźwięku, którego my nawet nie zarejestrowalismy, może brzuszek zabolał - noworodek nie powie... Ale zawsze wszystko lepiej zniesie przytulony I ukojony przy ciele matki...
    Ludzie tracą instynkty... Sugerują się jakimiś zabobonnymi przekonaniami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie, typu "nie nos, bo go rozpiescisz", albo czytaja 'nowoczesne' podreczniki wychowania rodem z usa, odrealnione, dajace przepis na wszystko, uciszanie na czas, usypianie na czas, tresura dziecka niczym pieska....nie skupiajaca sie na indywidualnych potrzebach naszych dzieci...
    Dziś nawet podeszlam do chlopca, ktory bujal mala siostrzyczke w wozku - tak kazala mu mama, ktora placila w restauracji.. Dziecko ryczalo dobre 10 minut, obserwowalam cala sytuacje z niepokojem... Powiedzialam mu zeby powiedzial mamie, zeby wziela dzieciatko na rece I przytulila I ponosila, bo inaczej tak w wozku to sie nie uspokoi... Wiem, bezczelna ze mnie istota, ale serce mi sie krajalo na widok czerwonej, sinej wrecz z wysilku I placzu buzi dzieciatka... Matka ok 40, niby doswiadczona bo ten synek juz nastoletni, 'odchowany'...ale nawet na chwile nie byla laskawa siegnac po dzieciatko z nosidelka I go utulic... wlozyla go za to do wozka I bujala do upadlego, zakneblowala ryczacego szkraba smoczkiem (bo tak najlatwiej, po co ma plakac, trzeba zatkac mu buzie I po sprawie!! o matko:/ ) a dziecko nadal przerazliwie krzyczalo... pewnie po jakims czasie sie poddalo, bezradne I splakane I zawiedzione mama zasnelo w stresie... Tak mniemam, bo matka nie reagowala do konca i widac, ze sie spieszyla z tym wozkiem do domu... Porazka... Biedne te dzieciatka, ktorym dane zyc przy takim rodzicu...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...