jest bezpiecznie, bo w tym świecie nikt nie może mnie wykorzystać, ani ja nie mogę wykorzystać innych. W tym świecie mówię bowiem "nie", kiedy myślę "nie"i mówię "tak", kiedy myślę "tak".
W tym świecie nie skupiam się ani na tym kto ma rację, ani na tym by inni robili to, co mówię. "Zamiast tego - jak pisze Rosenberg w swojej najnowszej książce - skupiam się na stworzeniu takich okoliczności, dzięki którym wszyscy zaspokoją swoje potrzeby" .
Jeśli macie ochotę dostać pod choinkę książkę Marshalla Rosenberga to w komentarzu napiszcie jak Wam jest w Świecie Porozumienia bez Przemocy. Dzięki wydawnictwu MiND wyślę ją do dwóch osób, które do 24 grudnia zostawią komentarz.
Książka powędruje do: Małej Myszy i Lillusi.
Proszę o kontakt mailowy.
I wesołych świąt dla wszystkich.
Książka powędruje do: Małej Myszy i Lillusi.
Proszę o kontakt mailowy.
I wesołych świąt dla wszystkich.
Mała Mysz: ja z tym światem spotkałam się dopiero niedawno, na twoim webinarium. I dla mnie to jest świat, w którym choć czuję się jeszcze obco, to chcę w nim żyć, bo tutaj mogę się rozpłakac i nikt nie powie że jestem przewrażliwiona.
OdpowiedzUsuńMnie jest dobrze, aczkolwiek przede mną długa droga,żeby było tak jak należy. Mam problemy, aby wypowiadać się w NVC lecz ten, kto nie próbuje, nie ćwiczy ten nie zyskuje. Chciałabym aby to był obowiązkowy kurs na studiach pedagogicznych.
OdpowiedzUsuńUczę się funkcjonować w tym świecie…idzie mi coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńWidzę efekty, w naszym domu jest spokojniej…i coraz więcej myśli układa mi się w głowie w jedną całość :)
Tym bardziej po wykładzie Pani Zofii Żuczkowskiej :)
Pozdrawiam!
Coraz lepiej z każdym dniem :)
OdpowiedzUsuńDooobrze:))) Przede wszystkim dlatego, że przestałam oceniać i porównywać, po prostu akceptuję inność. Zaczęłam dbać o siebie - mam prawo do własnego zdania, już nie męczy mnie fakt bycia odmienną, nie stawiam przed sobą heroicznych celów... Pamiętam już, że jak każdy, mam prawo np. do zmęczenia. I błędów. Mniej się spieszę. Częściej pochylam się nad bliskimi (ale i obcymi), by usłyszeć, co chcą mi powiedzieć. Nierozemocjonowany dystans pozwala uśmiechnąć się i do tych, którzy dawniej musieliby przeze mnie cierpieć (a przez nich ja). Staram się mówić o faktach, coraz częściej bezwiednie to robię:)) Dialog staje się prostszy, kontakty międzyludzkie też;)
OdpowiedzUsuńChciałabym napisać że coraz lepiej-ale proza życia jest zgoła inna.Po chwilach uniesień i zachwytów jak to wszystko wspaniale się układa, przychodzi jazda bez trzymanki po sinusoidzie wychowawczwej w dół. Ale widoki na przyszłość są a ja o sobie mówię:dobrze rokująca matka polka:)
OdpowiedzUsuńJest dobrze, jest spokojniej, jest tak, że lepiej oddycham.
OdpowiedzUsuńTo świat, do którego z całych sił staram się dotrzeć! Codziennie stawiam kolejne kroczki i jestem coraz bliżej. To mój cel, moje miejsce.
OdpowiedzUsuńZnacznie lepiej niż kiedyś, mimo że nadal zdarzają się popełniam błędy i nie zawsze wychodzi.
OdpowiedzUsuńMnie jest trudno, bo często jeszcze się niestety potykam i cierpię ja i inni... ale zważywszy na to ile naleciałości, schematów z dzieciństwa mam do przepracowania, to i tak jest już całkiem nieźle chyba ;)
OdpowiedzUsuńTo świat, w którym chcę, żeby dorastały moje dzieci, żeby rozkwitły jak kwiaty mające pod dostatkiem wody, słońca i powietrza!
OdpowiedzUsuńKasia S.
Jak mi jest? Jest bezpiecznie. Tylko tyle i aż tyle.
OdpowiedzUsuńTo świat, w którym mogę wyrażać swoje emocje, mogę mowić o swoich potrzebach, mogę wysłuchiwać potrzeb mojego dziecka (coraz częściej i innych) i choć nie zawsze mi to wychodzi to jednak do niego dążę. To świat moich marzeń, w którym chciałabym być zawsze od koniuszków moich palców u stóp, aż do czubka głowy!
