W Zwierciadle znalazłam wyniki badań dr Jamesa Hardta, z których wynika, że kreatywność dziecka jest zabijana przez:
- nadzór - nieustanna obecność przy dziecku, sprawianie, że ciągle czuje się obserwowane podczas działania
- ocena - sprawianie, że dziecko martwi się tym, jak inni ocenią jego działania (...)
- współzawodnictwo - stawianie dziecka w sytuacji wygranej/przegranej w której tylko jedna z osób zwycięża,
- kontrola - mówienie dzieciom, w jaki sposób mają wykonać czynność (...)
- presja - ustalenie wysokich wymagań, co do zachowania dziecka albo wprowadzenie nierealistycznie surowej dyscypliny, co może sprawić, że dziecko znienawidzi daną aktywność lub temat,
- ograniczenie czasu - dzieci posiad ają naturalną zdolność do wchodzenia w stan świadomości nazywany "przepływem" (flow), w którym czas przestaje mieć znaczenie. Potrzebują, aby pozwolono im podążać za naturalnymi skłonnościami i poszukiwaniami.
Od siebie dodam:
- porównywanie - do kogokolwiek; nie ma znaczenia czy do tego, który już to umie, czy do tego, który jeszcze nie opanował danej czynności. Każde dziecko rozwija się w swoim własnym tempie,
- etykiety - słaby, gorszy, leniwy, niegrzeczny może nie mieć okazji doświadczyć tego, co grzeczny, dobry, pracowity,
- nauczanie/wykładanie - dziecko zapamięta przede wszystkim to, co samo odkryje, do czego
dojdzie własną ścieżką. Dzieci uczą się całym ciałem, nie tylko głową. Najważniejszą działalnością dziecka jest zabawa, - nagrody/kary - dzieci robią to, za co przewidziana jest nagroda lub unikają tego, co podlega karze i w ten sposób poruszają się w wyznaczonych przez dorosłego ramach,
- dostosowanie się - dzieci działają według własnej logiki. Warto, by to dorosły podążał za dzieckiem próbując go zrozumieć i "dostosowując się" do jego pomysłów,
- zabawki "made in china" z instrukcją obsługi - drewniane klocki, kamyki, szmatki, farby, kolorowa włóczka oraz proste zabawki rozwijają wyobraźnie, nie ograniczają dziecięcej fantazji, angażują zmysły,
- wychowywanie - powtórzę za Juulem: "dzieci nie potrzebują wychowania, ale przyjaznego przewodnictwa",
- ograniczone zaufanie - zatrzymuje nogi zmierzające w "nieznane", przytrzymuje rękę sięgającą po nieodkryte, mówi: zastanów się, pyta: na pewno to wybierasz?
- dyscyplina (nie samodyscyplina) - dziecko ma słuchać dorosłego.
Polecam także ten artykuł.
posłuszeństwo może zabić każdy przejaw kreatywności jak i poczucie własnej wartości u dziecka.
OdpowiedzUsuńMonika ja ewidentnie potrzebuje jakiś warsztatów, bo prawie do każdego z tych punktów mam pytania ;). niestety. Moje dziecko od zawsze było bardzoo towarzyskie. Dlatego lubi kiedy ja albo inne dziecko albo inny dorosły siedzi koło niej i bawi się z nią. Najlepiej jak tylko siedzi i obserwuje albo robi to co ona każe. Nie mniej jednak raczej rzadko się da ją zostawić "bez nadzoru" bo ona tego po prostu nie chce.
OdpowiedzUsuńczy kiedy dziecko ma książeczke w której sie przykleja odpowiednie obrazki lub słowa w odpowiednie miejsce i robi to w złym miejscu to nie korygować go? Przecież inaczej się nie dowie że jest źle.
Ja pytam czy na pewno cos wybiera, kiedy widzę że bierze coś co jej zaszkodzi. Albo kiedy widzę że zaraz spadnie podczas wspinaczki na ściance to podtrzymuję jej nóżkę albo mówię " jeżeli tu postawisz nogę to spadniesz postaw tutaj" etc. czemu to źle? nie rozumiem wytłumacz proszę
No i czasem chcę żeby mnie słuchała. Nei zawsze ale chcę żeby się liczyła z moim zdaniem, chcę żeby kiedy proszę np. aby była ciszej bo mnie boli głowa , ona nie zaczynała byc głośniej. Chcę by mnie czasem słuchała czy to źle?
