15.9.11

Czuję, bo potrzebuję...


Czego potrzebujecie by Oddychać?

40 komentarzy:

  1. Anonimowy15/9/11

    Potrzebuję wsparcia (dostaję od Was) dla siebie i dla mojej żony. Potrzebuję pewności, że nie zmarnowaliśmy tych wszystkich lat wychowując tak a nie inaczej Syna (tego chyba nie dostanę). Potrzebuję wspólnoty ludzi, by móc Oddychać (znalazłem).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zeby oddychac potrzebuje umiejetnosci czucia tego co moje dziecko. Albo przynajmniej umiejetnosci wyobrazenia sobie tego. I potrzebuje ,zeby czasem ktos mi powiedzial,ze mam prawo do " potrzeby oddychania- bardzo gleboko"

    OdpowiedzUsuń
  3. potrzebuję pewności siebie i pewności, że to jest dobre, by iść drogą, którą obrałam, nie słuchając "dobrych rad", kierując się własną intuicją.

    potrzebuję sił, bo łatwo jest być małym człowiekiem, nie zauważać, nie słyszeć. oddychanie dla mnie wymaga skupienia, bo łatwo jest mi wpaść w stare schematy, w których mnie wychowywano.
    mam nadzieję, zę wkrótce zacznę oddychać bardziej automatycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. porządku w moim otoczeniu. chaos mnie obezwładnia, chociaz i tak juz duża praca za mną. jak przestaje panować nad moim otoczeniem (rzeczy martwe), nie moge myśleć i czuć. dusze się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Potrzebuje pomocy bo za szybko się denerwuję na mojego syna i niestety stosuję przysłowiowego jednego klapsa. Nie chciałabym tego robić dlatego potrzebuje jakiejś rady, wskazówki co powinnam zmienić. Blog poleciła mi jakaś mama z piaskownicy, która wychowuje zupełnie inaczej niż ja (to moja obserwacja, często spotykamy się na tym samym placu zabaw i ta mama jako jedyna nie krzyczy na swoje dziecko). Potrzebuje pomocy bo chciałabym przestać szarpać moje dziecko, podnosić na nie głos i wymierzać mu tego jednego klapsa. Chyba zazdroszczę tej mamie z piaskownicy bo ona sobie świetnie radzi z swoim dzieckiem a ja nie

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy16/9/11

    Ja też, ja też, ja też. Uduszę się jeśli nie dostanę pomocy i to co mnie przeraża, to fakt, że mogę tez udusić swoje dzieci. Nie wiem gdzie szukac ratunku dla siebie. Nie panuję nad swoimi słowami i czynami. Wkurzam się na dzieci stanowczo za często i nie wiem co robić.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Tola, @Anonimowy, to co pierwsze przyszło mi na myśl, czytając Waszą prośbę o udzielenie pomocy, to propozycja świadomego, głębokiego oddychania w sytuacjach, w których przychodzi zniecierpliwienie, zdenerwowanie i gniew
    P.S. Więcej po powrocie z pracy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Potrzebuję bezpieczeństwa, akceptacji, miłości, pewności, że to, co robię ma jakiś sens. Bardzo potrzebuję kontaktu z ludźmi.
    To tak na szybkiego:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. wsparcia i przykładu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wsparcia i czasu na oddech. I czasami też słowa, że to, co robię jest dobre i właściwe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pewności siebie i akceptacji (chociaż wydaje się, że pewność siebie osłabiłaby tę drugą potrzebę).

    W pierwszym odruchu chciałam napisać wsparcia. Ale chyba bardziej chodzi o umiejętność korzystania z tego wsparcia, które już teraz mam. I chyba znowu się tu rozbijam o ten głód akceptacji; takiej bezwarunkowej.

    Spokoju i porządku. Miejsca na wyciszenie własnych emocji. Zbyt intensywnych zwykle. Z drugiej strony boję się tego spokoju... jakby to chaos właśnie utrzymywał mnie z dala od uczucia wewnętrznej pustki.

    Pozostanę przy pewności siebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. potrzebuję porządku i wypoczynku. jedno i drugie jest narazie w praniu..

