6.12.11

To nie ja...

Nasze Maluchy dzisiaj cały dzień będą spotykać św. Mikołaja i zrywać z rozmachem świąteczny papier, bo potem skakać, piszczeć, ściskać i całować. Do Was, Rodzice Mikołaj też dzisiaj zawitał. Oto prezent dostarczony przez Agnieszka Stein, która pojawiła się na blogu po raz pierwszy ale nie ostatni. Mam nadzieję :)

      Czy zdarzyło Ci się kiedyś drogi czytelniku powiedzieć coś, a za kilka minut żałować, że to powiedziałeś? Albo krzyknąć na dziecko, choć już w momencie wypowiedzenia ostatniego słowa wiedziałeś, że to nie był dobry pomysł? A może pamiętasz sytuację, gdy zadawałeś sobie po raz kolejny pytanie: co mnie podkusiło?
        Jeśli tak, to na pewno nie jesteś w swoich doświadczeniach odosobniony. Nasz umysł nie jest tak uporządkowany i racjonalny jak chcielibyśmy wierzyć. Nasza zdolność podejmowania świadomych decyzji odnośnie każdego zachowania nie zawsze jest taka oczywista.
      Parę lat temu naukowcy wykonali taki eksperyment. Poprosili kilka osób, żeby zdecydowały czy chcą nacisnąć przycisk prawą czy lewą ręką. Mogły wybrać dowolnie, miały tylko zapamiętać, kiedy podjęły decyzję. Okazało się, że na podstawie wskazań aparatury, którą dysponowali badacze mogli oni przewidzieć jaką decyzję podejmie dana osoba na siedem sekund wcześniej niż wynikało to z jej własnych słów. Decyzja mogła być jeszcze cofnięta, możliwa była zmiana zdania, ale impuls do działania powstawał nieświadomie.
    To i inne badania dotyczące pracy mózgu odsłaniają wiele jego sekretów i każą nam się zastanawiać nad pozornie oczywistymi dla nas prawdami. Lecz w tym momencie najciekawsze wydają się być wnioski jakie z badań na temat mózgu i jego rozwoju można wyciągnąć w odniesieniu do dzieci.

   Czy zdarzyło ci się drogi czytelniku, że miałeś wrażenie, że twoje dziecko działa w sposób pozbawiony logiki? Mi do głowy przychodzi historia kilkuletniego chłopca, który w zimnym październikowym dniu wmaszerował w ubraniu do ogrodowego basenu pełnego wody. Logika i cierpliwość zawodzi też często rodziców gdy po raz pięćdziesiąty mówią dziecku, czego ma nie robić, a ono robi, przeprasza, żałuje i… robi to po raz kolejny.
Złośliwość, zwracanie uwagi… to najdelikatniejsze słowa, które przychodzą w takiej sytuacji do głowy. A przecież w odniesieniu do dzieci jak mówi przysłowie: nie warto tłumaczyć złą wolą tego, co można wytłumaczyć niedojrzałością.
     Niedojrzałość ta polega na tym, że mechanizm, który sprawia, że nie zawsze realizujemy każdy szalony pomysł, który nam przyjdzie do głowy, że czasem gryziemy się w język zanim coś powiemy, że liczymy do dziesięciu zamiast wybuchnąć nie działa od urodzenia. Wszystkie te i inne jeszcze strategie samokontroli w mózgu dziecka muszą się dopiero wykształcić. A mają na to… 25 lat. Tyle czasu potrzeba człowiekowi, żeby część kory mózgowej bezpośrednio odpowiedzialna za hamowanie impulsów dojrzała do pełni sprawności.
      Zrozumiałe jest więc, że dziecko będąc jeszcze na początku tej drogi nader często daje się ponieść emocjom, impulsom, pragnieniom, które w jego świadomości pojawiają się tak naprawdę „nie wiadomo skąd”. Dzieci nawet czasem mówią o tym: moja ręka to zrobiła, ja nie wiem jak, samo się stało. Kiedy mamy do czynienia z naprawdę małym dzieckiem (2-3 letnim) to ono może nawet nie wiedzieć, że jest coś takiego jak decyzja i wybór. Po prostu pojawia się impuls i dziecko działa. Mózg potrzebuje wiele czasu i odpowiednich, przyjaznych warunków, żeby rozwinąć w pełni umiejętność samokontroli. A i tak, jak napisałam na początku, nie jest ona w stu procentach skuteczna.
    Jeśli więc drogi czytelniku robisz czasami coś, czego później żałujesz a potem wybaczasz to sobie, spróbuj taką samą co najmniej miarą mierzyć swoje dziecko, które naprawdę nie robi nic ze złej woli i specjalnie. Ono potrzebuje wiele miłości i czasu, żeby jego mózg nauczył się mówić „stop”.