Tula, czym innym jest obecność drugiego, któremu można pokazać co się narysowało, jak wysoko się skaczy, którego można zamienić w dinozaura czy lwa, od sprawowania nadzoru nad dzieckiem. Ten, kto sprawuje nadzór mówi: teraz pobawimy się w liczenie, segregowanie, a kiedy dziecko mówi: ale ja chcę poleżeć na ziemi, dorosły robi mu moralizatorski wykład na temat rozwoju. Trochę przerysowałam :) Nadzór to kontrola tego co maluch robi i jak to robi.
UsuńJa od malowanem i książeczek z naklejkami wolę kartkę, ale moja córka lubi książeczki z naklejkami. Kiedy jako 3 latka naklejała coś nie na tym miejscu, gdzie to coś powinno być, zostawiałam. A ponieważ Zo nie pozwala wyrzucać nawet uzupełnionych książeczek, to gdy oglądała je jako 4 latka zwykle mówiła: o, popatrz, jabłko powinnam była przykleić tutaj. Były też takie teksty: szkoda, że już nie maluję zielonego nieba.
Pytasz czy korygować? To zależy od tego, co chcesz osiągnąć.
Tula kiedy pisałam o pytaniach jakimi dorośli zasypują dzieci podważając często w ten sposób ich zaufanie do samych siebie, wprowadzając niepewność w to, co było dotąd pewne, to nie myślę o sytuacjach, w których dziecku trzeba zapewnić bezpieczeństwo. One stanowią dla mnie wyjątek. To sytuacje, w których nie tylko pytam, by dać dziecku czas na dostrzeżenie konsekwencji, ale i stosuję siłę ochroną stawiając nogę dziecka, tam gdzie będzie bezpieczna.
To nic złego, gdy chce się by dziecko nas słuchało. To działa też w drugą stronę. Dyscyplina = posłuszeństwo zakłada, że dziecko MA słuchać, czyli nie ma wyboru.
Zatrzymać się. Słuchać i pomóc usłyszeć. Pozwolić na samodzielność i zastanowienie. Niby łatwe a w dzisiejszych czasach trudne. Szczęśliwie odkrywam wysepki spokoju wokół!
OdpowiedzUsuńMoje dziecko samo się już odstawia od tradycyjnych zabawek, ostatnio w ruchu są jakieś plastikowe pojemniki, pudła, torby, siaty, dobrze że jeszcze klocki toleruje. Zgadzam się całkowicie, bardzo wiele zabija kreatywność w życiu dziecka, a tak niewiele potrzeba... pamiętam z dzieciństwa, że najbardziej lubiłam w rodzicach ich obecność. Że gdzieś tam byli, nie musieli się ze mną bawić, ani nade mną stać. Coś robiłam, a potem szłam się pochwalić i miałam komu. Tak jest najfajniej. Niestety nie zawsze było tak różowo, nadopiekuńcza mama to zuo. Teraz myślę jak zrobić, by nie powtórzyć schematu :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny, świetny tekst!
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie!!! Jednak wciąż poszukuję odpowiedzi, jak sobie poradzić z sytuacją, kiedy drugi rodzic w zasadzie w 100% ma przeciwne zdanie i żadna dyskusja nie wchodzi w grę, bo po pierwsze "cały ten trend" ma doprowadzić do anarchii w społeczeństwie, które będzie bez zasad, po drugie ten drugi rodzic studiował pedagogikę i w związku z tym ma większe kompetencje. Co robić, gdy np. dziecko przyklei w książeczce naklejki trochę nie równo, choć zgodnie z instrukcją (dodam, że też uważam, że takie książeczki hamują kreatywność, ale czasem kupuję, bo moje dziecko je uwielbia), a ten drugi rodzic je przekleja, aby było równo i ładnie, a potem dziecko nie chce samo robić, bo mówi, że nie umie i że ono robi brzydko? Co robić, kiedy drugi rodzic zabiera dziecku zabawkę, aby wymusić dane zachowanie? Jak je wspierać? Szukałam w różnych książkach odpowiedzi, ale wszędzie piszą, że to dobrze jak rodzice mają różne poglądy na wiele spraw, bo dziecko wtedy ma bogatsze doświadczenia. Ale ja obserwuję, że te doświadczenia wcale mu nie służą, że jest nerwowe.
