30.8.11

Brzydkie kaczątko

          Clarissa Pinkola Estes w "Biegnącej z wilkami" na nowo opowiada baśń Andersena o brzykim kaczątku. W jej interpretacji jest to opowieść
  • o dzikim dziecku, które zostaje wyrzucone poza nawias po tym, jak nie daje się go ujarzmić, oswoić. Dziecku, którego charakter i uosobienie, fantazja i pragnienia nie są mile widziane;
  • o dziewczynce, która "niesfornie wymyka się stereotypom" i na swoje  nieszczęście pada "ofiarą zakusów rodziców, którzy pragną ją położyć na stole operacyjnym i przerobić na swoją modłę wbrew skłonnościom jej duszy"; 
  • o matce, a właściwie o wielu matkach: ambiwalentnej, przegranej, matce - dziecko i matce bez matki, a także o silnej matce silnego dziecka;
  •  o kobiecie, która poszukuje swojego miejsca, bo to w którym żyje do niej nie należy, ani jej nie chce;
  • o krnąbrnych, upartych, o nie rozumiejących podstawowych rzeczy; jak na przykład tego, że dzieci potrzebują dyscypliny;
  • o rozdarciu powstałym w wyniku konfliktu intuicji ze społecznymi oczekiwaniami.

Polecam.

27.8.11

Złość piękności szkodzi

i dlatego jesteśmy miłe, grzeczne, potulne, spokojne i usłużne. Nie płaczemy publicznie, bo rozmażemy makijaż. Nie krzyczymy, bo nie chcemy dorobić się łatki histeryczki. Nie rzucamy talerzami, by sąsiedzi nie szeptali "furiatka".
      Z dziećmi jest inaczej. Na szczęście. One płaczą, krzyczą, piszczą, walą pięściami, rzucają zabawkami. Wyrażona złość im nie szkodzi, więcej - często pomaga. Dzieci, które mogą wyrażać złość nie będą szukać miejsca, czasu i ludzi, by "się wyładować". Nie kopną więc kolegi pod stołem, nie uszczypią siostry, gdy rodzice nie patrzą, nie uderzą łopatką dziewczynki w piaskownicy, nie przycisną sobie placów (ani nam) trzaskając drzwiami. A jeśli nawet to się zdarzy (a pewnie się zdarzy), to nie z powodu kumulowanej złości.
     Zo może wyrażać złość. Dzięki NVC mam więcej miejsca na jej krzyk i płacz. Zdarza się jednak, że to miejsce kurczy się. Zwykle dzieje się tak ponieważ jej krzyk w hipermarkecie wyzwala komentarz "patrz, to jest to bezstresowe wychowanie" , a płacz w restauracji przywołuje kelnera, który informuje mnie, że jeśli Mała nie przestanie tak wyć, to będziemy musiały wyjść. W takich sytuacjach zdarza mi się syknąć "Zo, przestań proszę", choć wiem, że na moja córkę działa to, jak czerwona płachta na byka. Płacz Zo staje się głośniejszy. Mała mnie już nie słyszy. Kuli się jak wystraszony zwierzak. Zatyka uszy. Ucieka ode mnie.

 
     Kiedy zamiast upominania wybieram akceptację i mówię: "Jesteś naprawdę wściekła",  płacz nie ustaje ale Zo zostaje przy mnie.
   Dzisiaj wybrałam tę opcję.

p.s. Uczmy się od naszych dzieci. 

25.8.11

Biegam z wilkami

    Znów czytam "Biegnącą z wilkami". Dostałam ją pięć lat temu od Przyjaciółki i od tego czasu wciąż do niej wracam.


    Nie spieszę się. Clarisa Pinkola Estes pisała ją ponad 20 lat. Zamierzam ją czytać przynajmniej tyle samo.
   Autorka - cantadora (strażniczka starych opowieści) swoją niezwykła opowieść zaczyna od słów: Dzikie zwierzęta i Dzika Kobieta to zagrożone gatunki. Z upływem czasu obserwujemy, jak naturalne instynkty kobiety są coraz bardziej tłumione, odrywane, oddzielane od niej murem. Długo źle je traktowano, podobnie jak przyrodę, dzikie zwierzęta i dziewicze ziemie. Od kilku tysięcy lat, kiedy tylko traciłyśmy czujność, naszą instynktowną, pierwotną naturę zsyłano na wygnanie do najnędzniejszych obszarów psychiki. Duchową krainę Dzikiej Kobiety na przestrzeni dziejów plądrowano i palono, jej kryjówki równano z ziemią, a naturalne cykle podporządkowywano sprzecznym z naturą rytmom, po to, by zadowolić innych.
 Nie przypadkiem dziewicze tereny planety kurczą się i giną, w miarę jak zanika zrozumienie naszej własnej wewnętrznej, pierwotnej natury. Nietrudno pojąć, dlaczego prastare lasy i stare kobiety nie są uważane za zbyt wielkie bogactwa. To żadna tajemnica. Nie przypadkiem wilki i kojoty, niedźwiedzie i poddające się naturze kobiety mają podobną reputację. Wszystkie te stworzenia łączą wspólne, pokrewne archetypy związane z instynktami i dlatego otoczone są one niesłusznie złą sławą jako niegodziwe, z natury niebezpieczne i krwiożercze.