    OdpowiedzUsuń
  13. @Anonimowy, w moim przekonaniu otrzymanie pewność "że nie zmarnowaliśmy tych wszystkich lat wychowując tak a nie inaczej..." to kwestia czasu. Co do jednego mam tylko wątpliwość. Owa pewność możesz dać sam sobie, nie leży to w możliwościach drugiego człowieka. Za zaspokajanie potrzeb odpowiedzialny jest właściciel tych potrzeb :) Patrz: @Ewa :)

    @Małgorzato, nie wiem czy to, co robisz jest "właściwe":) ale jestem przekonana, że to, co robisz, robisz z troski do dziecka.

    @BiG Momma, życzę Ci perspektywy odpoczynku

    OdpowiedzUsuń
  14. Potrzebuję przebaczyć sobie za to, że biłam moich synów. Chciałabym też przebaczyć mamie, za to że mnie biła.

    OdpowiedzUsuń
  15. @ONA, głowię się co napisać. Wiem, że czytasz blog ale nigdy nie wiem kiedy się odezwiesz. Kiedy to się dzieje mam gule w gardle. Bardzo mnie poruszają Twoje słowa bo widzę w nich w nich smutek, szczerość, potrzebę zmiany.
    Gdzieś przeczytałam, niestety nie pamiętam gdzie, że przebaczenie sobie oznacza danie sobie czasu na zaakceptowanie własnej winy. To chyba dobry kierunek także do przebaczenia drugiemu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ewelina16/9/11

    Tola,Anonimowy
    Kiedy czytam Wasze słowa, słyszę, jak bardzo chiałybyście chronić Wasze dzieci przed własną złością i frustracją. Myślę,że ratunkiem może być obok oddechu odwrócić głowę, a nawet całe ciało - jeśli to możliwe - od dziecka, nie patrzeć na nie i oddychać, oddychać, aż choć na trochę wróci równowaga. Ja często wychodzę z pokoju,by powstrzymać swój krzyk, by złapać oddech - czasem na minutę , czasem na dłużej i mnie to pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Aby oddychać potrzebuję wiedzieć, że nie popełniam błędów wysokiej rangi w wychowaniu Antka. To, że popełniam błędy w ogóle to chyba nieuniknione, natomiast nie chcę popełniać tych, które będą miały wpływ na Jego poczucie własnej wartości, wiarę w siebie, poczucie integralności osobistej...

    OdpowiedzUsuń
  18. By oddychać, każdego dnia potrzebuję odrobiny wyłącznie własnej przestrzeni i czasu.

    Potrzebuję również nauczyć się złościć - nadal niestety nie potrafię tak jakbym chciała ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Żeby oddychać w pełni muszę rozwiązać problem , który od lat mam z moją mamą . Na razie jesteśmy jak dwie równoległe nieprzecinające się ..... A tak codziennie i po prostu , to potrzebna mi jest moja osobista mantra , która każdego dnia rano , jeszcze zanim coś się wydarzy , pozwala mi się nastawić na częstotliwość mojego dziecka .

    OdpowiedzUsuń
  20. Pomocy!!! Uderzyłam dzisiaj swojeg syna. nie wiem ile razy dalam mu klpasy. bylismy na zakupach w sklepi i on ciągle marudził , zaczął plakać i się wkurzyłam. prosiłąm go żeby z emną wspołpracował ale on nie chciał. po powrocie do domu pobiegł do taty i poiedział: "nigdy już nie pójdę nigdzie z mamą,będę wszędzie chodizł z tobą". K....a mać. Jestem kretynką. Mam wyrzuty sumienia. Nie wiem co mam robić. Przeprosiłam Syna ale on ni przyjął tych przeprosin. Mąż jest na mnie wkurzony powiedział, że jak nie umiem spokojnie robić rozmawiać z Małym to żebym go nie brała z sobą na zakupy. K.....a mać.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ewelina17/9/11