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna, za odpowiedź.
Ania
Może warto poszukać artykułów na temat skutków dyscypliny, budowania poczucia własnej wartości w kontekście Montessori, RIE, może któryś będzie szczególnie odnoszący się do sytuacji podrzucić ojcu dziecka?
Usuńhttp://www.egodziecka.pl/Piec-krokow-ku-bezkarnosci.html
Czytałam ostatnio artykuły na temat poczucia własnej wartości u dzieci, bo sama mam z tym problem. Była tam mowa o tym, że dziecku warto dać swobodę działania i nie poprawiać, bo to pomaga w budowaniu poczucia własnej wartości. Nie mogę teraz znaleźć tego artykułu, a był bardzo pomocny...
Znalazłam jeszcze taki tekst Agnieszki Stein. Wiem, że pisałaś, że czytałaś takie rzeczy, ale może coś nowego wniesie?
Usuńhttp://www.dzikiedzieci.pl/index.php?strona=135
Pozdrawiam, Agata
Dziękuję bardzo za pomoc. Próbowałam już podrzucać mu różne artykuły, czy książki, nawet poszedł ze mną na jeden z warsztatów nvc, kończy się to jednak tak, że wszystko podważa. Potrzebuję rady, jak wzmocnić dziecko, jak je uchronić przed destrukcyjnymi metodami wychowawczymi, w sytuacji, kiedy nie ma najmniejszych szans, aby ten drugi rodzic rozważył krytycznie swoje metody...
UsuńPozdrawiam, Ania
Aniu, możesz jeszcze z mężem umówić się, że kiedy jedno z was bawi się z dzieckiem, to drugie nie interweniuje (wyjątek: zagrożenie zdrowia/życia). Taka umowa szybko przyniesie owoce. Dziecko bowiem dokona wyboru z kim chce malować, z kim jechać na zakupy, a z kim iść na plac zabaw. I nie martw się na zapas. Nie odrzuci męża, bo to jej tata. A z tatą można robić fajne rzeczy :)
UsuńA na poprawki taty w książeczce dziecka mam taki pomysł: dwie książeczki, dla każdego po jednej. I to nie żart, bo kiedy rodzic przekleja obrazki dziecka to widać zaspokaja w ten sposób jakąś swoją potrzebę. Może decydowania, estetyki albo zabawy...
UsuńDziękuję Moniko, kupowanie dwóch książeczek nawet przyszło mi do głowy, ale nie potraktowałam tego poważnie. Spróbuję.
UsuńAnia
Odniosę się do tych książeczek z naklejkami. Moje dziecko uwielbia te wszystkie zadania, łamigłówki, więc mu kupuję, chociaż faktycznie ich kreatywność mnie zastanawia. Nie zwracam zbytniej uwagi na równo naklejoną naklejkę. Ale mam starsze dziecko, szkolne. I tu jest pułapka niestety. Bo w szkole liczy się jednak to równe naklejenie, a bylejakość (te niby krzywo naklejone) jest bardzo krytykowana. Szkoła to wielkie i bolesne zderzenie z rzeczywistością. I tak mi się mały wew. konflikt naklejkowy narodził. Na szczęście widzę, że im mały większy;) tym równiej nakleja i na szczęście samemu mu zależy, żeby było ładnie i równo.
Usuństaram się, ale tak mi trudno z niektórymi punktami
OdpowiedzUsuńOddanie się całkowicie rodzicom zabija kreatywność i wyobraźnie. Rodzic wkłada dziecko w ramy, dziecko te ramy wchłania i nie myśli samodzielnie, tylko schematami rodziców.
OdpowiedzUsuńEch, smutne ale prawdziwe. Na szczęście coraz więcej ludzi jest świadomych tego i postępuje inaczej niż ich rodzice.
PS. Aż się dziwie sama sobie, że dopiero TERAZ tu trafiłam :) Dzień dobry!