5.9.13

Lustro

Bezpieczeństwo.
Akceptacja.
Kontakt.
Zaufanie.
Współpraca.
Współzależność.
                                                                                               (źródło: https://www.facebook.com/Equimama/photos_stream)         
     
        Spotkałam się z sobą tam, gdzie na spotkanie ani nie liczyłam, ani go nie oczekiwałam. Spotkałam się z sobą zupełnie inaczej niż dotąd. Wyszłam sobie naprzeciw, choć tego nie planowałam. Niezwykłe doświadczenie. Zaskakujące przeżycie. Lustrem okazał się nie drugi człowiek, a konie. Patrzyłam na nie i widziałam siebie. Swoje lęki, marzenia, wyobrażenia, oczekiwania. Zobaczyłam siebie taką jaką jestem. Nie ma tu żadnej kokieterii. Raczej mega zdziwienie. Bardzo wyraźnie pokazały mi te miejsca, o które warto się zatroszczyć. Te potrzeby, których już nie chcę spychać na drugi plan.
       Konie, nie tyle rzuciły nowe światło, co rzuciły go więcej na kwestię wolności człowieka. Wolność jest fundamentem współpracy. Człowiek, Mały i Duży, chętniej współpracuje wtedy, gdy może podejmować decyzje. Wiem to. Konie Ameryki przede mną nie odkryły. Wiem, a jednak wychodzą z moich ust słowa (choć nie mam takiej intencji), w których Zo słyszy "obietnicę nagrody" lub "widmo kary" i podejmuje decyzje nie do końca wolne. Mówi "tak", choć ma ochotę powiedzieć "nie". I frustracja gotowa.
         Wchodząc w kontakt z końmi zabrakło i marchewki i pejcza. Nie miałam też swoich rąk (zamotane w sznur nie garnęły się do głaskania i czochrania). Byłam ja i one. Najpierw byliśmy obok siebie. Spoglądając na siebie nawzajem. Uważni na to, co druga strona zrobi. Potem konie odpowiedziały na moje zaproszenie. Choć może to ja przyjęłam ich zaproszenie? Nieważne. Ważne, że otwartość i intencja przyprowadziła nas do siebie. I popłynęły łzy. Otwartość na drugiego... Na moje dziecko... I wystarczy.

p.s. Marto, dziękuję za zaproszenie. Konie, dziękuję za przygarnięcie.   

8 komentarzy:

  1. Monia5/9/13

    Dzięki za odkrycie EquiMamy

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy7/9/13

    Czy to stało się naprawdę? Brzmi jak bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba każdy marzy o takim przeżyciu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja tak boję się koni...

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy21/9/13

    Przychodzi mi do głowy takie pytanie...Dlaczego ludzie coraz częściej obierają sobie za religię-ideę naturę, zwierzęta? itd. Przykre jest to, że człowiek w koniu widzi siebie :/. Przeglądając Twojego bloga, to zastanawiam się, gdzie jest mąż,czy w ogóle żyje z Wami na co dzień? W moim odczuciu jest to smutne co wypisujesz na blogu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastnawiam się dlaczego obcowanie z naturą, zwierzętami nazywasz religią. Opisałam swoje subiektywne doświadczenie. Pytasz o mojego męża. No cóż on nie jest tutaj bohaterem :)
    Blog jest miejscem, gdzie najpierw opisywalam swoją relację z córką, relację opartą na nvc (jest o tym w którymś z pierwszych wpisów), a teraz piszę o relacji dorosły, głównie rodzic- dziecko lub o relacji między dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy24/9/13

    Od jakiegoś czasu staram się patrzeć na świat jako całość. Dzięki temu dostrzegam jego piękno w znacznie szerszym zakresie. Zauważam, że ludzie, zwierzęta, drzewa, kamienie mają swoje miejsce. Nikt nie jest mniej, ani bardziej potrzebny, każdy jest tam gdzie powinien. Twój wpis, moim zdaniem, idealnie to odzwierciedla.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.