22.12.11

Dlaczego nie krzyczę?

         Krzyku wystrzegam się jak ognia. Nie krzyczę, by moje dziecko nie ogłuchło. I nie o decybele idzie. Dzieci, na które się krzyczy (podobnie jak drzewa z mojej ukochanej książki "Wszystkiego, co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu" Roberta Fulghuma ) dla ochrony siebie przestają słyszeć.
         Zo nie raz i nawet nie dwa razy była głucha jak pień. Patrzyła na mnie, kiwała nawet głową i nic do niej nie docierało. Na nic zdało się coraz głośniejsze mówienie. Moje dziecko było głuche. Nie słyszało moich słów, bo było przerażone. Przerażone dziecko nie słyszy. Gdzieś przeczytałam, że dzieje się tak dlatego, że w takich sytuacjach organizm dziecka zaczyna produkować zwiększoną ilość kortyzolu – hormonu nazywanego potocznie „hormonem stresu”. Myślę jednak, że jest w tym coś więcej. 

        Kiedy krzyczę zrywam kontakt. Nie tylko z drugim, ale także sama z sobą.  Po krzyku zawsze dopada mnie poczucie winy, a w kącie już czai się myśl o nieudolności wychowawczej. Krzycząc zrywam nić łączącą moją głowę z sercem i trudno mi zorientować się o co tak naprawdę mi chodzi. I po jaką cholerę tak się wydzieram. Macie takie doświadczenie?

16 komentarzy:

  1. Od urodzenia krzyczę. Dokładnie od urodzenia się. Po urodzeniu Córki nie krzyczę jak kiedyś ale zdarza się. Więc wiem doskonale o czym piszesz. Natomiast ciągle nie wiem dlaczego przychodząc na świat z krzykiem tak to zostało. Zapewne powodów są setki. Można je analizować, badać i rozbierać na części. A i tak krzyczeć zdarza się...

    OdpowiedzUsuń
  2. I tu bywa różnie, niestety:( A jeszcze różniej jak ktoś od zawsze jest skończonym cholerykiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy22/12/11

    Rosenberg pisze o pozytywnym krzyku. Czasem trzeba wykrzyczeć, co w nas siedzi. Staram się krzyczeć o sobie, nie o innych.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonimowy, ten pozytywny krzyk to "krzyk żyrafy", czyli jak piszesz krzyk o sobie. O swoich uczuciach i potrzebach. Mam jednak duży opór, by w ten sposób krzyczeć na dzieci. Dzieci nie potrzebują mojego krzyku. To, co mnie złości i gniewa chcę przepracować w sobie, poza światem mojego małego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  5. cięzko jest się tego wyrzec, gdy się wzrastało w domu, gdzie jedyną metodą wychowawczą był szantaż, krzyk, etc..
    ale próbuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam, pisałam o tym nawet na blogu, i wypowiedziałas się, kierując mnie do Klubu Oddychających Mam :)). Dokładnie tak samo - nagle czuję, że krzyczę nie wiadomo po co, nakręcam sama siebie, już nie pamiętam, o co poszło, ale nie mogę przestać... Przestaję jednak, nim wykrzyczę słowa, których bedę żałować, do tej pory mi się udawało, i liczę, że bedzie udawalo się nadal tym bardziej, że uczę się NIE krzyczeć. Nie jest to łatwe przy czwórce dzieci, ale, jak myślę (czuję własciwie) krzyk przy czwórce dzieci jest jeszcze bardziej pozbawiony sensu, bo wtedy kontakt gubi się już calkowicie.
    Z drugiej strony, rzeczywiście, człowiek nie maszyna i czasem musi wyrzucic emocje. Albo jakos inaczej sobie z nimi poradzić. Ja ćwiczę jogę, może wystarczy (chwilowo wystarcza :)...

