4.8.13

Zawstydzanie dzieci

      Mamy już w Polsce zakaz używania przemocy fizycznej. Co roku pojawia się kilka kampanii społecznych poruszających problematykę przemocy emocjonalnej. Mam wrażenie, że coraz więcej ludzi reaguje na wyrządzaną dzieciom krzywdę. Coraz częściej słyszę rozmowy dotyczące bezsensowności klapsa. Z prawdziwą troską powtarzamy, że upokarzane dzieci będą upokarzać, a bite będą bić. 
       Mam poczucie, że zmienia się pozycja dziecka w naszej kulturze, że coraz częściej relacje dorosły - dziecko nie opierają się na władzy, autorytecie, posłuszeństwie. Jesteśmy na "dobrej drodze", choć krok milowy ciągle przed nami.  Nie, nie jest idealnie. Jest inaczej, w moim odczuciu - bezpieczniej, bardziej przyjaźnie dla obu stron. Wzrasta świadomość i pragnienie zmiany. Otaczają mnie rodzice otwarci na potrzeby dzieci, nie tylko swoich. Na forach, portalach społecznościowych, blogach rozmawiamy o małych ludziach, nie dzieciach, które należą do swoich rodziców. Naprawdę idzie ku dobremu :) 
        Niestety w tej zmianie jest coś, co zmianie się opiera. Myślę o słowach, które zawstydzają dzieci, choć często nie są wypowiadane z taką intencją. To nie są takie słowa, o których nie tak dawno było głośno w związku z kampanią "Słowa ranią na całe życie". Z ust rodziców nie padają bowiem takie określenia jak: głupek, kretyn, debil czy oferma. Dziecko słyszy coś innego, a jednak skutek jest bardzo podobny. 
  • nieładnie, tacy duzi chłopcy jak ty nie sikają w majtki
  • fuj, śmierdzi bo puściłeś bąka
  • czego ty się boisz? popatrz twoja siostra jest młodsza i nie boi się tego pająka
  • gdybyś bardziej uważała, to nic takiego by się nie wydarzyło; niezdary mają podrapana kolana
  • nie wolno grzebać w pupie
  • nie becz, babcia jak zobaczy, to będzie się śmiała
  • taka duża dziewczyna a nie wie, że trzeba powiedzieć "dzień dobry"
  • oj osiołku, osiołku, 2+2 to przecież 4
  • chyba podmienili mi dziecko, moje potrafi podziękować za prezent 
     Dziecko, które czuje się winne, traci poczucie własnej wartości. Czuje, że jest gorsze, że coś z nim jest nie tak, że nie jest takie jakie być powinno. Traci grunt pod nogami (na chwilę lub na dłużej), bo nie czuje się bezpieczne w relacji z dorosłym. 

    Warto być uważnym na wypowiadane słowa. Podobnie jak na ton głosu. Warto patrzeć na reakcję dziecka. Warto upewniać się czy nasz żart na temat "nowego narzeczonego" córki, rzeczywiście został odebrany jako żart. 




      
    
           

18 komentarzy:

  1. "nie wolno grzebać w pupie" nie dalej jak dziś zwróciłam uwagę na ten temat swoim dzieciom. ajk u licha dziecku zwrócić uwagę, żeby sobie w tyłku nie grzebało? Do dzisiejszego dnia słyszę, że czegoś mi nie wolno i traktuję to jako informacje, a nie zawstydzenie mnie. jeszcze trochę, a strach będzie się do dziecka odezwać, bo okaże się, że cały czas cos mówię do niego nie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna, można to powiedzieć inaczej, bez naruszania integralności dziecka. Zamiast nakazów i zakazów wolę używać języka który mówi o mnie: "nie chcę żebyś wkładała rąk do pupy". Można też spytać: "wiesz dlaczego tego nie chcę?" Kiedy stosuję zakazy to dziecko nie słyszy powodów, źrodeł tych zakazów, słyszy tylko że rodzic tak powiedział, bo jest rodzicem.

      Usuń
    2. Po co małemu dziecku w ogóle mówić coś takiego? W celu (pożal się Boże) moralizowania? Jeśli grzebie, jest to dla rodzica sygnał, że coś szwankuje. Na przykład swędzi go pupa z powodu niedostatecznej higieny. Albo innego, zdrowotnego powodu.

