Gabrysię i Roberta poznałam prawie trzy lata temu. Dziś jesteśmy przyjaciółmi, a eM jest ojcem chrzestnym Klary. Pod choinką znalazłam tekst napisany przez Gabrysię i postanowiłam się nim podzielić (za Jej zgodą).
"Dwa lata, czyli wiek odkrywania własnej tożsamości"
Tekst ten dedykuję wszystkim rodzicom pragnącym nawiązać prawdziwy kontakt z dzieckiem, stosującym język serca, empatii, także w sytuacjach ekstremalnych.
Mam na imię Gabriela. Jestem mamą dwuletniej Klary. Nosząc córkę pod sercem byłam w trakcie agresywnego leczenia chemioterapeutycznego, mimo tego córkę urodziłam zdrową!. Zmagam się z chorobą tkanki łącznej i nabłonkowej, w której posłuszeństwa odmawiają mięśnie; są dni kiedy najprostsze czynności (myci, pisanie, chodzenie, utrzymanie czegokolwiek...) są niewykonalne.
Dla dziecka częste pobyty mamy w szpitalu też są trudne. Jak sobie radzimy w naszej codzienności?
Staramy się, aby nasz kontakt mama - tata - córka był oparty na wzajemnym szacunku i zrozumieniu, budując pokojowe porozumienie. To wiele ułatwia. Nie musimy zgadzać się na wszystko, bo nasza córka chce wszystkiego sama doświadczać. Jednak możemy okazywać jej zrozumienie. Klara odkrywa teraz własną tożsamość i odrębność. Stara sprzeciwiać się wielu czynnościom, nawet takim, które lubi (nie mówimy, że to "bunt dwulatka"). Bawi się lalkami i samochodami (nie mówimy, że tym drugim bawią się tylko chłopcy). Nie musi siedzieć cicho bawiąc się lalkami, co dla niektórych oznacza bycie "grzeczną dziewczynką". Lubi zjeżdżalnie, nurkowanie i pływanie (nie mówimy, że to chłopięce zainteresowania). Niektórzy nazywają Klarę "żywiołem". My z mężem patrzymy na to inaczej. To szczęście, że dziecko tak się rozwija, ma zdrowe mięśnie, moc energii i odwagę.
Nasza Mała lubi też korale, biżuterię, torebki i buty na wysokim obcasie (których mam nie może nosić, ale widzi je u babci). Ma szeroki wachlarz zainteresowań.
Nasze spostrzeżenia są takie: trzeba podążać za dzieckiem, a nie za swoim wyobrażeniem (często coś jest pragnieniem rodziców, a nie dziecka). Klara nie wykonuje jak automat poleceń dorosłych. Jest mądra i kreatywna. Ona też ma swoje zdanie! 1 grudnia skończyła dwa latka.
Dzieci kochają nas bezgranicznie. Cokolwiek nieprzyjemnego robią, to nie po to, by uprzykrzyć nam życie. Każdy wiek rządzi się swoimi prawami, związanymi z etapami rozwoju. Dwulatek jest za mały, by zawile tłumaczyć mu, jakie mamy potrzeby i jeszcze wypytywać o jego. Jednak krótki komunikat, pokazujący, że nie chcę, nie mogę się na coś zgodzić i wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje, wystarczy.
Pomaga świadomość, że wszelkie zmiany musimy zacząć od siebie. Dopiero wtedy będziemy mogli zrozumieć pragnienia i potrzeby naszego dziecka. Także dwulatka. Zrozumienie siebie, "wgląd w siebie" to proces, to także ciężka praca, która jednak się opłaca!
Mało jest rzeczy niemożliwych samych w sobie; brak nam bardziej usilnego starania, aby się udało, niż środków.
Pozdrawiam wszystkich starających się rodziców, tych chorych i tych zdrowych.
A oto i Mądra Dwulatka:
nienawidzę słów bunt dwulatka
OdpowiedzUsuńDziękuję za te mądre, tak oczywiste, słowa.
OdpowiedzUsuńTak już się przyjęło, że rozwój oraz posiadanie własnego zdania i rozumu zostało nazwane "buntem". "Bunt dwulatka", "bunt nastolatków". Koszmar. Rozwój, a nie bunt! A rozwój nie zawsze jest miły, łatwy i przyjemny dla otoczenia...
OdpowiedzUsuńJestem zdrowa, a czasami mam dosyć mojego dwulatka, tym bardziej dziękuję za ten tekst.
OdpowiedzUsuńDziekuję za ten list , daje do myślenia nie jestem już mamą dwulatka ale starszaka :)) niestety to prawda brak nam starania ,żeby sie udało ... strach, obawa że można zaszkodzić dzidziusiowi badaniami które mama musi przejść... więc bezpieczniej jest odłożyć decyzje o dziecku na póżniej, a może by tak zaufac bezgranicznie ...a.d.
OdpowiedzUsuńśliczna dziewczynka
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie cenimy tego co mamy.Jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuń