Często rodzice pytają, jak w sytuacjach zagrożenia użyć siły wobec dziecka, by nie naruszyć jego integralności. Służy temu tzw. siła ochronna, do której można odwołać się, "gdy brak
czasu na porozumienie się z dzieckiem, które akurat robi coś, co może
być niebezpieczne dla niego lub innych. Może się też zdarzyć,
że dziecko akurat nie ma ochoty na rozmowę, a postępuje w sposób, który
stoi w konflikcie z naszymi potrzebami - na przykład, potrzebą
chronienia innych. Należy jednak właściwie rozumieć różnicę między takim
zastosowaniem siły a zwykłą przemocą: różnica leży w sposobie myślenia
osoby, która siły używa." /M.Rosenberg, Wychowanie w duchu empatii/
Użycie siły ochronnej jest możliwe wówczas, gdy o ludziach i ich zachowaniu nie myślimy w kategoriach dobry/zły, właściwy/niewłaściwy, poprawny/niepoprawny. Myśląc w ten sposób, za często bowiem, zamiast siły ochronnej wykorzystujemy siłę karzącą. Niełatwo uwolnić się od takiego myślenia, bo od dziecka słyszeliśmy że kradzież jest zła (nie uważam, że jest dobra), właściwe jest ustąpienie miejsca starszej osobie (nie myślę, że jest niewłaściwe), a poprawne jest skarcenie hałaśliwego młodego człowieka (nie uważam, że jest to niepoprawne) itd.
Kiedy w ten sposób myślę, to daję sobie prawo do karania tych, którzy według mnie źle postępują, a nagradzania tych, którzy postępują właściwie. A kara i nagroda to wykorzystanie tej samej siły. Siły, która nie podnosi jakości życia. Siły, która nie ubogaca. Siły, która narusza integralność człowieka.
Siła ochronna daje nam możliwość sprzeciwu wobec zachowania szkodliwego przy równoczesnym zachowaniu integralności dziecka. Siłę ochronną wyróżniają cztery elementy:
1. ma charakter opiekuńczy,
2. chroni zdrowie, życie, wartości,
3. nie ocenia człowieka,
4. krzywdzące zachowanie człowieka wynika z "niewiedzy".
W PbP "niewiedza" może polegać na tym, że człowiek:
a) nie zdaje sobie sprawy ze skutków własnych czynów,
b) nie wie, jak mógłby zaspokoić swoje potrzeby bez szkody dla otoczenia,
c) wierzy, że ma prawo karać lub ranić innych, ponieważ na to zasłużyli,
d) ma takie czy inne urojenia - na przykład słyszy 'głosy', które każą mu kogoś zabić /M.Rosenberg, Porozumienie bez przemocy. O języku serca"/
Kiedy chcę użyć wobec Zo siły ważne jest co mam w głowie. Czy myślę, że Zo postępuje w sposób który szkodzi jej lub innym dlatego, że jest z natury zła, a jej celem jest wyrządzenie krzywdy, czy też myślę, że moja córka jest z natury dobra, a to co robi wynika z "niewiedzy".
Mam taką zasadę: kiedy widzę w Zo krnąbrną, nieposłuszną, złośliwą dziewczynkę, nie stosuję siły. Trzymam się od niej z daleka. Biorę kilka głębokich oddechów. Docieram do swoich potrzeb i dopiero podejmuję działanie.
Kiedy w ten sposób myślę, to daję sobie prawo do karania tych, którzy według mnie źle postępują, a nagradzania tych, którzy postępują właściwie. A kara i nagroda to wykorzystanie tej samej siły. Siły, która nie podnosi jakości życia. Siły, która nie ubogaca. Siły, która narusza integralność człowieka.
Siła ochronna daje nam możliwość sprzeciwu wobec zachowania szkodliwego przy równoczesnym zachowaniu integralności dziecka. Siłę ochronną wyróżniają cztery elementy:
1. ma charakter opiekuńczy,
2. chroni zdrowie, życie, wartości,
3. nie ocenia człowieka,
4. krzywdzące zachowanie człowieka wynika z "niewiedzy".
W PbP "niewiedza" może polegać na tym, że człowiek:
a) nie zdaje sobie sprawy ze skutków własnych czynów,
b) nie wie, jak mógłby zaspokoić swoje potrzeby bez szkody dla otoczenia,
c) wierzy, że ma prawo karać lub ranić innych, ponieważ na to zasłużyli,
d) ma takie czy inne urojenia - na przykład słyszy 'głosy', które każą mu kogoś zabić /M.Rosenberg, Porozumienie bez przemocy. O języku serca"/
Kiedy chcę użyć wobec Zo siły ważne jest co mam w głowie. Czy myślę, że Zo postępuje w sposób który szkodzi jej lub innym dlatego, że jest z natury zła, a jej celem jest wyrządzenie krzywdy, czy też myślę, że moja córka jest z natury dobra, a to co robi wynika z "niewiedzy".
Mam taką zasadę: kiedy widzę w Zo krnąbrną, nieposłuszną, złośliwą dziewczynkę, nie stosuję siły. Trzymam się od niej z daleka. Biorę kilka głębokich oddechów. Docieram do swoich potrzeb i dopiero podejmuję działanie.
Największy kłopot mam gdy muszę mojemu Maciowi zabrać coś, co stanowi potencjalne zagrożenie dla niego lub otoczenia. Gdy sprytnie chwyci nóż, ostrą listewkę, gdy z impetem uderza chochlą w pralkę, kafle w łazience etc.. Trudne to, on cierpi, ja cierpię. Ale nie potrafię go wtedy przekonać niestety.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
W sytuacji bardzo realnego zagrożenia czyli wtedy gdy dziecko ma w ręku narzędzie, którym niemal oczywiste jest, że prędzej czy później zrobi krzywdę sobie czy innym czy choćby rzeczom trzeba reagować błyskawicznie a potem tłumaczyć naszą reakcję. Kiedy wyobraźnia podsuwa mi obrazy potencjalnego złego wykorzystania przedmiotu ale ono samo w sobie nie stanowi oczywistego zagrożenia tylko wzmacniam czujność i nie odbieram, ewentualnie zapobiegam słowem lub czynem gdy przewidywania okazują się słuszne. Ważne żeby nie popadać w skrajności ani nonszalancja w sytuacjach bardzo prawdopodobnego zagrożenia ani też przesada w słuchaniu wybujałej wyobraźni nie służy dziecku, ani jego ochronie ani instynktowi poznawczemu.
OdpowiedzUsuńCzasem trudno jest wziąć te oddechy, szczególnie, kiedy sami byliśmy traktowani inaczej...
OdpowiedzUsuńAnonimowy - dzięki, to właśnie podświadomie czułam tylko nazwać nie umiałam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A ja mam problem - jak nie użyć siły wobec (niespełna) dwulatka, który nie chce się ubrać, a czas wychodzić (wszystkie jego potrzeby zostały spełnione - bawił się u babci np. dwie godziny, jest już późno i czas się zbierać) lub ja czuję, że potrzebuję wyjść teraz (a nie za np. pół godziny, a tyle trwa ubieranie bez użycia siły)? On jeszcze nie rozumie słów: "po tej bajce idziemy" albo "pobaw się jeszcze 10 min z babcią, ale potem idziemy". On często zresztą też chce wyjść, ale nie lubi samego ubierania - wtedy ubieram go siłą i po użyciu takiej siły nie odczuwam przykrych konsekwencji (o jakich pisałaś niedawno) ze strony dziecka, bo ono samo tak naprawdę też chciało wyjść. Czy dobrze rozumuję?
OdpowiedzUsuńKasia