    Kama
    Słyszę, Twoją złość "k...mać", ale i bezsilność? Ból i żal, bo potrzebujesz wsparcia i zrozumienia?Słowa męża zabolały, bo usłyszałaś w nich krytykę, a potrzebujesz pomocy, także od niego? Nie dobrych rad, ale dostrzeżenia Twojego bólu związanego z tą sytuacją?
    Kama, bardzo poruszył mnie Twój krzyk, Twoje wołanie o pomoc, słyszę w nim całą Twoją miłość i troskę o syna, i cały Twój bunt przeciwko przemocy. Oddychaj, oddychaj i pomyśl, jakie Twoje potrzeby nie były zaspokojone wtedy w sklepie...Domyślam się,że stres potęgował fakt,że byliscie w miejscu publicznym. Prosiłaś o współpracę, bo potrzebowałaś pomocy, chciałaś dobrze wykorzystać czas, byłaś zmęczona i potrzebowałaś odpoczynku, martwiłaś się o syna, który znikał Ci z oczu, a chciałaś,żeby był bezpieczny, albo chciałaś zatroszczyć się o Waszą rodzinę(kupując jedzenie czy odzież) i potrzebowałaś zrozumienia,że robisz to dla Was?
    Jak to w Tobie brzmi, wiesz już o co Ci chodziło najbardziej?
    A teraz oddychaj znów i pomyśl o swoim synu - dlaczego płakał,bo potrzebował odpoczynku, Twojej uwagi, może chciał wrócić do domu,żeby się bawić, albo chciał się bawić już w sklepie?
    Nie wiem, jak wyglądały Twoje przeprosiny, myślę sobie,że dla dziecka(nie wiem też ile lat ma Twój syn)jest ważne i może bardziej przemawiające, jeśli obok słowa przepraszam powiemy szczerze, jak bardzo nam jest przykro, jak bardzo żałujemy i ,że nasza przemocowa reakcja tak naprawdę była złością na samego siebie,a nie na dziecko. Wtedy możemy zmniejszyć poczucie dziecka,że jest z nim coś nie tak,że to przez nie się denerwujemy, krzyczymy itd.
    Może warto i szczerze porozmawiać z mężem, jak myślisz?
    Nie wiem czy czytałaś wcześniejsze komentarze - do Toli i Anonimowego - do mnie bardzo mocno przemawia argument, by odwrócić się od dziecka, gdy zalewa nas fala wściekłości po to, by je przed nią uchronić, uchronić też samą siebie - jak Ty to widzisz? Może to trwać choćby kilka sekund, by złapać oddech...

    OdpowiedzUsuń
  22. To działa więc powtórzę za Eweliną - "odwrócić się od dziecka, gdy zalewa nas fala wściekłości po to, by je przed nią uchronić, uchronić też samą siebie(...), by złapać oddech"

    OdpowiedzUsuń
  23. Chyba wszystkiego co napisaliście po trochu...
    To odwracanie się w chwili złości! To jest chyba dla mnie klucz!!! Wyjść z pokoju nie mogę, bo zaraz jest krzyk obu dziewczyn...ale odwrócić się żeby nie szarpnąć, nie chwycić mocno, nie ścisnąć...spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ewelino dzięki temu co napisalaś łatwo mi było odszukać tego, o c mi chodziło. Tak chcialam zeby Michaś pomógł mi robić zakupy. Myslałam że to dla niego będzie fajna zabawa bo zwykle tak jest. Siedzi w koszyku, podjeżdzamy po półkę a on wrzuca rzeczy do koszyka. Zwykle dobzre oboje sie przy tym bawimy. Tym razem bylo inaczej bo mój syn zobaczył ze hosstesa rozdaje cukierki. Ja jej nie zauważyłam a Mihał mi nie powiedział co chce tylko zacząły wychodzić z kosztyka, warczeć coś pod nosem aż się rozplakał. Tego wszystkiego dowiedziałam si dzięi temu co napisałaś. Teraz już wiem o co mi chodziło i wiem o co chodzilo mojemu dziecku. Jeszcze raz Ci dziękuję.
    Myślę, ze to odwaracani się od dziecko pomoże mi nie szarpać go i nie wrzeszczeć. Nie weim jak na to zareaguje Michaś ale spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy18/9/11

    Dziewczyny chciałbym Wam powiedzieć, że nasz starszy syn zupełnie nas zaskoczył. Przez ostatnie trzy dni wieczorami czytamy z żoną ksiażkę Juula, non stop rozmawiamy o porozumieniu bez przemocy, często w obecności dzieci i robimy listę co należy zmienić w naszym pojęciu wychowania dzieci. Temu wszystkiem przysłuchuje sie syn, który dzisiaj rano przy śniadaniu powiedział (nie rozmawialśmy przy śniadaniu o niczym powyższym a o wycieczce do lasu): kocham was i chcę was przeprosić za to, że nigdy się nie złościłem bo widzę jakie to dla was ważne. No i co Wy na to? Mnie zatkało a moja żona si rozpłakała i powiedziała: Kochanie jeśłi jesteś zły, smutny, zestresowany to prosze cię pokaż nam to. mały odpowiedział: obiecuję, a teraz jedzmy bo jesteśmy rodziną i razme jedziemy na wycieczkę.
    SZOK.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ewelina18/9/11

