26.1.13

W kolorze czerwonym

    Czerwony Namiot to miejsce na wskroś wypełnione kobiecością. Miejsce spotkań kobiet Wschodu, do którego żaden mężczyzna nie miał wstępu. Miejsce świętowania i przeżywania żałoby. Miejsce narodzin i śmierci. To tutaj miesiączkujące po raz pierwszy dziewczęta przyjmowano do grona kobiet. To tutaj kobiety były oparciem dla rodzącej, pomocą w opiece nad noworodkiem. To wreszcie tutaj niosły ukojenie umierającej. 
    W Czerwonym Namiocie śpiewano, tańczono, leczono, opowiadano historie, modlono się i  powierzano tajemnice. Powstała w ten sposób wspólnota kobiet była siłą, z którą trudno było się nie liczyć.   

                                                                                                                  www.chip.pl

           Potrzebuję wspólnoty kobiet. Mądrych, pięknych, dowcipnych, silnych. Potrzebuję kobiet, by oddychać, smakować i kontemplować. By zaspokoić potrzebę wzajemnej zależności. Potrzebuję kobiet by zanurzyć się w sobie, spotkać się z intuicją, odzyskać siłę i wiarę. By zrozumieć. Mam takie przekonanie, że pośród nich mogę odzyskać swoją "dzikość". Potrzebuję jej. Tęsknię za nią. Pamiętacie ten post? 

Anita Diamant "Czerwony namiot". Polecam.

22.1.13

Nie tylko o zaufaniu

Zo: Mamo musisz obiecać, że mi pozwolisz.
Ja: Wolałabym najpierw usłyszeć twoją prośbę.
Zo: Nie, nie mamo. Obiecaj, że się zgodzisz, to ci powiem.
Ja: Nie mogę ci tego obiecać. Nie wiem o co prosisz.
Zo: mamo, no chyba mi ufasz, przecież nie poproszę o wór ciasteczek.
Ja: ok
Zo: Czyli zgadzasz się, żebym zjadła te pierniczki, które dzisiaj upiekłyśmy?
Ja (w myślach): Kurka wodna, upiekłyśmy chyba 50 pierniczków. (na głos): ok
Zo: Dzięki, że mi zaufałaś. Chcę jeden pierniczek. Poproszę jeża.
Uf.


Kilka rzeczy uświadomiła mi ta rozmowa:
1. Moja córka nie tylko mnie zna, wie co mi się podoba, a co nie, ale także bierze mnie pod uwagę. Chce ze mną współdziałać i rozumie współdziałanie lepiej niż niejeden dorosły. Wie, że to droga dwukierunkowa.
2. Zo potrzebuje wiedzieć, że jej ufam. Więcej - chce mi pokazać, że naprawdę mogę zaufać jej wyborom. Ma 5 lat ale to nie oznacza, że nie ma kompetencji do podejmowaniam decyzji i brania odpowiedzialności za nie. Decyzje, które podejmuje rosną razem z nią. Nie muszę się obawiać, że będzie chciała poprowadzić samochód. Przecież ona wie, co potrafi :)
3. Nie zawsze muszę reagować. Nie zawsze muszę coś powiedzieć. Moja córka, podobnie jak ja, potrzebuje przestrzeni by wzrastać. Przestrzeni bez mojego: dlaczego?, powiedz mi, nie możesz, zróbmy to razem, wyjaśnij mi itd.  

        Przy Zo uczę się pokory. Ona uczy mnie tego, o czym pisze Rosenberg. Kiedy chcę spotkać się z drugim, to muszę pozbyć się przekonania, że ja wiem co zrobi, co powie, o co poprosi, jak się będzie tłumaczył, jakich użyje argumentów. Kiedy chcę spotkać się z drugim, to milczę, choćby w głowie myśli goniły jedna za drugą, otwarta na jego historię.



12.1.13

Siła, która chroni

     Często rodzice pytają, jak w sytuacjach zagrożenia użyć siły wobec dziecka, by nie naruszyć jego integralności. Służy temu tzw. siła ochronna, do której można odwołać się, "gdy brak czasu na porozumienie się z dzieckiem, które akurat robi coś, co może być niebezpieczne dla niego lub innych. Może się też zdarzyć, że dziecko akurat nie ma ochoty na rozmowę, a postępuje w sposób, który stoi w konflikcie z naszymi potrzebami - na przykład, potrzebą chronienia innych. Należy jednak właściwie rozumieć różnicę między takim zastosowaniem siły a zwykłą przemocą: różnica leży w sposobie myślenia osoby, która siły używa." /M.Rosenberg, Wychowanie w duchu empatii/