      Usuń
  2. bardzo potrzebny wpis

    OdpowiedzUsuń
  3. Natalia4/8/13

    "nie wolno grzebac w pupie" ???? ogolnie zgadzam sie z Pani wpisem o niezawstydzaniu dzieci..bardzo sie staram i zwracam duza uwage na to co mowie do dziecka..i nie podoba mi sie kiedy ktos zwraca sie do dzieci czy zreszta do kogokolwiek lekcewazaco.. ale zupelnie nie rozumiem czemu nie moge powiedziec Coreczce zeby nie grzebala sobie w pupie ?? to chyba naturalne ze ktos musi jej powiedziec ze tego sie nie robi.. a przynajmniej publicznie ;)) brak takiej informacji moze dopiero narazic ja na osmieszenie...pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalia czy to co napisałam Joannie daję ci jasność w temacie zakazu grzebania w pupie. Dodam jeszcze, że jest różnica w powiedzeniu dziecku na ucho: hej, wyciągnij ręce z majtek, a zwróceniem mu publicznie, np przy dziadkach uwagi: no co ty, wyciągaj już te ręce.

      Usuń
  4. Dzieci robia to co czuja, ze musza zrobic. Jak je swedzi to sie drapia - niewazne gdzie. Jesli dorosly nietaktownie zerwie zaslone z ich oczu, ze oto robia cos co jest spolecznie nieakceptowalne - moga sie poczuc zawstydzone i ponizone. Aj, latwo sie pisze, ale w praktyce trzeba wiele pracy zeby sie kontrlowac w takich momentach! Fajnie, ze sa takie strony i artykuly, ktore w tym pomagaja - dzieki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaśka5/8/13

    Ja jestem zatrwożona ilu rodziców twierdz, ze jak powie w obecności babci, że kilkulatek zsikał się do majtek, a o kilkunastolatce, ze ma już pierwszą miesiączkę, to że nie widzą nic co może zawstydzić dziecko. Zastnawiam się skąd bierze się takie przekonanie, że to nic takiego. Rodzice mówią, dziekco trzaska drzwiami a oni jeszcze za nim krzyczą: no nie bądż taka obrażalska, na żartach się nie znasz

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy5/8/13

    Jest jeszcze takie zawstydzanie przez porównywanie. Do perfekcji opanowali to nauczyciele jako narzędzie motywowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauczyciele to już potrafią wzmacniać wszelkie przejawy braku akceptacji. Nie, to nie jest zamach na autorytet nauczycieli w ogólności.

      Usuń
  7. Anonimowy5/8/13

    NIEKTÓRZY nauczyciele, wypadałoby dodać.
    Zawstydzanie jest powszechne, dorosły sądzi, że w ten sposób pomoże dziecku zmienić zachowanie. Moja mama celowo zawstydza 10-letnią wnuczkę, która wraca z obozu namiotowego z płaczem "bo nie było mamy" - chce ją skłonić do większej hardości i nie rozumie, że nie tędy droga...
    Kasia S.

    OdpowiedzUsuń
  8. chcesz powiedzieć, że zdania "nie wolno" lepiej nie używać? Nie jestem pewna, czy rozumiem, dlaczego? Za bardzo abstrakcyjne, lepiej zawsze mówić "ja nie chcę, żebyś"? a można powiedzieć "nie lubię,kiedy" albo "nie podoba mi się", czy to ostatnie też wg ciebie jest nie w porządku, bo budzi poczucie winy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Język osobisty mówi o mnie,zakazy i nakazy o jakiejś abstrakcyjnej rzeczywistości. Myślę, że to co jest w 100% poznawione osądu to obserwacja: "ugryzłeś mnie", "skaczesz na kanapie" . Po obserwacji możesz powiedzieć czego potrzebujesz i wyrazić prośbę, która uwzględni to czego chcesz.

      Usuń
  9. Zgadzam się z tym co piszesz, a najbardziej poruszają mnie słowa: "Warto patrzeć na reakcję dziecka. Warto upewniać się czy nasz żart (...), rzeczywiście został odebrany jako żart." Nie lubię żartów, które przynoszą radość tylko jednej stronie, a zwłaszcza, kiedy dotyczą one dzieci!.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja mama zawsze mówiła, że dzieci nie powinno się zawstydzać. Jednak w praktyce nie sposób uniknąć, by dziecko niekiedy mogło poczuć się zawstydzone. Jednak miejmy taką świadomość. Lecz nie stosujmy sztucznych łamańców językowych. Jak zwał, tak zwał:-))))))))).

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawy blog, w szczególności artykuły jakie się tu pojawiają. Każdy z nas pragnie być dobrym rodzicem i dobrze wychować swoje dziecko. Jak widać jest to wielka sztuka. Nieświadomie wypowiadane słowa mogą zranić nasze ukochane Maleństwo.
    Bardzo fajny artykuł. Tylko szkoda, że to nie jest takie proste :).

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.