    OdpowiedzUsuń
  7. Powstrzymuje się jak mogę bo wiem, że i tak nigdzie nie dojdę, bo nie tędy droga. Tłumię go w sobie, chociaż czasem aż się krztuszę ;-) Moja córka jest na etapie buntu i często wszystko jest na nie, dochodzi minimalna zazdrość o młodsze rodzeństwo - i vice versa - i wiecie co wieczorem mam ochot wyjść na balkon i sobie gloooośno pokrzyczeć ;-)

    Dzisiaj doszło do bardzo groźnej sytuacji między moimi dzieciakami i w pierwszej chwili myślałam, że jak złapię Gabi to (*&&*^^%$ ale wiedziałam, że przecież Ona jeszcze nie rozumie, nie chciała, sama się przestraszyła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy23/12/11

    kilka dni temu pękłam.. Nie potrafiłam się opanować i na atak histerii mojego synka wykrzyczałam mu, że mam dość takiego zachowania, że mam go dosyć.. A dzisiaj, kiedy wyszłam wieczorem na zakupy on płakał przez 2 godziny, bo martwił się o mnie i myślał, że sobie poszłam.
    Teraz siedzę, głupia i ryczę i zastanawiam się, jak to wszystko naprawić..
    Da się?

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie że się da naprawić. Jestem raczej nerwowa i zdarza mi się krzyknąć (a niecierpliwić się to już w ogóle często), potem przepraszam i tłumaczę jakie emocje mną kierowały i skąd się one wzięły - mówię o sobie, żeby dziecko nie czuło się za nie odpowiedzialne

    OdpowiedzUsuń
  10. niestety, mam... Dziękuję za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ostatnio, gdy tak właśnie odłączona krzyczałam na męża fajnie mnie podsumował. powiedział, że nawet, gdyby zaczął mówić mi, że mnie kocha, to ja usłyszałabym, że mnie nienawidzi. Krzyk czyni zniszczenia, ale czasami nie potrafię nad nim zapanować. staram się bardzo, ale gdy włączę przycisk nie potrafię się wyłączyć. A na deser fajny tekst z filmu. Ktoś pyta: dlaczego krzyczysz? Odpowiedź: to nie ja krzyczę, to głoś mój krzyczy:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. To nie ja krzyczę,to krzyczą moje potrzeby-nie raz to zdanie uratowało mnie przed samą sobą:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Całe życie krzyczałam, terroryzowałam groźną miną, zimnym tonem - taka kalka zachowania z mojego domu. Potem przyszło przebudzenie, czyli początek terapii i długa, 2,5 letnia terapeutyczna praca, która, najkrócej mówiąc, polegała, jak to ładnie napisałaś, Moniko - na połączeniu głowy z sercem. Do tego kilka fajnych książek, Rosenberg i inni ćwiczonych w praktyce. Ne krzyczę już. Po prostu. Staram się dbać o swoje potrzeby znacznie wcześniej, więc siedzą dopieszczone we mnie i nie mają powodu krzyczeć :) Wesołych Świąt, Moniko Żyrafo! Dla Ciebie i całej Twojej Rodzinki!

    @ Agata
    Bardzo mi zaimponowałaś, tym że masz odwagę przepraszać swoje dziecko. Brawo! O takiej mamie się marzy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy8/1/12

    Ja nie cierpię kiedy krzyczy mój trzylatek. A on ktrzyczy od rana. Każdy komunikat jest wykrzyczany. Nawet nie ma tam emocji złości, ale po prostu krzyk.
    Bo ja dużo krzyczę... ze złości...I potem idzie dokładnie tak, jak napisałaś.
    Ale czasami już sie udaje nie krzyczeć. Ale zostaje złość i komunikat i tak jest do niczego.
    Wierzę,że powoli nauczę się inaczej.
    Pozdrawiam,
    nada

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy4/10/12

    ja mam straszne poczucie winy po tym jak krzycze na moja coreczke prawie dwuletnia, mysle czesto ze jestem zla matka, nie radze sobie, maz caly tydzien w pracy poza domem, przyjezdza tylko na weekendy i wtedy chce odespac i miec spokoj, ja caly tydzien sama z coreczka i starym psem, ktory ledwo ciagnie nogami ,wszedzie w domu zostawia kupy i sika, no i praca od rana do czwartej , rano dziecko wyszykowac , siebie wyjsc z psem i biegiem do opiekunki , i do pracy, mala odstawia histerie a to z ubieraniem a to nie chce do wozka , a to nie chce jesc itp. czuje sie fizycznie i psychicznie wypluta, nie mam czesto do malej ciepliwosci, wzreszcze czasem nawet przeklinam , zdarza sie tez lekki klaps. co mam robic?

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy6/4/13

    My brοtheг ѕuggеsted I might like thiѕ blog.
    He was entіrely right. Thіs post truly made my day.
    Υou can nοt іmagіne just how much time I had ѕpent for
    this іnformation! Thanks!

    Ϻy web page; payday loans

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.