27.7.12

Tego Świata jeszcze wczoraj nie było...


P.S. Na nic więcej czasu dziś nie znajduję...

19.7.12

Przewodnik Pascala wędruje do...

1. Ewy
2. Mamy Kangurzycy
3. Tosi

Dziewczyny proszę o adres na maila.
Przepraszam, że dopiero dziś odbyło się losowanie. 15 lipca urodziłam drugą córkę więc myślę, że jestem usprawiedliwiona :) 


Jeśli ktoś jest jeszcze zainteresowany przewodnikiem odsyłam tutaj: Zeszyt Rozterek, 

12.7.12

Oczekiwanie

Poród to czas kiedy musimy to małe, bezbronne dziecko przeprowadzić przez drogę pełną kamieni, które kłują, wbijają się tu i tam. Na końcu tej drogi jest jednak bezkresna polana, pełna soczystej zielonej trawy, oświetlonej promieniami słońca. I idziecie tam razem trzymając się za ręce. 
                                                    (Pewna Położna dla Pewnej Mamy)
                                                                   Dziękuję Ka.

Zadaniem położnej jest zrobić wszystko, co w jej mocy, aby jak najlepiej przeprowadzić matkę i dziecko przez to doświadczenie – żywych i zdrowych oraz utrzymać świętość sakramentu narodzin.
                                                    (Ina May Gaskin, Duchowe położnictwo)


        Oczekując zaczęłam od nowa przeglądać "Duchowe położnictwo. Intymność narodzin". Niezwykła położna. Niezwykłe historie. Niezwykłe porody.

9.7.12

Ostatnie takie dni

           To nasz ostatni taki piknik. Ja, Zo i eM. Następnym razem pojedziemy już w Czwórkę. Za kilka dni pojawi się Młodsza Siostra i nic już nie będzie takie samo (ależ banał).

      Patrzę na nas i widzę jak bardzo się zmieniliśmy. Wszyscy, choć najbardziej ja. Nie tylko dlatego, że mam więcej lat, że zbieram doświadczenia, że poznaję ludzi, że czytam i piszę. Nie tylko dlatego, że dwa lata temu pojechałam na Famili Camp po nowe oczy i uszy. Zmieniłam się także dlatego, że od ponad czterech lat jestem Mamą (kolejny banał:) ). Mamą Niezwykłej Dziewczynki. Kompetentną Mamą Kompetentnej Córki. Nie Mamą doskonałą, idealną, nie popełniającą błędów, bez poczucia winy. Nie Córki zawsze ze mną współpracującej, otwartej, kontaktowej. A mimo to jesteśmy Kompetentnym Duetem
        Za chwilę znowu się zmienię. Jak? Nie wiem. Mam jednak nadzieję, że z obranej drogi nie zejdę.  

p.s. Wielkiego Brzucha tuż Przed niestety nie sfotografowano :)

4.7.12

Wakacje z Dzieckiem

          Jeśli lubicie zwiedzać Polskę i na dodatek dzieci Wam w tym nie przeszkadzają :) to zachęcam do zabawy, w której możecie wylosować jeden z trzech przewodników Pascala "Polska z dzieckiem. Rodzinny przewodnik dla zmotoryzowanych". 


        Mam wcześniejsze wydanie przewodnika Pascala ("Polska z dzieckiem. Przewodnik dla całej rodziny) i nie raz z niego skorzystałam. Kiedy eM wyjeżdża służbowo i zabiera nas z sobą, szukam w nim atrakcji dla Zo i zawsze coś znajduję, nawet w takich miejscowościach, których nazwę słyszę po raz pierwszy :) Kiedy jest piękna pogoda sięgam po niego, by odkryć kolejne tajemnice jury krakowsko - częstochowskiej. A na wakacyjny czas planuję wycieczki w zakątki, w które pewnie bym się nie wybrała, gdyby nie zapewnienie autorów, że dzieci nie będą się tam nudzić. Sprawdziłam wielokrotnie. Nie nudzą się.
        Przewodnik, który mam dla Was to doskonała pomoc w zwiedzaniu Polski z dziećmi! Na jego kartach znajdziecie propozycje tras (niemal w całej Polsce) opracowane z myślą o najmłodszych, ciekawostki dotyczące np. polskich roślin mięsożernych, harmonogram imprez cyklicznych, mapy, fotografie, informacje o miejscach noclegowych i restauracjach, w których dzieci są mile widziane. Dużym atutem tego przewodnika jest dwukierunkowość. Z jednej strony znajdziecie w nim odpowiedzi na dziecięce pytania dotyczące np. dinozaurów czy wrocławskich krasnali,  z drugiej - porady dla rodziców dotyczące np. bezpieczeństwa w czasie podróżowania. 