      Użycie siły ochronnej jest możliwe wówczas, gdy o ludziach i ich zachowaniu nie myślimy w kategoriach dobry/zły, właściwy/niewłaściwy, poprawny/niepoprawny. Myśląc w ten sposób, za często bowiem, zamiast siły ochronnej wykorzystujemy siłę karzącą. Niełatwo uwolnić się od takiego myślenia, bo od dziecka słyszeliśmy że kradzież jest zła (nie uważam, że jest dobra), właściwe jest ustąpienie miejsca starszej osobie (nie myślę, że jest niewłaściwe), a poprawne jest skarcenie hałaśliwego młodego człowieka  (nie uważam, że jest to niepoprawne) itd. 
      Kiedy w ten sposób myślę, to daję sobie prawo do karania tych, którzy według mnie źle postępują, a nagradzania tych, którzy postępują właściwie. A kara i nagroda to wykorzystanie tej samej siły. Siły, która nie podnosi jakości życia. Siły, która nie ubogaca. Siły, która narusza integralność człowieka. 
    Siła ochronna daje nam możliwość sprzeciwu wobec zachowania szkodliwego przy równoczesnym zachowaniu integralności dziecka.  Siłę ochronną wyróżniają cztery elementy:
1. ma charakter opiekuńczy,
2. chroni zdrowie, życie, wartości,
3. nie ocenia człowieka,
4. krzywdzące zachowanie człowieka wynika z "niewiedzy". 
       W PbP "niewiedza" może polegać na tym, że człowiek: 
a) nie zdaje sobie sprawy ze skutków własnych czynów,
b) nie wie, jak mógłby zaspokoić swoje potrzeby bez szkody dla otoczenia,
c) wierzy, że ma prawo karać lub ranić innych, ponieważ na to zasłużyli,
d) ma takie czy inne urojenia - na przykład słyszy 'głosy', które każą mu kogoś zabić /M.Rosenberg, Porozumienie bez przemocy. O języku serca"/  

       Kiedy chcę użyć wobec Zo siły ważne jest co mam w głowie. Czy myślę, że Zo postępuje w sposób który szkodzi jej lub innym dlatego, że jest z natury zła, a jej celem jest wyrządzenie krzywdy, czy też myślę, że moja córka jest z natury dobra, a to co robi wynika z "niewiedzy". 

        Mam taką zasadę: kiedy widzę w Zo krnąbrną, nieposłuszną, złośliwą dziewczynkę, nie stosuję siły. Trzymam się od niej z daleka. Biorę kilka głębokich oddechów. Docieram do swoich potrzeb i dopiero podejmuję działanie. 
   

10.1.13

Przemoc rodzi przemoc

      W najnowszej książce " Wychowanie w duchu empatii" Marshall Rosenberg pisze tak: "To one /dzieci/ pierwsze nauczyły mnie, że nie jestem w stanie zmusić ich do niczego. Nie mogę zmusić ich do włożenia zabawki do pudełka. Nie mogę zmusić ich do posłania łóżka. Nie mogę zmusić do jedzenia. Była to dla mnie jako rodzica dość upokarzająca lekcja  - lekcja bezsilności. Upokorzenie brało się z przekonania (...) że rolą rodzica jest wpływać na zachowanie dzieci i odpowiednio je kształtować. I oto trójka młodych ludzi udzieliła mi lekcji pokory, udowadniając, że nie jestem w stanie ich do niczego zmusić.
     Mogłem co prawda zrobić jedną rzecz: sprawić, aby pożałowali, że nie zrobili tego na czym mi zależało. Ilekroć jednak okazywałem się na tyle głupi, żeby tego próbować, dzieci szybko udzielały mi kolejnej lekcji na temat rodzicielstwa i władzy, która miała okazać się dla mnie bardzo cenna w przyszłości: jeśli sprawisz, że dziecko pożałuje, iż czegoś nie zrobiło, to ono wkrótce sprawi, że ty też będziesz żałował. Będziesz żałował, że sprawiłeś, iż ono pożałowało, że czegoś nie zrobiło. Przemoc zawsze rodzi przemoc.
   
       Dobrze pamiętam sytuacje, w których przymusiłam Zo do "czegoś tam". Pamiętam też, że zawsze, gdy udało mi się ją do czegoś zmusić, pożałowałam swojej decyzji, czasem bardzo gorzko.
         Wiem dlaczego zdarza mi się ją zmuszać. Uważam, że powinna zrobić to czy tamto, bo dzięki temu nasza codzienność (w dłuższej perspektywie życie) będzie bogatsza, spokojniejsza, piękniejsza itp. Jeśli Zo pożyczy zabawkę, podzieli się słodyczami, sama umyje zęby, zdejmie buty, popilnuje siostry, to sprawi komuś radość. 
         Wiem też dlaczego żałuję zmuszania ją do "czegoś tam". Żałuję, bo chcę, żeby moja córka podejmując działanie kierowała się "potrzebą serca", pragnieniem wzbogacenia życia, swojego lub innych, a nie czynnikami zewnętrznymi czy kalkulacją zysków i strat.

  

        W PbP są dwie siły: karząca i ochronna.  Zmuszanie innych bierze się z myślenia, w którym ja wiem, co ty powinieneś zrobić, żeby ludzie byli szczęśliwi, a świat piękny. Zmuszanie innych zakłada, że jeśli nie powiem ci co masz zrobić, to ty tego nie uczynisz. No, bo jeśli ufam, że ty też chcesz żeby ludzie byli szczęśliwi, a świat piękny, to wiem, że podejmowane przez ciebie działania będą wzbogacać ludzi i świat.

P.S. Jutro o sile ochronnej.