Wbrew temu, co mówią reklamy (niestety pojawiły się już pierwsze bożonarodzeniowe) dzieci nie muszą posiadać ani nowej kolekcji kloców lego, ani Barbie Fashionistas, ani Złomka, aby „ich dzieciństwo miało kolory”. To, czego na pewno potrzebują dzieci to spontanicznej zabawy i towarzysza wspólnych wędrówek, przygód i szaleństw. W zabawie wszak chodzi o to, by się bawić. A bawić można się wszędzie i wszystkim. Na przedpokoju, ustawiając w szeregu buty, które zamierzają przemierzyć świat w wzdłuż i wszerz, oczywiście wskakując na nogi naszej pociechy. W poczekalni u lekarza, rozkładając kolorowe ulotki, by przedostać się na drugą stronę rwącego potoku, gdzie miauczy głodny kotek. W drodze z przedszkola do domu, chowając się za każde drzewo, by ukryć się przed Panem w kapeluszu, który chyba ma ochotę na przedszkolny podwieczorek.
Gdyby poprosić dorosłych, kiedyś dzieci, by stworzyli listę zabawek wszech czasów, to myślę, że czołowe miejsca zajęłyby:
- patyki, te grube i cienkie, krótkie i długie
- kamienie i kasztany, orzechy, żołędzie
- piasek, woda i błoto
- patelnia, pokrywka, łyżka i chochla
- stół, krzesła i koc
- pudełko po butach i sznurek
- kolorowe nici do maszyny i guziki
Z takich zabawek można wyczarować niezwykłą opowieść i barwny świat. To najbardziej kreatywne zabawki jakie znam. Takimi bawiłam się 30 lat temu, i takimi uwielbia dzisiaj bawić się moja córka.
Zgadzam się z listą w zupełności. Dodałabym do tego jeszcze 'mamusiowe' korale i apaszki - największa radość dzieciństwa to możliwość przymierzania błyskotek Mamy i ubieranie lalek w Jej apaszki.
OdpowiedzUsuńkartke, kredki i nozyczki :-) ołówek!!!
OdpowiedzUsuńNie dalej, jak dwa dni temu wysłuchałam kilkunastominutowej opowieści obcej zupełnie osoby nt. tego, jakie zabawki ma jej trzyletni synek. Między innymi opowiadała o kucu(wartym bagatela 800zł), który na ruch czy głos reaguje rżeniem, kręci zadem, rusza głową i Bóg wie, co jeszcze. Zrobiło mi się smutno - czemu mama nie zabierze Małego do prawdziwego kuca? Odpowiedzi udzieliła mi sama, nawet niepytana - zbyt dużo pracuje...
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda. Kasztany, patyki, liście to najlepsze gadżety. Doznałam dziś takiego kociokwiku będąc w Smyku z moją Zu, że zaczynałam tracić zmysł równowagi. Kociokwik uskuteczniła Zu. Nie kupienie kolejnej Barbie poskutkowało rzewnymi łzami i lamentem. Och, jaka szkoda, że za drzwiami nie było parku. Ona tak bardzo lubi spacery i wszelkie zbieractwo. Ktoś mądry powinien zamknąć dzieciom wstęp do tego typu sklepów :) Oszczędziłoby to wszystkim jakże niepotrzebnego cierpienia.
OdpowiedzUsuńMoi synowie najbardziej lubią piłkę. kopią ja wszędzie, jak to faceci :)
OdpowiedzUsuńPoradźcie co powiedzieć dziadkom, którzy pytają o gwiazdkowy prezent dla moich dzieci? co im powiedzieć? nie chce ani kolejnego pluszaka, ani gry edukacyjnej, ani bajki. nie chce zeby im kupili jakiś gadżet, chciałabym by wzięli je na wycieczkę górską lub do parku albo kina. jak im to powiedzieć?
OdpowiedzUsuńJa również do tej listy dopisałabym jeszcze plastelinę. Uwielbiamy wszyscy gnieść, ugniatać, zgniatać i lepić kulki i ludziki. Taka trochę terapia na nerwy te małe i te duże:P
OdpowiedzUsuńP.s też mam problem z toną zabawek i pluszaków( które swoją drogą ciągle zbieram do worka i oddaje na jakieś zbiórki a i jak są! bo wciąż ktoś je przynosi ), nie zawsze mam odwagę mówić dziadkom wprost, że to nie jest mądra zabawka i tylko niepotrzebnie wydają pieniądze ale chyba tu trzeba być szczerym. Odważyłam się i powiedziałam ostatnio przy okazji chrzcin Młodszej córki, że zamiast prezentu wolę by dołożyli te pieniądze na fotelik samochodowy dla Starszej a Młodszej wystarczy w tym dniu ich obecność i atencja.
To prawda - najważniejszą rzeczą w zabawie nie są zabawki i kolorowe gadżety, lecz to, by rodzice znaleźli czas na wspólne spędzanie czasu. A wtedy to już bawić można się wszystkim i wszędzie. Pamiętam z dzieciństwa, że najfajniejsze zabawy to były te, w które mocno angażowali się również moi rodzice.
OdpowiedzUsuńDo Aninimowego ---> najlepiej chyba wprost. Powiedz dziadkom, że większą przyjemnością dla dzieci/wnuków będzie jeśli zabiorą dzieci do kina/ na narty, aniżeli kupią kolejną zabawkę. Nie wiem jakie masz relacja z rodzicami/teściami, nie mniej jednak wydaje mi się, że najtrafniej będzie po prostu nazwać rzeczy po imieniu:)
Wczoraj malowałyśmy farbami na papierze malarskim (110 cm szerokość - 25 metrów długość). Wciąż używamy farb do malowania rękami, bo pędzle Zo używa przez pierwsze minuty. Potem ściąga skarpetki, maże farbami swoje stopy i łazi. Podskakuje, tańczy, robi piruety. Taka zabawa to u nas NUMER 1.
OdpowiedzUsuńAnonimowy@: karnet na basen?
OdpowiedzUsuńdrdora
Karnet brzmi fajnie. Frajda dla dzieci na pewno będzie
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę,że jestem w grupie osób , których cieszy zwykly patyk i kawałek sznurka.Z doświadczenia niani wiem,że to niewielka grupa.
OdpowiedzUsuń