9.6.12

Płacz i trudne emocje (z naukowego punktu widzenia)

         Dzisiaj znowu ta sama scena - Maluszek płacze, a Rodzic stoi i czeka. Na co? Nie wiem. Domyślam się, że czeka aż dziecko się wypłacze. Nie ma jego postawie żadnej agresji, nie ma pośpiechu czy uspakajania, bo ludzie patrzą. Jest zwyczajne oczekiwanie, aż Małemu przejdzie. I przechodzi mu zanim znikają z mojego pola widzenia. Przechodzi choć szkody pozostawia.

       Z naukowe punktu widzenia (wszystkie informacje pochodzą z książki Margot Sunderland "Mądrzy rodzice") mózgi naszych dzieci przez kilka pierwszych lat są "niegotowe", "niekompletne", "niedokończony" i dlatego działaniem dziecka kierują niższe ośrodki mózgowe. Aby pomóc prawidłowo rozwinąć się połączeniom w wyższych ośrodkach mózgowych rodzic musi świadomie tworzyć silną więź z dzieckiem. Więź opartą na bezpiecznym kontakcie fizycznym i emocjonalnym. Jednym z elementów tej więzi jest akceptacja uczuć dziecka, wszystkich. Tych krzyczących i płaczących także.

        Obojętność na płacz i przeżywane przez dziecko trudności zdaniem wielu naukowców i badaczy zagadnienia może sprawić, że mózg nigdy nie osiągnie "stanu gotowości".  Dlaczego? Ponieważ:
  1. w czasie płaczu mózg wydziela hormon stresu zwany kortyzolem. Nadmiar tego hormonu może uszkodzić kluczowe struktury oraz systemy w rozwijających się mózgu; 
  2. jeżeli dziecko nie otrzyma wystarczającej pomocy w radzeniu sobie z trudnymi przeżyciami jego mózg może nie wytworzyć ścieżek umożliwiających mu skuteczne radzenie sobie ze stresującymi sytuacjami w przyszłości; 
  3. jeżeli nie pomagamy dziecku z "mocnymi" uczuciami  możemy sprawić, że jego mózg będzie w permanentnej "nadreaktywności", co oznacza oblewanie się potem z byle powodu, zamartwianie się lub złoszczenie się, wybuchowość;
  4. zbyt długi płacz i izolowanie się rodzica od tego płaczu powoduje, że w ciele zaczynają krążyć substancje chemiczne związane ze stresem, co w przyszłości może doprowadzić do postrzegania świata i ludzi przez pryzmat lęku czy zagrożenia; 
  5. nadwrażliwy system reagowania na stres może w późniejszym życiu prowadzić do strachu przed przebywaniem w samotności, lęku separacyjnego, ataków paniki czy uzależnienia od nikotyny; 
  6. kiedy dziecko cierpi jest uwalniany wysoki poziom adrenaliny, co powoduje, że ciało dziecka jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz"; 
  7. nie pocieszane dziecko jest w przyszłości narażone na przeróżne fizyczne dolegliwości, tak wskazują badania. Może mieć więc kłopot z astmą, łaknieniem i trawieniem, ze snem, bólami głowy. 
      
          Wszystkim zainteresowanych zagadnieniem wpływu na mózg dziecka codziennych wydarzeń, interakcji z dorosłymi odsyłam do książki Margot Sunderland. Znajdziecie tam informacje o sprawczej mocy dotyku, śmiechu i zabawy oraz odpowiedź na ważne pytania: Jak reagować na napady złości? Jak pocieszyć płaczące i cierpiące dziecko? Co zrobić, by dzieci nie cierpiały w przyszłości z powodu np. depresji? Jak je uchronić przed takimi dolegliwościami jak astma czy migrena? Ta książka, jak pisze sama autorka nie jest "prezentacją kolejnego podejścia do zagadnienia wychowania, ale raczej pomoże rodzicom podejmować kompetentne decyzje w oparciu o to, czego możemy się dowiedzieć z badań naukowych"
Polecam.



31 komentarzy:

  1. Bardzo dobrym uzupełnieniem ww. pozycji i pogłębieniem wiedzy jest książka amerykańskiej neurobiolog Lise Eliot pt. "Co tam się dzieje? Jak rozwija się mózg i umysł dziecka w pierwszych pięciu latach życia."

