1.6.12

Z okazji i bez okazji

W życiu nie widziałam żadnego próżniaka; 
tylko kogoś, kto nigdy przy mnie nie biegał, nie skakał,
za to popołudniami drzemał, no i jeszcze
nie wychodził z domu w ulewne deszcze,
ale żeby był próżniakiem, nikt mi nie powie.
Mówisz, że mam źle w głowie?
Pomyśl: czy to naprawdę był próżniak,
czy tylko miewał zagrania,
po których wedle nasze zdania
próżniaków się odróżnia?

Nigdy w życiu głupiego dziecka nie wiedziałam;
tylko takie, którego pomysłów nie rozumiałam,
a ono sprzeciwiało się moim planom.
widziałam dziecko, co nigdy aeroplanem
nie leciało tam, gdzie ja latam nieustannie,
ale żeby było głupie? Co to, to nie.
Mówisz, że w głowie miało źle?
Pomyśl: czy aby na pewno? 
Może po prostu wiedziało nie to, co ty, tylko co innego? 

Rozglądam się, oczy wytrzeszczam,
ale nigdzie nie widzę kuchmistrza,
tylko kogoś kto miesza zupę w kotle
albo na patelni podrzuca kotlet.
Widzę, jak ktoś gaz zapala, a potem ma pieczę
nad baterią garnków i piecem. 
Widzę to wszystko, a kuchmistrza - ani trochę.
Powiedz mi: patrząc jak ktoś dzierży chochlę,
czy na pewno widzisz kuchmistrza? 
Może to tylko ktoś, komu w kuchni pracować się zdarza?
Jedni powiedzą: "próżniak", 
a inni: "zmęczony" albo "luzak". 
Jedni powiedzą: "głupiec",
a inni: "wie swoje, nie cudze".

Więc doszłam do wniosku, 
że unikniemy chaosu,
jeśli przestaniemy mylić to, co ujrzane,
i nasze o tym ujrzanym prywatne zdanie. 
Ale dodam: rób jak chcesz,
bo to też tylko moje prywatne zdanie,
wiesz?
                                                              /Ruth Bebermeyer/




 

4 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.