         Jeśli macie ochotę na ten przewodnik napiszcie co robicie, żeby podróżowanie z dziećmi nie było pasmem udręk (dla dzieci i rodziców). Jaki macie przepis na cudowny weekend lub wakacje ze szczęśliwym, roześmianym dzieckiem i zrelaksowanym, wypoczętym dorosłym? Jakie zabawy sprawdzają się w samochodzie? A może chcecie polecić jakieś wyjątkowo atrakcyjne dla dzieci miejsce?
Będzie mi miło jeśli link z tym postem umieścicie na swoim blogu. 
 
Losowanie 15 lipca. 

2.7.12

Jestem kompetentna. Byłam kompetentna.

        Czytając "Więź daje siłę" olśniło mnie (nie raz, i nie dwa). Autorka przekonuje, odwołując się do badań i obserwacji, że jako ludzie jesteśmy "wyposażeni w pewne kompetencje rodzicielskie, dzięki którym nie wchodzimy w relacje z dzieckiem tak zupełnie nieprzygotowani."  Dla mnie niesamowite odkrycie. Dotąd myślałam, mówiłam i pisałam, że źródło większości moich rodzicielskich frustracji tkwi w fakcie, że nikt nie przygotował mnie do tej roli, że nie ma już wspólnot, które troszczą się o wprowadzenie dziewczyny i chłopaka w rolę matki i ojca. Dziś, w moim przekonaniu, dostaje się głównie rady, rady i jeszcze raz rady, a nie empatyczne wsparcie. 
        Zanim zostałam mamą nikt nie wspierał mojego macierzyństwa. Po urodzeniu Zo często czułam się więc bezradna, samotna i niekompetentna. I oto nagle Kirkilioni pisze, że mam w sobie tę wiedzę i umiejętności, dzięki którym mogę zacząć budować bezpieczną, ufną relację z nowonarodzonym dzieckiem. Jak grom z jasnego nieba. Naprawdę? Miałam to 4 lata temu? Bo, że dziś mam - po przeczytaniu stosu książek, pracy nad swoimi emocjami, warsztatach nvc, codziennym doskonaleniu się w umiejętności znajdowania potrzeb drugiego, rozmowach z przyjaciółkami - to wiem. 
       Zastanawiałam się nad tym długo. Sięgałam pamięcią wstecz. Czytałam zapiski z pierwszych miesięcy Zo. EUREKA! Ona ma rację! Tak właśnie jest! To jest książka, którą powinny przeczytać Oczekujące Mamy, by nabrać pewności siebie, by dostrzec w sobie genetyczne uwarunkowania do tworzenia ufnej więzi.

       Po urodzeniu Zo robiłam większość rzeczy, o których pisze autorka, choć nikt mi nie powiedział, że w ten sposób buduję więź. Robiłam to intuicyjnie, niemal bezmyślnie :) Cóż takiego zrobiłam? Nie, nie karmiłam długo Zo piersią (w 7 miesiącu Mała dostała kataru i butelka stała się atrakcyjniejsza i łatwiejsza w obsłudze od piersi), nie spałam z Nią (nie wiem dlaczego), nie nosiłam w chuście od pierwszych dni (bałam się). Co zatem takiego nadzwyczajnego robiłam, że cierpliwie i po mału budowałam między nami bezpieczną więź? Otóż nic nadzwyczajnego! Byłam. Tak jak matka przy dziecku:
  • przez większość czasu odległość między mną (eM), a Zo nie była większa niż 30 cm (ponoć w odległości do 40 cm ludzkie umysły mogą z sobą rozmawiać),
  • kiedy rozmawiałam z nią przybliżałam twarz do jej buzi na odległość, która umożliwiała Jej zobaczenie mnie,
  • mówiłam do niej spokojnie, powoli, ciepło (choć na co dzień mówię szybko), 
  • odpowiadałam na jej gaworzenie, 
  • odstęp między sygnałem Zo, a moją reakcją wynosił zaledwie kilka sekund (zwykle tyle ile potrzebowałam by dość do Niej), 
  • moje oczekiwania wobec niej były (i wciąż są) adekwatne do jej wieku, 
  • karmiąc piersią patrzyłam na Nią, głaskałam jej rączki i nóżki. 
       Prawda, że nic nadzwyczajnego?  A jednak, gdybym wtedy wiedziała, że w ten sposób tworzę ufną więź z moim dzieckiem, może byłaby spokojniejszą mamą.