    Anonimowy:)
    I ja mam łzy wzruszenia, kiedy to czytam, Wasz syn jest żywym dowodem na to,że dzieci są kompetentne, że my ich nie musimy wychowywać, by mogły stać się ludźmi. Dziecko jest w pełni człowiekiem - Wasz syn to pokazuje i możemy świętować.
    Dlatego też Juul i Rosenberg - jak dla mnie, i na szczęście nie tylko dla mnie - są wiarygodni, opisują to, czego uczą nas dzieci, a czego my nie dostrzegamy. Nie podają metod wychowawczych, jak wszystkie najwspanialsze poradniki, ale mówią o zaufaniu i szacunku wobec dziecka - człowieka:)
    Dziękuję Ci za Twoje dzielenie się Waszymi przeżyciami - to zaspokaja moją potrzebę wspólnoty, wzbogacania życia i poczucia sensu. Pozdrawiam Was serdecznie.

    Kama:)
    Z bijącym sercem czekałam na Twoją odpowiedź - bardzo się cieszę,że odkryłaś Wasze potrzeby, że odrzuciłaś etykietki o sobie(beznadziejnej matce) i swoim synu( niegrzecznym dziecku). Ufam,że zrodziła się w Tobie nadzieja,że pójście tą drogą ma sens, że ona pozwoli zatroszczyć się o siebie nawzajem, by nie stracić z sobą kontaktu.
    Dziękuję za to,że do nas dołączyłaś,że obdarzyłaś nas zaufaniem, za Twoją gotowość stanięcia w prawdzie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy, poplakalam się. Mojemu mężowi też łzy w oczach stanęły. Macie bardzo mądrego syna, ile ma lat? Mysle sobie, że to dowód na to jak wielka miłością i mądrością go obdarzyliście. Bardzo Wam kibicujemy, bo sami zaczynaliśmy rodzicielska drogę w przekonaniu,ze dziecko ma być posłuszne, zdyscyplinowane i grzeczne, cokolwiek to znaczy. Nam sie udało z tego myślenia wyjść, choc czasem jeszcze do nas wraca

    OdpowiedzUsuń
  28. @Anonimowy, no cóż...Twoje słowa i u mnie wywołały łzy wzruszenia. Dziękuję Ci za Twoją tutaj obecność. Dałeś mi ogromną nadzieję. Nadzieje na to, że ludzi mi bliscy, którzy z podejrzliwością przyglądają się mojej relacji z Zo, zobaczą, że to nie jest metoda wychowawcza tylko sposób bycia z dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  29. Anonimowy18/9/11

    Czytam, czytam, czytam i czytam Pani blog od dzisiejszego wieczora i jestem jakaś taka pełna spokoju i radości, bo jakże miło jest wiedzieć, że jest więcej Rodziców idących drogą za swoim Dzieckiem. Ja często słyszę, że powinnam cześciej myśleć o sobie, że jestem nadopiekuńcza i nadgorliwa. Ale czy tak nazywa się zakochaną po uszy Matkę, która wychowuje sie wraz ze swym Dzieckiem? Teraz wszystkie te osoby odeślę na Pani blog ;).
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Dziękuję Moniko, za odpowiedź do mojego komentarza w poprzedniej notce. Potrzebuję nauczyć się myśleć o sobie, jako o dobrej matce. Potrzebuję dowiedzieć się, jakie moje potrzeby "ryczą" na moje dzieci. Potrzebuję przekonać się, że to co napisałaś o przyzwyczajeniach, schematach, wzorcach, jest prawdziwe. Potrzebuję porządnej rozmowy z Mężem i synami.

    OdpowiedzUsuń
  31. Anonimowy19/9/11

    Moja żona dołączyła do grona płaczących :) Tylko, ze ona płakała czytając o wzruszeniu, które dostarczył Wam nasz Syn (lat 10)

    OdpowiedzUsuń
  32. ja potrzebuję wsparcia, przykładu i poczucia, że nie "muszę"
    Mam nadzieję, że trafiłam tu wystarczająco wcześnie, żeby móc coś w sobie zmienić i dać mojemu dziecku dobre dzieciństwo.