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tej pozycji. Dziękuję za informację. Przeczytam.

      Usuń
    2. Anonimowy14/6/12

      Tam jest napisane, że zostawianie dziecka, które zanosi się rozdzierającym serce płaczem, na pewno mu nie zaszkodzi (bo nie będzie tego pamiętało). Z kontekstu wynikało, że miałoby to być sporadyczne, ale mimo wszystko mnie to jakoś zniechęciło do dalszej lektury.

      Usuń
    3. Dlatego też polecam jako uzupełnienie, jest wiele ciekawych informacji, zwłaszcza dotyczących rozwoju i wpływu środowiska na jego postęp, ale to nie znaczy, że książkę należy traktować jako Biblię ;)

      pozdrawiam
      Ola

      Usuń
  2. Ja wczoraj widziałam parę z wózkiem (dziecko noworodek lub miesięczne, nie wiem było zasłonięte tetrą), płakało na maksa a rodzice ignorowali to, rozmawiali sobie, śmiali się, udawali że nie słyszą. PADŁAM. Było ciepło więc bez problemu można dziecko wyciągnąć i ponieść, przecież nie jest jeszcze tak ciężkie. No ale zapewne świadczyłoby to o ich porażce wychowawczej, co nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I muszę kupić tę książkę, dziękuję za wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze dodam, że w swoim wychowaniu starszej córki niestety robiłam bardzo źle. Dawałam jej się "wypłakać". Nosiłam ją w chuście co prawda ale z drugiej strony na przykład na siłę usypiałam w łóżeczku. Teraz mamy już tego efekty, moja córka płacze całymi dniami, nie radzi sobie z emocjami, złości się o wszystko. Szkoda, że te 3 lata temu nie trafiłam na mądrą literaturę tylko słuchałam otoczenia (babć, koleżanek, które bez problemu usamodzielniły dziecko, nie dawały się mu "terroryzować" itd). Miałam coś na kształt depresji, myślałam że moje dziecko jest jakieś "inne, niedobre" a ja beznadziejną matką (zresztą czuję się do dziś w stosunku do niej). No ale cóż, czasu nie cofnę, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgorzatko, w tej książce przeczytasz, że mózg rozwija się przez kilka pierwszy lat, nie przez 3 lata. Czasu nie da się cofnąć ( też czasem żałuję) ale wciąż jest miejsce i czas na tworzenie więzi opartej na ważnych dla dziecka potrzebach: akceptacji, zrozumieniu, braniu pod uwagę, byciu usłyszanym, ważnym. Czas, który mamy jest najlepszą inwestycją jaką możemy ofiarować dziecku.

      Usuń
    2. Anonimowy13/6/12

      Małgorzatko, mnie się wydaje, że niepotrzebnie przypisujesz sobie (swojej winie!) obecne trudności Córki. Ja miałam szczęście od początku dowiedzieć się o Rodzicielstwie Bliskości, spać razem, etc, a moja Córka także jest płaczliwa i często jest Jej ciężko. Ważne, by umieć pomagać DZISIAJ, a nie analizować, co by było gdyby. Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń
  5. Bardzo lubię tę książkę. Uświadomiła mi kilka ważnych rzeczy, rozwiała pewne wątpliwości a przede wszystkim utwierdziła w przekonaniu, że dobrze robię tuląc, reagując na każde smutki... bo niby człowiek wie lub czuje, ale często pod wpływem innych ludzi bądź własnych nieogarniętych emocji łatwo się pogubić. W lekturze tej nie lubię tylko działu o dyscyplinowani - system nagród i kar do mnie nie trafia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie też nie. To mądra książka mimo wspomnianego rodziału. Jest tam kilka innych rzeczy, które budzą moję wątpliwości ale bez niej wielu rzeczy bym po prostu nie wiedziała.

