3.8.11

Prośba czy rozkaz? Co słyszysz?

      Zbyt często przypinamy dziecku łatkę manipulatora, uparciucha, beksy czy nerwusa wtedy, gdy jasno komunikuje czego chce.

       Dzisiaj usłyszałam pytanie: "Nie boi się Pani, że Mała będzie rządzić, jeśli będzie Pani akceptować takie zachowanie?" . "Nie, nie boję się" - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie dodałam, że cieszy mnie takie zachowanie Zo, bo moja rozmówczyni była naprawdę zaniepokojona. Cóż takiego zrobiła moja córka? Powiedziała NIE. Postawiła granicę.  


       Wychodząc z kina (byłyśmy oczywiście na Kubusiu Puchatku) zapytałam Zo, którą postać najbardziej lubi. A ona na to: "Mamo ci..., nie mów do mnie". Przestałam pytać. Wzięłam pod uwagę jej prośbę. No właśnie... Ja usłyszałam prośbę. Mama, która zadała mi to pytanie - rozkaz.  
      Dlaczego usłyszałyśmy tak skrajne rzeczy? Być może dlatego, że mamy różne doświadczenia związane z obchodzeniem się z naszymi uczuciami i potrzebami (w dzieciństwie, w okresie dorastania, w świecie dorosłych). Może dlatego, że wyszłyśmy z  zupełnie różnych domów, wlokąc za sobą metody wychowawcze naszych rodziców. A może mamy zupełnie inny pomysł na bycie ze swoimi dziećmi. To nie wszystkie moje propozycje...

     Wielokrotnie pisałam, że rolą rodzica jest dostrzeganie tego, co widzi i usłyszenie tego, co słyszy. 
      Kiedy Zo artykułuje jakąś swoją potrzebę to, w świecie żyrafy, biorę ją pod uwagę; więcej: włączam jej potrzebę w swoją.. To nie tylko zmniejsza frustrację, ale przede wszystkim  nie zrywa kontaktu. I jest jeszcze coś. Jeśli Zo potrafi powiedzieć "nie" swojej mamie, to będzie mówić "nie" także obcym. A przecież o to mi chodzi. Chcę, żeby Zo stawiała granice i broniła ich przed intruzami. 

22 komentarze:

  1. Spędzając czas na placu zabaw z moim synkiem coraz częściej odnoszę wrażenie, że dorośli zupełnie nie mogą zaakceptować faktu, że ich dzieci mają swoje zdanie, swoje potrzeby. Jeśli dziecko reaguje inaczej, niż opiekun by sobie życzył - pojawiają się łatki: "uparta, rządzi się, rozpieszczona, muszą mieć ją na oku, nauczyć, pilnować". Jakoś nigdy tego tak nie widzę i dziwię się rodzicom, że tak uparcie nie dostrzegają swoich dzieci pozytywnie.

    kaczuszka

    OdpowiedzUsuń
  2. masz rację w tym co piszesz ale taka postawa wcae ne jest łatwa, ja też się musze jej nauczyć

    OdpowiedzUsuń
  3. I bardzo dobrze, bo nie łatwo tak zrobic jak zrobiłaś Ty :)
    potrzebuję maila jakiegoś do Ciebie bo u mnie szykują się zmiany - wielkie zmiany :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Otwarcie się na potrzeby dziecka to nic nadzwyczajnego. Trudności pojawia się wtedy, kiedy przestajemy ufać sobie, gdy nasz wewnętrzy głos traci moc, bo na przykład:
    - na rynku pojawił się kolejny psychologiczno-pedagogiczny bestseller,
    - mamy i teściowe zasypują nas dobrymi rada,
    - znajome, koleżanki, a nawet przyjaciółki poddają pod wątpliwość nasz pomysł na bycie z dzieckiem,
    - mąż zaczyna domagać się szybciej działającej "metody",
    - zaczynamy w środowisku funkcjonowac jako "nawiedzona matka"
    - ... itp, itd.