        Niełatwa to lektura. Nie sposób jej przeczytać ani w tydzień, ani w miesiąc, ani nawet w rok. To nie jest książka, którą czyta się od deski do deski. Za bardzo absorbuje serce, umysł i ciało. Za głęboko wchodzi i intensywnie pulsuje.
     Polecam ją i nie pożyczam. Wybaczcie. Nie chcę się z nią rozstawać, a i ona nie chce mnie zostawić. Czytam. Płaczę. Uśmiecham się do Dzikiej Kobiety. Porzucam ją i powracam. Czerpię z niej siłę i inspirację.
     Nie pożyczam także dlatego, że wciąż coś w niej podkreślam, piszę, maluję. Na jej stronach jest już moja opowieść. I jest NVC (porozumienie bez przemocy) w czystej, pierwotnej postaci. Nie wiem czy autorka poznała Rosenberga, ale wiem, że pili z jednego źródła. Z tego, za którym tęsknię, gdy oddalam się choćby na metr.
    Złota Pszczoła też ją kiedyś polecała. Zajrzyjcie tutaj

    Swoją książkę  - opowieść Clarissa Pinkola Estes kończy słowami: Kiedy się opowiada baśnie zawsze zapada noc. Bez względu na miejsce i czas, bez względu na porę roku, kiedy ktoś opowiada baśnie, pod okapem, nad głowami słuchaczy zawisa gwieździste niebo i srebrny księżyc. Czasami pod koniec bajki izba wypełnia się świtem, innym razem zostaje skrawek gwiazd, czasami strzęp burzliwego nieba. I czymkolwiek jest to, co opowieść zostawia za sobą, jest to cała skarbnica, praca nad którą ulepsza duszę. 

Polecam. 

19.8.11

Władza rodzcielska czyli co?

  • ... ty tu masz najmniej do powiedzenia
  • ... zrobisz co mówię
  • ... wychodzimy, już
  • ... nie podoba ci się, trudno
Może być też bardziej "humanitarnie":
  • ... przykro mi ale musisz zjeść to, co nałożyłeś sobie na talerz; taka jest zasada 
  • ... nie kochanie, jesteś za mała, by móc wybrać
  • ... kotku, ile razy mam ci powtarzać żebyś wreszcie zrozumiał
  • ... proszę stać spokojnie
    ...tak mówią rodzice, którzy swoje rodzicielstwo uprawiają na bokserskim ringu.

           Władza rodzicielska istnieje i istnieć musi (- mówią moi znajomi). Często jednak, źle pojmowana, występuje pod postacią wojny, toczonej między rodzicami, a dziećmi. Wojny o uznanie autorytetu, poszanowanie starych wartości, poczucie bezpieczeństwa - to rodzice; o wolność wyboru, autonomię, kontakt - to dzieci. To jest przede wszystkim wojna o uznanie uczuć i potrzeb - to cel obu stron.
          Walczący ze sobą rodzice i dzieci, walczą o to, kto decyduje, kogo będzie na wierzchu, kto ma rację, kto wypowie ostatnie zdanie. I nawet jeśli krew się nie poleje, nie obędzie się bez ofiar. Walcząc zrywamy kontakt. Z dzieckiem i z samym sobą. 

          W moim przekonaniu dorośli, którzy koniecznie chcą wyegzekwować u swoich pociech pożądaną postawę, przestają słyszeć swój wewnętrzny głos. Ten, który w chwili zagrożenia każe im uciekać, a w sytuacji kryzysowej szukać pomocy.
        Dzieci, wobec których rodzice stosują "władzę" w końcu stają się posłuszne. Na zawsze lub na jakiś czas. Robią to, co im mówimy, bo już nie potrafią lub nie chcą (bo się nie opłaca) powiedzieć NIE.