      Usuń
  6. właśnie zaczęłam ją czytać :-D
    i zamówiłam książkę Agnieszki Stein na przyszły tydzień :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam i bardzo lubię tę książkę. Często do niej wracam...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja już od kilku miesięcy jej szukam i w żadnej księgarni (ani w internecie) znaleźć nie mogę :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest dostepna w empiku - wznowili wydanie :-)
      http://www.empik.com/madrzy-rodzice-sunderland-margot,p1048670235,ksiazka-p

      Usuń
  9. Pomijając ewidentne dowody naukowe na to dlaczego nie wolno pozostawiać dziecka do wypłakania się, to jak serce matki może pozwolić na takie zostawienie? Nie rozumiem. Jak moje dziecko płacze to aż mnie w środki rozdziera i muszę je pocieszyć i pomóc mu poradzić sobie z emocjami. Zostawianie płaczącego dziecka jest po prostu nieludzkie!
    Książkę kupię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję :) Mój synek ma trzy miesiące, córka 15 lat, żałuję, że wszystkich bez sensownych "praktyk" wobec niej i cieszę się, że mogę zacząć wszystko od nowa dla mojego syna. Zbankrutuję na książkach z Mamanii i nie tylko. :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha ale mnie rozbawilas :D

      ja tez zbankrutuje na ksiazkach :D

      Usuń
  11. Swoją drogą mogliby wydać tą książkę w miękkiej oprawie - byłaby wtedy bardziej przystępna finansowo. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. chyba znalazłam blog dla siebie :) Jestem zwolenniczką "nie pozwolę mojemu dziecku płakać". Nawet z najdrobniejszego powodu. świadomie sprowadziliśmy je na swiat. W tym czasie i w tym miejscu by wychowywać dziecko a nie chodować potomstwo. Płacze z nudów... też biorę na ręce. od razu. bo to ja je chciałam na tym świecie i bawię się w chwilach Jej nudy... obiad poczeka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy13/6/12

    Droga Moniko, a czy mogłabyś napisać coś więcej (a może już napisałaś, to zalinkuj, proszę) o tym, jak pocieszać? Już wyjaśniam, o co mi chodzi. Mnie denerwuje postawa "pocieszać za wszelką cenę" - odwracanie uwagi, mówienie "nie wolno płakać", etc, etc. Oczywiście najlepiej byłoby zaspokoić potrzebę, która kryje się za płaczem, ale czasem po prostu się nie wie, jaka to potrzeba, albo nie jest się w stanie. Ja na własny użytek mam jakieś tam strategie, ale wiem, że wielu rodziców ma z tym problem, a sama nie umiem dobrze wyjaśnić. Czy możesz napisać o sensie bycia przy płaczącym dziecku, nawet (szczególnie?) wtedy, gdy nie umie się mu pomóc? O różnicy między obojętnością i przeczekiwaniem, a towarzyszeniem?

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy14/6/12

    nawet zwierzęta przytulają jak małe płacze
    mało wyraźny ale piękny obrazek - zobaczcie jaki efekt :)

    http://demotywatory.pl/3738656/Przytulenie

    pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy15/6/12

    Nie zgadzam się z wypowiedziami powyżej. "Oczywiście najlepiej byłoby zaspokoić potrzebę, która kryje się za płaczem" - cóż to oznacza w praktyce? Jeśli malutkie dziecko płacze bo zabierzemy mu z rączki pilota, a kilkulatek płacze za piątym cukierkiem, to też mam moralny i uczuciowy obowiązek zaspokoić tę jego potrzebę? Znam dzieci którym matki nigdy niczego nie odmawiały, te dzieci nie znają słowa NIE, i w przedszkolu, czy przy pierwszej innej konfrontacji ze światem (która przecież musi nadejść) przeżywają prawdziwą traumę. A nie zawsze będzie w pobliżu mamusia która wytrze łezki i zasypie całusami. Uważam, że dziecku trzeba dawać komunikat że poradzi sobie samo w świecie, a nie w imię rodzicielstwa miłości uzależniać je od siebie. Przygotowanie na samodzielność w życiu to też wyraz miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lovespatient pisze o zaspokajaniu potrzeb, nie zachcianek. Człowiek dąży do zaspokojenia swoich (i innych) potrzeb. Dzieci nie potrafią zaspokoić swoich potrzeb dlatego potrzebują nas, dorosłych. Masz rację, że nie da się zaspokoić wszyskich potrzeb, i nawet o to nie chodzi. Chodzi o dostrzeganie potrzeb, branie ich pod uwagę.
      Pilot w rękach malucha to nie potrzeba, a strategia. W ten sposób malec chce się pobawić (potrzeba zabawy) pstrykając guzik za guzikiem. A może chce wyłączyć tacie mecz w najmniej oczekiwanym momencie (potrzeba decydowania, bycia zauważonym). Pilot to tylko strategia
      PbP uczy mówienia nie, to nie jest bezstresowe wychowanie. Polecam posty o "nie". Napisałam aż trzy :) i pewnie kiedyś jeszcze napiszę :)