OdpowiedzUsuńDobrze mi w świecie bez przemocy, każdemu jest dobrze i to jest piękne. Tylko tej przemocy wciąż wszędzie pełno. Wciąż trzeba być czujnym i stale pielęgnować w sobie gotowość do porozumienia. I wieczny dylemat gdy słyszy się przemoc, która mnie bezpośrednio nie dotyczy. Byłam na szkolnej Wigilii mojej córki i dzwoniło mi w uszach od słów rodziców i nauczycieli: ja Cię zabiję, ja się zabiję, zamorduję to dziecko, nie drzyj się, nie wierć, tylko ty się tak zachowujesz, normalny jesteś?, co ty wyprawiasz, jezu nie umiesz sobie nalać soku żeby wszystkiego wokół nie uświnić? i dziesiątki innych...przez całą imprezę. Ja niby wiem, że to z troski, i że czasem żartem i że ... ale odkąd czytam Pani bloga bo tylko z niego, z Pani spokoju, pewności i przekonania czerpię całą swoją wiedzę o pbp, widzę co robią takie słowa, teraz wiem to, co wcześniej tylko przeczuwałam. Muszę sięgnąć po książkę, czuję, że potrzebny mi taki przewodnik po krainie łagodności.
OdpowiedzUsuńSkorzystałam z konta mojej córki do wpisu. Pozdrawiam Justyna
Ja jeszcze nie wiem, ponieważ dopiero rozpoczynam tę podróż. Czuję, że jest mi i mojej rodzinie bardzo potrzebna, że będzie nam tam po prostu dobrze. I mam nadzieję, że tam zostaniemy.
OdpowiedzUsuńPrzez pierwsze pół dnia było mi super, ale to dlatego,że okazało się,ze moje PBP, to pozwalanie synowi na wszystko.;) Potem było juz nieco gorzej. Momentami mam wrażenie, ze u nas to się nie sprawdzi. Miewamy małe sukcesy, Prawie wyzbyłam sie kar, ale ogólne wrażenie mam takie, że syn wchodzi mi na głowę, w nosie ma to, czego ja chcę, a jego potrzeby maja być natychmiast spełniane. Odkąd wie,ze nie bedzie kar, wyraża swoje niezadowolenie bardzo gwałtownie - bijąc mnie lub rzucając czymś. Wyczuł chyba moją bezradność, bo ja kompletnie nie wiem, jak sie zachować. Mówie, ze widzę, że jest zdenerwowany, ALE (!) nie chcę, żeby mnie wtedy bił. Właściwie, to często teraz jestem na niego tak zła o to bicie, ze mi sie po prostu nie chce zastanawiać nad jego potrzebami, bo mam wrażenie,że robię wszystko, żeby było jak najlepiej, a jemu i tak ciągle czegoś brak, a ja wciąż nie wiem czego.... Jego zachowanie ewidentnie wskazuje,ze coś ma niezaspokojone. Ale gdy podnosi na mnie rękę, to jakoś już mało mnie to obchodzi.... I koło się zamyka... Jak widać wiec, książką bardzo nam sie przyda.;) Na razie jestem w trakcie "Porozumienia bez przemocy", super się czyta, tylko załamuje mnie, ze jakas kobieta po jednych warsztatach poradziła sobie z napastliwym narkomanem, a ja się ze swoim synem dogadać nie umiem....Może po styczniowych webinariach będę mądrzejsza....:) Ewa
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze odkrylam PBP wlasnie teraz kiedy moja corka ma 1.5 roku. Kiedy byla malutka latwo bylo mi postepowac w sposob intuicyjny i mysle teraz ze byla miedzy nami harmonia. Teraz widze ze jest coraz trudniej, pojawiaja sie naciski i komentarze z zewnatrz, coraz wiecej oczekiwan. Ja sama nie jestem od nich wolna - ze juz powinna to i tamto, ze nie powinna tego i owego.
OdpowiedzUsuńPBP narazie jest dla mnie nadzieja. Pasuje jak ulal do mojej intuicji i do tego co potrzebuje moja corka, ale narazie czesto jest trudne w wykonaniu. Tak trudno mi byc dla siebie empatyczna, nie wymagac, nie spinac sie jak inni sa niezadowoleni, bronic swojego dziecka i jej pieknej osobowosci przed komentarzami innych.
Ucze sie i dlatego dziekuje ci za danie mi tej przestrzeni zeby o tym napisac. Dzieki za bloga z ktorego ucze sie ja i podsylajac linki mojemu mezowi (ktory nie mialby czasu przeczytac ksiazki o PBP) - uczy sie i on. Dzieki za szczerosc ktora daje mi nadzieje ze i ja sie naucze. Dzieki tez za webinarium.
Zu
nie mylic z Zo:)
Ciężko mi jest bo ciągle się uczę i muszę pilnować ale próbuję i się staram.
