Niełatwo słuchać płaczu. Szczególnie dziecięcego. Mam w pamięci te sytuacje, w których z ust rodzica padają słowa: "przestań już", "uspokój się", "ileż można płakać", "no już dobrze, dobrze", "nie maż się", "jesteś już takim dużym chłopcem". Pamiętam kolor rękawów ocierających zapłakaną buzię mniejszych i większych dzieci. I pamiętam głos z przeszłości: "płacz, to ty masz na zawołanie".
Trudno obcować z płaczem. Trudno się z nim zaprzyjaźnić. Łatwiej w domowych pieleszach, ale żeby między ludźmi... Przecież to nie wypada. To takie niestosowne.
Dlaczego dziecięcy płacz jest niemile widziany? Ponieważ w społeczeństwie, w którym żyjemy wciąż żywe są poniższe "prawdy":
- płacząc okazujemy słabość, a w życiu "trzeba być twardym, nie miętkim". Jeśli chcesz osiągnąć sukces przestań się mazać, wstań i idź. Nie będą ci dokuczać, jeśli będą się ciebie bać. A kto boi się płaczącego chłopca?
- płacz piękności szkodzi (podobnie jak złość), a przecież dziewczynka ma być ładna, subtelna, wrażliwa ale nie płaczliwa.
- płacz czasem przywołuje uczucia, które chcielibyśmy mieć pod kontrolą. Trudno przyznać się przed samym sobą, a co dopiero przed innymi, że płacz dziecka wywołuje moją irytację, złość. Dlaczego? Myślę, że m.in z powodu panującego powszechnie przekonania, że przy dziecku trzeba trzymać nerwy na wodzy.
- płacz to taki niecywilizacyjny sposób wyrażania siebie, przecież można powiedzieć o co chodzi, co się wydarzyło.
- płaczą nieszczęśliwi, a przecież chodzi o to, żeby być szczęśliwym. Rodzice pytani o cel wychowawczy czasem mówią: chcę żeby moje dziecko było szczęśliwe.
- płacz dziecka to oznaka rodzicielskiej nieudolności, bezsilności, braku kompetencji. Nawet jeśli już nie słyszymy: "no niechże pani coś zrobi, ile dziecko może tak płakać", to wciąż czujemy na sobie pełen dezaprobaty wzrok przechodniów i wzdychanie dziadków naszych dzieci.
- płacz to narzędzie do wymuszania, manipulowania, kontrolowania.
Kiedy uświadomiłam sobie, że płacz jest naturalnym stanem powrotu do równowagi, łatwiej mi było zaakceptować długość i intensywność płaczu moich córek.
Masz rację. Czasami i ja reaguję irytacją na płacz mojego syna. Ale przeważnie staram się raczej po prostu być przy nim, głaszczę go, czasami mówię: "popłacz sobie, jesli chcesz" i to z kolei irytuje dziadków. "Nie, niech on nie płacze, nie może tak płakać". Ciężki temat ten płacz...
OdpowiedzUsuńPo tym co przeczytałam mi też będzie łatwiej zaakceptować płacz moich córek ;)Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie to miód na moje serce. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńChłopcy nie płaczą bo płacz to brak siły. Dziewczynki nie płaczą, bo płacz to histeria. Smutna ta nasza współczesna cywilizacja. Jak powiem że lubię popłakać to co uslyszę?
OdpowiedzUsuńpłacz nie jest zły, ale co mam zrobić z moim małym- dużym nerwusem?
OdpowiedzUsuńDziś Arianna płakała, nie mogłyśmy dłużej zostać na placu, ona bardzo chciała, tłumaczyłam jej że niestety na nas już pora, przytulałam, i tłumaczyłam, niestety nie skutkowało. Mówiłam też, że już dobrze, że spokojnie, nie płacz, dlatego bo jak widzę jej łzy i jej smutek to mi pęka serce.
OdpowiedzUsuńZ płaczem dzieci nie mam problemu. Jesli płacz spowodowany jest smutkiem lub bólem to przytulam i całuję, jeśli płacz przechodzi w histerię- nie reaguję. Jesli ma ochotę płakać bo coś, to najpierw próbuję dowiedzieć się co się dzieje, a jesli dziecko mnie odpycha to zostawiam w spokoju póki samo się nie uspokoi.
OdpowiedzUsuńJoann napisałaś coś takiego: "jeśli płacz przechodzi w histerię - nie reaguję". Czy to oznacza, że stoisz z boku? Czekasz aż dziecko się samo uspokoi? Chciałabym mieć więcej jasności, więc gdybyś mogła napisać coś więcej
Usuńdzieki Ci za ten post.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńWitam, chciałabym zaprosić Was do wzięcia udziału w kilku naszych zabawach.
W jednej do wygrania są bardzo fajne gadżety z bajki Uniwersytet Potworny (bluzeczka, torba sportowa, przybory), w drugim jest możliwość przetestowania ciekawej gry edukacyjnej dla dzieciaczków, trzeci jest konkursem fotograficznym w którym można wygrać śliczny i mięciutki ręczniczek, poduszeczkę lub apaszkę.
Nie chciałabym nadużywać Waszej cierpliwości i nie wkleje linków, ale jeśli jesteście zainteresowani, którąś z wyżej wymienionych zabaw to zapraszam na mój profil do bloga "Babylandia". Po boku są banerki konkursowe, więc łatwo trafić na to co Was ciekawi. Jeżeli jednak nie jesteście zainteresowani to z góry chciałabym bardzo przeprosić za tę reklamę...
Pozdrawiam cieplutko
Marta
Też ma problem z Hani płaczem, co raz częściej pilnuję się żeby nie mówić "nie płacz już". Ostatnio gdy spadła z huśtawki, pierwsza była koło niej obca osoba i pierwsze co powiedziała to "No nie płacz". Smutne to.
OdpowiedzUsuńMnie płacz dziecka nigdy nie irytował, ja się go panicznie bałam. Przy swoim jest inaczej, ale strach pozostał. Pewnie stąd staram się robić wszystko, by płakała jak najkrócej. Przytulam, całuję, zabawiam. Z czasem pewnie będę próbować "wymuszać" ciszę gorszymi sposobami. Nu, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńMój syn płacze ile chce. Skoro płacze to znaczy, że potrzebuje się wypłakać. Przecież to najlepszy "oczyszczacz". Fakt, łzy to często oznaka bezsilności i słabości, ale co w tym złego? Mnie najbardziej irytuje, gdy dziecko się np. przewróci i zaczyna płakać, a rodzic czym prędzej podbiega i mówi "nic się nie stało". No właśnie stało się! Skoro boli to płacze. Szkoda, że tak mało rodziców pozwala dzieciom na wyrażanie uczuć. Nawet poprzez łzy.
OdpowiedzUsuń