    OdpowiedzUsuń
  33. Anonimowy21/9/11

    Tak, jak Ola - potrzebuje oczyszczającej rozmowy z męzem. Bez tego będę się dusić. To przez brak komunikacji jest, jak jest... A jest źle. Tracę kontakt z moim 5-latkiem. Choć był dla mnie Cudem, dziś jest tylko powodem do tego, by znow ryknąć, wyładować się. Potrzebuję pewności, że jestem w stanie to zmienić, by moi synowie za lat -naście nie mówili, jak ja, że jedyne, co dostałam do moich rodziców, to "popieprzone w głowie"... Potzrebuje bliskości i usmiechu. Takiego codziennego, szczerego. A teraz się duszę... AgaA

    OdpowiedzUsuń
  34. Ewelina21/9/11

    Aga
    Kiedy piszesz,że potrzebujesz rozmowy z mężem, to potrzebujesz jego wsparcia, zrozumienia, współpracy, pomocy? Czujesz smutek z powodu swoich relacji z dziećmi, bo chcesz mieć z nimi prawdziwy kontakt, chcesz im dawać wsparcie zawsze?
    Dusisz się swoim własnym krzykiem, bo chcesz bezpieczeństwa i spokoju, radości z bycia razem?
    Nasza przyjaciółka - epmatyczna psycholog - mówi:"Warto sobie zadawać pytanie: czy to, co nam sprawia trudność w relacji z dzieckiem to jego kłopot czy nasz (częściej). Jeśli kłopot jest nasz to nie da się go rozwiązać za pomocą dziecka. Trzeba zająć się sobą, z innym dorosłym człowiekiem. Jak nasz kłopot się rozwiąże (a przynajmniej go zrozumiemy) to w relacji z dzieckiem samo się polepszy".
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy22/9/11

    Ewelina, dziekuje. Potrzebuję jego wspólpracy. Tego najbardziej. No i wsparcia. On niby jest. Fizycznie. Więcej niz inni mężowie, ojcowie, ale gdzieś obok mnie. Nie dla mnie, nie przy mnie. Mijamy sie doskonale...
    Wiem, ze potrzebuję pomocy. Wiem, ze nasz związek potrzebuje pomocy, ale nie potrafie tego zorganizować. Bez dobrego związku nie będzie dobrego wychowania. Wiem, wiem to, ale nie umiem zrobic tego pierwszego kroku. No nie potrafię... Czasem myslę, że juz nic dobrego w życiu mnie nie spotka, że to życie obok siebie nie ma sensu. Ale nie potrafię rozmawiać.. i tkwię tak OBOK doskonale sfrustrowana... AgaA

    OdpowiedzUsuń
  36. Ewelina22/9/11

    AgaA
    Czuję Twój ból i gorycz, kiedy mówisz,że nic dobrego Cie już nie spotka, czy to rozpacz, bo potrzebujesz nadziei, wiary,że może być inaczej?
    Nie wiem, co doprowadziło Was do sytuacji w jakiej się znaleźliście, domyślam się też,że możesz nie chcieć mówić o tym tutaj publicznie z potrzeby prywatności, intymności. A może się mylę? W każdym razie jest mi bliskie to, co czujesz, bo do niedawna też miałam poczucie beznadziei,które jednak odsuwa się ode mnie coraz dalej:)Gdybyś chciała empatii czy po prostu wygadać się, wyżalić możemy umówić się np. na maila. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
  37. Anonimowy22/9/11

    napisze, jak tylko bede gotowa. napisze, jak znajde chwile bez brzeczacego w tle tv... i dziekuje na te otwarosc...
    prosze, podaj mi jakis adres...
    pozdrawiam
    agaa
    ps. przepraszam za brak polskich liter, ale moge teraz pisac tylko jedna reka

    OdpowiedzUsuń
  38. Czuję ogromną wdzięczność za Porozumienie bez przemocy

    OdpowiedzUsuń
  39. Ewelina25/9/11

    Aga, mozesz pisać na adres blogowy zyrafafa@gmail.com, lub prześlij proszę tylko swojego maila na ten adres, wtedy odezwę się do Ciebie i podam Ci maila prywatnego. Może tak być?

    OdpowiedzUsuń
  40. Anonimowy25/9/11

    Ok, dziękuję :)
    AgaA

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.