    I jeszcze adres: zyrafafa@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak oduczyć się starych nawyków?

    OdpowiedzUsuń
  6. Moniko czy Ty naprawdę tylko rok pracujesz nad relacją ze swoją córką? Czytałam ostatnio wywiad z Rosenbergiem, który pisze, że kiedyś ludzie posługiwali się wyłącznie językiem serca. To musiało być naprawdę bardzo dawno temu bo dziś chyba garstka potrafi w ten sposób mówić. Fajnie, że piszesz ten blog bo to daje mi nadzieję, że za rok o tej porze będę mogła do Ciebie dołączyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja ciągle słyszę że rozpieszczam moje dziecko
    bo biorę pod uwagę co chce lub nie chce mój teraz już półtoraroczny syn
    odpowiadam że dlaczego ma być nie rozpieszczony
    ale nie jest rozpuszczony :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też słyszę, że rozpieszczę, bo biorę na ręce zawsze wtedy, gdy Elka o to prosi.

    OdpowiedzUsuń
  9. TOM, myślę, że stare samo sobie pójdzie gdy skupimy się na nowym. Nie poświęcam czasu temu, co było. Koncentruję się na tym, co jest.

    BEA, słowo skauta ! rok temu pojechałam na Familii Camp (wkrótce znów jadę) i zaczęła się moje przygoda z Zo :) Język serca jest naszym naturalnym stanem (patrz cytat w profilu). Naprawdę w to wierzę :)

    LUKRECJO (i cała reszto), rozpieszczone dziecko potrafi przyjąć NIE, rozpuszczone nie radzi sobie z odmową. Rozpieszczajmy nasze dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. zrozumiałem

    OdpowiedzUsuń
  11. Wracam po prawie dwóch miesiącach nieobecności [sic!] i zaczytuję się, zaczytuję.. oj, jak mi tego brakowało! Ściskam i mam nadzieję - do zobaczenia niedługo! : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny post. Mój Maciek ma dopiero 5 miesięcy ale czasem pojawiają się komentarze otoczenia, że coś wymusza płaczem. A ja po prostu wiem, że tak się komunikuje. Jak nic mu nie dolega jest zadowolony i szczęśliwy. Słuchajmy i szanujmy swoje dzieci, bo wychowanie to przede wszystkim miłość :) Jesteś bardzo mądrą mamą. pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciała bym być taka mądra jak Ty.
    Ja wiem, że źle robię wychowując moich chłopców, że ich nie słucham, narzucam swoje zdanie nie uwzględniając ich potrzeb.

    Do dzisiaj śni mi się ten policzek jaki wymierzyłam starszakowi.

    Wiem, że źle zrobiłam i przyznaję się do tego. Staram się panować nad sobą ale nie jest to łatwe, gdy wychowało się w rodzinie gdzie pas i klapsy były na porządku dziennym.

    Dziękuję Big Mommie za linka do twojego świata. Dziękuję Tobie za to jak piszesz, przeczytam książki jakie polecasz i postaram się inaczej wychowywać moje pociechy

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy5/8/11

    Ja się nie dziwię że ludzie nie szanują granic dzieci. Oni nie szanują granic dorosłych więc dlaczego mieliby szanować kogoś kto jest od nich mniejszy

    OdpowiedzUsuń
  15. WITAAMINKOO, kiedy uczymy się czegoś nowego, to stare nie odchodzi w zapomnienie. Trzeba iść naprzód mimo tego, czego sami doświadczyliśmy i co już uczyniliśmy. Wykazałaś się odwagą i mądrością pisząc o tak trudnym wydarzeniu i szukając wsparcia wśród innych mam.

    DZIEWCZYNY, szanując dzieci i ich potrzeby sprawiamy, ze nasze dzieci są szczęśliwe. Warto wymagać od innych by szanowali nasze dzieci.

