O tym, że karząc dzieci rodzice stosują siłę i przewagę, chyba nikogo przekonywać nie muszę. Zdarzają się jednak w moim otoczeniu rodzice, którzy przekonują mnie (zazdroszczę im determinacji), że czasem można, a nawet trzeba ukarać dziecko, że czasem kara jest ok. Kiedy jest ok?
Zdaniem niektórych, czyli nie wszystkich, kara jest "sprawiedliwa", gdy jest dostosowana do wieku dziecka, adekwatna do przewinienia i wymierzona z uwzględnieniem wrażliwości dziecka. Czujecie tę dość pokrętną argumentację? Tych "gruboskórnych" sadza się więc na karnym jeżyku, a wrażliwcom serwuje się upomnienie lub smutną minę mamy.
Pozostanę przy swoim - kara krzywdzi Małego Człowieka i dlatego nie ma takich okoliczności, w których zgodziłabym się na ukaranie dziecka. Karząc nadużywamy władzy. A dokąd nadużywana władza prowadziła w przeszłości, wszyscy wiemy.
Dla mających wątpliwości przytoczę argumentację mojej córki. Wracając z przedszkola rozmawiałyśmy o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia. Zo opowiedziała mi (po raz kolejny) o tym, że Kuba zabiera dzieciom zabawki, że bije Wiktora, że nie słucha Pani, że w czasie obiadu siedzi sam przy stoliku ponieważ pluje jedzeniem. Powiedziała też, że Pani dzisiaj była bardzo zdenerwowana i powiedziała do Kuby, że jeśli będzie taki niegrzeczny, to w końcu wyrzuci go z sali (czyli ukarze go). Zo zauważywszy, że wtedy Kuba będzie jeszcze bardziej zły, zapytała mnie: "Czy Pani nie może przytulić Kuby, tak jak Ty mnie przytulasz, kiedy jestem zła?".
Czy nie możemy przytulać dzieci, kiedy jest im trudno, zamiast wierzyć, że karząc zmienimy ich zachowanie? Dzieci nie robią nam na złość, nie podejmują działań by nas denerwować, wkurzać, by krzywdzić innych. Jeśli dzieci robią coś, co przykleja im łatkę "niegrzeczny", "złośliwy", "nieposłuszny", "krnąbrny" , to dzieje się tak, ponieważ czują się skrzywdzone, niezrozumiane, niezauważone czy nieakceptowane. Robią tak, ponieważ nie potrafią inaczej powiedzieć nam dorosłym: "hej, tutaj jestem", "zauważ mnie", "chcę, żebyś się o mnie zatroszczył". Za każdym "niegrzecznym" zachowaniem dziecka stoi jakaś konkretna potrzeba, zwykle niezaspokojona potrzeba, która w ten sposób o sobie przypomina.
Istota wychowania według NVC nie polega na tym, aby stłamsić, wytłumić, zmusić do posłuszeństwa Małego Człowieka. Istota NVC leży w zaufaniu do Dziecka i wspieraniu go, zawsze.