       Rozmawiając ostatnio z koleżanką o władzy rodzicielskiej dowiedziałam się, że przy nowelizacji prawa rodzinnego padła propozycja zastąpienia określenia "władza rodzicielska" - "pieczą rodzicielską". Sprawdziłam w słowniku synonimy "władzy" i "pieczy", i żałuję, że w polskim prawie wciąż funkcjonuje władza rodzicielska.
         Chyba wszyscy zgadzają się co do tego, że rodzic ma prawo użyć siły, nawet fizycznej, wobec dziecka, którego zdrowie lub życie jest w niebezpieczeństwie. Rzecz w tym, że używając jej rodzic robi to ponieważ troszczy się o dziecko, a nie dlatego, że chce nad nim dominować. Czy zatem "piecza rodzicielska" nie jest lepszym określeniem?
     
         Na koniec coś z naszego podwórka.
         Wczoraj byliśmy na spacerze, w czasie którego dwukrotnie użyłam siły wobec Zo. Siły chroniącej.
    Pierwszy raz, siły krzyku, gdy Zo jadąc na rowerze nie zwolniła przed ulicą. Moje "STOP. Zo zatrzymaj się. STOP" wykrzyczane z wszystkich sił zatrzymało ją nie naruszając jej granic. Skąd to wiem? Nie przestraszył jej mój krzyk!
        Inaczej rzecz miała się, gdy powiedziałam Zo by zeszła z drogi (ślepa uliczna wśród jednorodzinnych domów) ponieważ jedzie samochód. Zo to zrobiła, ale nie tak, jak to sobie wyobraziłam. Kiedy samochód bezpiecznie nas minął wzięłam Zo na ręce mówiąc: "DOŚĆ. Ponieważ mnie nie słuchasz, będziesz teraz u mnie na rękach". Zo zaczęła wierzgać nogami, machać rękami i krzyczeć: "puść mnie, puść mnie...". Postawiłam ją na ziemi i odeszłam na bezpieczną (dla niej i dla siebie) odległość. Kiedy eM i Zo podeszli do mnie, eM powiedział: "Zo poprosiła mnie bym Ci powiedział, że nie lubi kiedy na siłę bierzesz ją na ręce. Zo ma do Ciebie prośbę. Jeśli to, co zrobi Zo nie spodoba Ci się powiedz jej konkretnie co ma zrobić i wtedy ona powie TAK lub NIE."
        Nie mam wątpliwości, że tym razem użyłam siły, która podeptała granice Zo.

    14.8.11

    Family Camp

       Wróciliśmy z FC. Do Zakopanego pojechaliśmy całą rodziną. Ja do "pracy". M na warsztaty. Zo bawić się.

        Z Małymi bawiliśmy się tak:

       Duzi nie narzekali na brak atrakcji :) 
      
        Z poprzedniego FC przywiozłam zdanie wypowiedziane przez  Karstena o tym, że nie jestem odpowiedzialna za uczucia innych ludzi. To ich zaspokojone lub niezaspokojone potrzeby reagują na mnie, moje słowa i czyny.
         W tym roku bardzo żywe jest we mnie to: "Drugi człowiek jest nieznaną krainą. Jeśli myślisz, że go znasz, to tracisz wiele niezwykłych chwil." 


    Co przywiozę z następnego?Pozdrawiam Was wakacyjnie.
    Monika

    6.8.11

    Kompetente dzieci kontra rodzice

    Dzieci są naturalnymi Żyrafami.
    Warto je uważnie obserwować.
    Warto być ich uczniami.
    Warto nie reagować za wcześnie.
    Warto ufać dziecięcej intuicji.
    Warto dać się prowadzić za rękę.