 Pozdrowienia od Mikołajka i ode mnie :) 

Agnieszko, dziękuję Ci za ten tekst. Często będę do niego wracać. 

15 komentarzy:

  1. świetny tekst, po wczorajszym wieczorze z moim nastolatkiem tego mi było trzeba

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja dziękuję.
    Mój 3,5 letni synek często uderza mnie z frustracji. Muszę sobie i innym domownikom przypominać, że to nie do końca jego wina...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry, wyzwalający txt. Moje dziecko wydaje się już TAAAAKIE duże, że czasem zapominam, że ma ledwo 15 miesięcy i nie rozumie jeszcze bardzo wielu rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę nie zostawić śladu po przeczytaniu tego tekstu ... dziękuję za niego :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie ten tekst też na pewno pomoże

    OdpowiedzUsuń
  6. przeczytałam ten tekst już trzy razy. dwa razy w skupieniu sama, przed chwilą na głos mężowi. dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja dziękuję. Kiedy się rozumie, że zachowanie dziecka nie wynika z jego złej woli, ani nie jest przejawem złośliwości to łatwiej zaakceptować jego zachowanie i powstrzymać się od złośliwych komentarzy czy okazania złości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy7/12/11

    Dziękuję!
    Wydaje się, że jak chodzi i mówi to już takie duże i już tyle powinno umieć i rozumieć. Dobrze sobie przypomnieć, że tak nie jest. Zapas cierpliwości i życzliwości ładuje się samoczynnie:)
    nada

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy8/12/11

    Spadło mi to z nieba...Dzisiaj nasza 20 m córeczka wylewała wode z wanny na podłege mimo iż tata ciągle zwracał jej uwage iż nie ma tego robic,,,potem juz sie zdenerwował i pyta ,,co to znaczy czemu ona dalej to robi a ja mu na to ,,,nie wiem co ci mam odpowiedziec nie jestm psychologiem dizeciecym Ona poprostu jest dzieckiem i tak to już jest,,a tutaj takie ładne wytłumaczenie. Zaraz będzie lektura obowiązkowa dla męża;)

    OdpowiedzUsuń
  10. To naprawdę nie on

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli jeszcze raz usłyszę od kogokolwiek ,że w internecie jest sam stek bzdur to wręczę mu jeden z takich właśnie tekstów...zwłaszcza tym najmądrzejszym co by dzieci najchętniej co chwile karali zamiast próbować rozumieć...dziękuje za tekst wspaniały prezent :) pzodrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Troszku sama sobie przeczysz, bo skoro i dorośli często robią i mówią coś wbrew hamulcom (a tak naprawdę normom społecznym) to czy oznacza od razu, że są niedojrzali? Troszku za daleko posunięty wniosek. Zwłaszcza, że z moich obserwacji wynika, że najczęściej broją i kłamią w ten sposób ("to nie ja") dzieci nie tyle nie mające hamulców, co te, które hamowane są przez rodzicem milionami zakazów i nakazów(często absurdalnych i bez sensu w stylu: "nie biegaj bo się spocisz", "nie dotykaj tego bo się ubrudzisz/skaleczysz" etc.). No to jak się mają nauczyć samokontroli, skoro przez całe życie są na smyczy? Ni dudu. Tak się nie da. Jasne, że trzeba wyznaczać granice. Zwłaszcza granice bezpieczeństwa. Ale trzeba też pamiętać, że to co zabronione - budzi dreszczyk emocji i robi się cholernie atrakcyjne. 99% szans, że dzieciak zerwie z choinki bombkę, jeśli mu się tego kategorycznie zabroni. Jeśli pozwoli mu się zerwać bombkę jako "nic takiego", duża szansa, ze znudzi mu się ta zabawa dość szybko ;)
    Czy tak samo nie działa to u dorosłych? Oczywiście że tak. Taka natura mózgu, tu się zgodzę. Lecz z dojrzałością nie ma to wiele wspólnego... nu, chyba że ktoś się chce dowartościować, że on/ona to się tak potrafi kontrolować, a Ci inni to już nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. drdora13/12/11

    Lavinka@:
    Tu chodzi o fizjologie mozgu...

    drdora

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.