      Usuń
  16. wiesz Moniko, to chyba drugi z Twoich postów, który będzie mnie gnębił w określonych okolicznościach. Czasem jestem tą mamą, która idzie 2 metry przed goniącym ją, zanoszącym się od płaczu dzieckiem. Czasem jestem rodzicem z Twojego wprowadzenia. Stoję i czekam. Ale jednocześnie gryzę się w język i liczę w myślach do 100, żeby nie wybuchnąć. To, że ktoś stoi i czeka nie oznacza od razu, że chce, by dziecko się po prostu wypłakało...

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy15/3/13

    Ηeya i аm for thе рrimaгу time here.
    I fοund thіѕ boагԁ аnd I in finԁing Ιt reаlly hеlρful & it hеlpeԁ mе out much.
    I hope tο preѕent onе thing back and helρ
    othеrs lіke you aіԁed mе.

    Нere іs my web page - demotywatory

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy28/3/13

    If you are going for most exсellent contеnts like mysеlf, just vіsit thiѕ ωеb sitе eveгyԁay
    sinсe іt pгovіdes fеature contentѕ, thankѕ

    Viѕіt mу wеb-sitе -
    zasilacz laptop

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy13/4/13

    Ӏ delight in, гesult in I found just what ӏ was looκing for.
    You have ended my four day long hunt! Gοd Вless you man.
    Have a nice day. Bye

    Herе iѕ my web page: djgalix.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy31/5/13

    A ja cały czas nie potrafię do końca przekonać się do tej książki. Jestem świeżo po lekturze, która dość długo trwała, właśnie ze względu na liczne wątpliwości.
    Oczywiście zgadzam się ze wszystkim, co autorka napisała o wypłakiwaniu, pozostawianiu dziecka w samotności, jego bólu i strachu. Jednak takie "perełki" jak rozdział o dyscyplinowaniu, czynią ją dla mnie mniej wiarygodną.
    Pani Moniko, to właśnie na Pani blogu najwięcej czytam o niestosowaniu kar, nagród i pochwał. Cały czas jest to dla mnie temat-dylemat, bo o ile kar i nagród nie stosuję, to pochwał nie potrafię (i nie do końca wiem, czy chcę) się wyzbyć. No a autorka "Mądrych rodziców" wyraźnie - powołują się na te same dowody, co w innych rozdziałach - mówi, że nagrody są dobre i potrzebne, a chwalić trzeba zawsze, ciągle i za wszystko.
    Rozumiem, że każdy myślący człowiek z każdej lektury powinien wyciągnąć, to co dla niego dobre, a nie bezrefleksyjnie "łykać" wszystko. Jednak, ja wspomniałam, we mnie książka ta wzbudza jednak jakiś dysonans. Nie ufam jej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy piszę o swoich wątpilowściach dotyczących chwalenia dzieci to mam na myśli taką klasyczną, zbyt często słyszaną pochwałę: super jesteś, ale z ciebie grzeczny chłopiec, brawo, jesteś taki odważny itp. W Porozumieni bez Przemocy istnieje pochwała. Taka, która odzwierciedla rzeczywisty obraz tego, co się zdarzyło u mówi o zaspokojonych potrzebach. Jak ona brzmi? Na przyklad tak: widzę, że wchodzisz już na najwyższy szczebelek tej drabinki. Fajna uczucie, prawda? Albo: potrafisz sam zawiązać buty. Widzę, że to sprawia ci dużą radość. Chcę, żebyś wiedział, że cieszę się razem z tobą.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...