OdpowiedzUsuńU mnie jest wspaniale, zaczęłam sama nie pamiętam, córka miała chyba z 2.5 roku i pojawił się jej brat. Teraz (Wera 4,5 roku, Leoś 2,5) mam super rodzinę, w której każdy ma prawo do uczuć i są one szanowane, nie jest idealnie, ale jest dobrze. Mówimy sobie dużo miłych rzeczy, spędzamy razem dużo czasu i załatwiamy wszystko bez przemocy zarówno słownej jak i fizycznej. Nie muszę karać dziecka, aby zrozumiało, że w danym momencie to co ja mówię, jest ważne, bo wie, że ja też go wysłucham i razem dojdziemy do tego, co i jak. Myślę, że od momentu jak napisałam do Ciebie pierwszy raz do teraz minęły lata świetlne!! A co najważniejsze jesteśmy RAZEM a nie rodziną z hierarchią. Chociaż przyznam, że 4 latka już łapie doskonale o co chodzi i sama do mnie zaczyna mówić "Mamo, tak ja rozumiem, ale ..." i mnie to cieszy niezmiernie, bo nieraz to ALE jest bardzo ważne. I nie mówię, że nie zdarza mi się mieć chwili słabości, ale są one niezmiernie rzadkie, ponieważ rozładowanie następuje natychmiast, a nie po czasie jak się "uzbiera". Lubię mówić: chcę, nie chcę, lubię i nie lubię- pomaga mi to w komunikacji i z mężem i dziećmi. Mogłabym tak pisać i pisać... :-) a książkę chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńWreszcie coś we mnie zaskoczyło, wreszcie doszukałam się przyczyn różnych "nie takich" zachowań mojego syna. Jaka ulga! Nadal nie jest łatwo, nadal nie wiem jak sie zachowac w konkretnych sytuacjach, ale już nieco inaczej do niego podchodzę. Wreszcie uwierzyłam, ze nie jest złośliwy tylko albo chce się bawić w nielubiany przeze mnie sposób, albo zwrócić na siebie uwagę. Czytałam o tym wielokrotnie, ale potrzebowałam czasu, zeby z przekonaniem w to uwierzyc w odniesieniu do swojego dziecka. Jest mi teraz duzo łatwiej, nie wpadam tak gwałtownie w gniew, co nie znaczy, ze wcale sie juz nie denerwuje. Ale widze jakiś postęp w naszym nvc. Myśle, ze bedzie lepiej. :) Ewa (po raz drugi....)
OdpowiedzUsuńMnie jest w tym świecie spokojnie i stabilnie, nawet w konflikcie - co jest dla mnie niesamowitym komfortem, bo jako nastolatka traktowałam konflikt jako śmiertelne zagrożenie, które zawsze stawiało na szali moje relacje i moje poczucie własnej wartości. A teraz konflikt to tylko inna strona medalu w relacji, równie wartościowa, jak serdeczne rozmowy i żarty. Niesamowita ulga... :) Poza tym od PbP zaczęła się moja zmiana myślenia, która ostatecznie doprowadziła mnie do odkrycia mojej wymarzonej ścieżki zawodowej i formy edukacji, w którą wierzę całym sercem, i w której mi się chce pracować :)
OdpowiedzUsuńWciąż się uczę, ale dla mnie świat porozumienia bez przemocy to bezpieczne miejsce. Bezpieczne dla każdego, gdzie szanuje się wzajemnie swoje granice i potrzeby, gdzie każdy jest na równi ważny i każdy ma prawo głosu. Z pomocą PbP chcę zbudować bezpieczny i szczęśliwy dom dla moich dzieci, żeby nie musiały być karane i żeby kiedyś same stworzyły taki dom.
OdpowiedzUsuńMi w tym świecie jest, jak w domu. Bo to mój azyl. W tym świecie czuję się bezpiecznie, buduję przepiękną relację, dbam i kocham tak, jak mi się to marzyło i jak mnie nie kochano. W tym świecie przede wszystkim mam czas i uwagę na szacunek. Coś czego kiedyś nie doceniałam w relacji z najbliższymi, a teraz widzę, jak ogromnie jest ważne. Niezbędne! Ale to też świat, w którym jest dość samotnie. Nie w sensie uczuć, ale obecności innych. Bo na razie to świat tylko mój i mojego synka. Inni jeszcze się bronią, nie chcą go. I bardzo mi smutno na myśl, jak wielu ludzi, jak wiele dzieci, nie może żyć z tym świecie.
OdpowiedzUsuńDuzo spokojniejsza się czuję. I czerpię o wiele więcej przyjemności z przebywania z moimi dziećmi :-)
OdpowiedzUsuńŚwiadomie, czasami cieżko, czasami sie irytuje bo wiem jakie potrzeby są nie spełnione, a mimo tego nie umiem ich wyrazić, i emocje i ciało bierze gore, ale tez otworzyłem sie
OdpowiedzUsuńna innych, na drugiego, na siebie...
Lillusia
Mi jest lżej, łatwiej poradzić sobie z własną skłonnością do rządzenia się. Chociaż NVC dopiero się uczę, to juz sama świadomość ze można porozumieć się inaczej daje mi komfort i spokój. Że często za dążeniem do postawienia na swoim, stoją zupełnie inne potrzeby moje i bliskich, które mozna zaspokoić w zupełnie inny sposób. Dziękuję, bo właśnie z Twojego bloga dowiedziałąm się o NVC i grupie na fb, z której tez duzo się uczę. :)
OdpowiedzUsuń