         Na placu zabaw dwie roześmiane trzylatki, córki dwóch mam koleżanek (jak na ironię, głośno rozprawiających o właściwym podejściu do dzieci) postanowiły w tym samym momencie zjechać ze zjeżdżalni. Ponieważ Ala gotowa była już do zjazdu, niecierpliwa Ola popchnęła ją, by ta szybciej zjechała. Cel został osiągnięty i Ola pomknęła za koleżanką.
         Ten "incydent" nie umknął uwadze mam, które równocześnie krzyknęły: OLA!!!. (dodam, że żadnej z dziewczynek nie stała się krzywda).
         Zanim mamy podeszły do zjeżdżalni, Ola kucnęła obok Ali, wzięła ją za rękę i uśmiechnęła się do koleżanki. Dziewczynki trzymając się za ręce zamierzały kontynuować zabawę. To niestety umknęło uwadze mam patrzących na swoje córki.  
         Patrzyły i nie widziały :(  A ponieważ nie widziały przejęły inicjatywę.
    Mama Ali wzięła obie dziewczynki za rękę, postawiła je naprzeciwko siebie upominając, by na nią patrzyły i powiedziała: "Kiedy jesteśmy na placu zabaw chciałabym aby każda z Was była tu bezpieczna. Nie podoba mi się kiedy jedna popycha drugą".  Brawo - pomyślałam.  Za szybko. Chyba w gorącej wodzie jestem kąpana. Mama na tym nie poprzestała: "Ola takie zachowanie jest niedopuszczalne. Proszę przeprosić Alę". Ponieważ Ola miała spuszczoną głowę, kobieta dodała: "Olu bądź grzeczna, przeproś Alę. Nie będę tego powtarzać dwa razy". W tym momencie Ala odwróciła się na pięcie, ponieważ zwolniła się huśtawka.  Niezaangażowana dotąd mama Oli, chwyciła Alę za rękę mówiąc: "Alu, nie bądź niegrzeczna, Ola chce Cię przeprosić". Ala ze spuszczoną głową stanęła naprzeciwko Oli. Nie wiem jak długo tak by stały, bo jedna z mam powiedziała: "No dobra dziewczynki, trzeba się przeprosić. Bądźcie dla siebie miłe".  
    Nie, nie mów tak do nich - chciałam krzyknąć.  Nie krzyknęłam.
           Ola w końcu przeprosiła. Ala (którą koleżanka przecież przeprosiła tuż po zjechaniu za nią ze zjeżdżalni) w trakcie wypowiadanych przez Olę przeprosin, pobiegła w stronę drabinek. "Stój, wróć tu" - krzyknęła jej mamy. Potem padło: "Alu, Ola Cię przeprosiła. Nieładnie jest tak odchodzić. Co powinnaś teraz powiedzieć?"
    No co? Jak myślicie?

    Żeby być grzeczną, miłą dziewczynką powinna powiedzieć "Nic się nie stało Olu". 
    Ala okazała się być miła, grzeczną córeczką swojej dobrze wychowanej mamy.


    Wiecie dlaczego dzieci nie słuchają dorosłych? Bo dorośli nie mają im nic ciekawego do powiedzenia. Bo dorośli w kółko mówią to samo. A co tam, zaryzykuję - bo dorośli mówią głupoty (czasem, oczywiście)!

    Pozdrawiam

    3.8.11

    Prośba czy rozkaz? Co słyszysz?

          Zbyt często przypinamy dziecku łatkę manipulatora, uparciucha, beksy czy nerwusa wtedy, gdy jasno komunikuje czego chce.

           Dzisiaj usłyszałam pytanie: "Nie boi się Pani, że Mała będzie rządzić, jeśli będzie Pani akceptować takie zachowanie?" . "Nie, nie boję się" - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie dodałam, że cieszy mnie takie zachowanie Zo, bo moja rozmówczyni była naprawdę zaniepokojona. Cóż takiego zrobiła moja córka? Powiedziała NIE. Postawiła granicę.  


           Wychodząc z kina (byłyśmy oczywiście na Kubusiu Puchatku) zapytałam Zo, którą postać najbardziej lubi. A ona na to: "Mamo ci..., nie mów do mnie". Przestałam pytać. Wzięłam pod uwagę jej prośbę. No właśnie... Ja usłyszałam prośbę. Mama, która zadała mi to pytanie - rozkaz.  
          Dlaczego usłyszałyśmy tak skrajne rzeczy? Być może dlatego, że mamy różne doświadczenia związane z obchodzeniem się z naszymi uczuciami i potrzebami (w dzieciństwie, w okresie dorastania, w świecie dorosłych). Może dlatego, że wyszłyśmy z  zupełnie różnych domów, wlokąc za sobą metody wychowawcze naszych rodziców. A może mamy zupełnie inny pomysł na bycie ze swoimi dziećmi. To nie wszystkie moje propozycje...

         Wielokrotnie pisałam, że rolą rodzica jest dostrzeganie tego, co widzi i usłyszenie tego, co słyszy. 
          Kiedy Zo artykułuje jakąś swoją potrzebę to, w świecie żyrafy, biorę ją pod uwagę; więcej: włączam jej potrzebę w swoją.. To nie tylko zmniejsza frustrację, ale przede wszystkim  nie zrywa kontaktu. I jest jeszcze coś. Jeśli Zo potrafi powiedzieć "nie" swojej mamie, to będzie mówić "nie" także obcym. A przecież o to mi chodzi. Chcę, żeby Zo stawiała granice i broniła ich przed intruzami. 
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...