    OLU, witaj. Do zobaczenia, wkrótce, mam nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję za zaproszenie tutaj do Was! Na pewno będę regularnie zaglądać! Ja słyszę nieustannie, że mam rozpieszczone dziecko, nawet sam tak zaczęłam przy takich osobach mówić. Tylko dla mnie ma to zupełnie inne znaczenie. Niech nazywają to rozpuszczeniem, byle moja córka wiedziała, że ma prawo do własnego zdania!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Chcialabym zawsze moc uslyszec moja juz nie taka mala coreczke, ale kiedy jestem zla, zdenerwowana czy zwyczajnie zmeczona i rozdrazniona jest to bardzo trudne, Zawsze wtedy widze i slysze tylko moje potrzeby. A potem przychodzi zlosc na siebie, ze znowu zachowalam sie nie tak jak powinnam, nie tak jak chce sie zachowywac. Dziekuje Mo za kazdy Twoj wpis, ktory uswiadamia mi co robie zle i co nalezy zrobic by byc blizej mojej We.

    OdpowiedzUsuń
  18. Joaśka6/8/11

    Bardzo się staram żeby dostrzegac\ć to, co sie dzieje z moimi córkami. Czasme jednak jestem taka tym zmeczona że celowo zamykma oczy

    OdpowiedzUsuń
  19. Byłyśmy dzisiaj na Kubusiu:)
    D. jest rozpieszczona, zdaniem niektórych ponad miarę, zdaniem mojej babci "takie wychowanie bez rygorów" będzie miało złe skutki, a moim zdaniem wciąż rozpieszczona niewystarczająco, bo ja sama nie jestem oazą spokoju, cierpliwości, zrozumienia i mądrości. Błędy popełniamy wszyscy, ale dobrze jest miec okazję zdać sobie z nich sprawę i dobrze jest mieć ideał do którego się dąży.
    A z całego bardzo fajnego wpisu najbardziej podoba mi się pierwsze zdanie: "Zbyt często przypinamy dziecku łatkę manipulatora, uparciucha, beksy czy nerwusa wtedy, gdy jasno komunikuje czego chce."

    OdpowiedzUsuń
  20. scenka z weekendu
    Centrum Handlowe
    idzie rodzinka mama tata i córeczka
    rodzice rozmawiają a do naszych uszy dobiega lament dziecka "Tatusiu chce ci coś powiedzieć! Tatusiu chce ci coś powiedzieć! Mamo nie mów nic do taty bo ja chce mu coś powiedzieć! Tatusiu chce ci coś powiedzieć, tatusiu .....: słowa dziewczynki giną w garze
    a ny z eM jesteśmy zdegustowani (delikatnie mówiąc) obiecujemy sobie że nas synek zawsze będzie wysłuchany

    OdpowiedzUsuń
  21. @ Dziwobabo, rozpieszczone dzieci, jak zauważyłaś to nie rozwydrzone, więc trzymam kciuki za dalsze rozpieszczanie :)
    @Lukrecjo, oby jak najwięcej rodziców składało takie obietnice

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja muszę powiedzieć że moje początki z NVC były gwałtowne. Prawie zezwałam moją dobrą koleżankę że mi to podsuwa, że rozbisurmanię dziecko i że wszystko będzie mu wolno. Ale jakieś dwa tygodnie później zaczęłam się temu przyglądać. Teraz jestem gorącym zwolennikiem i nie rozumiem jak można nie wprowadzić tej idei (która mi również wydaje sie teraz już naturalna)w życie. Mój problem z Rituli nie jest taki że kiedy je słyszę to w 80 % taka jestem właśnie z niej dumna i tak się cieszę że potrafi stawiać granice że dba o siebie że sie uśmiecham. Ostatnio pomyślałam że ona może to odbierać jako pobłażliwość, jako stwierdzenie z przymrużeniem oka "patrzcie jaka dorosła". A to zupełnie nie o to chodzi. Z drugiej strony mówienie za każdym razem "widzę że masz swoje zdanie i potrafisz o nie zadbać, czuję radość kiedy tak jest, podoba mi się to u Ciebie" zionie lekką nudą. Co myślicie?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.