11.8.12

Być Starszą Siostrą

      Będąc w ciąży często słyszałam, że po pojawieniu się na świecie Maleństwa, Zo będzie zazdrosna i że to dopiero będzie prawdziwa lekcja rodzicielstwa. Dzisiaj też to słyszę, także od przypadkowych osób, które obcują z naszą Trójką zaledwie kilka minut. 
     Na placu zabaw jakaś mamą widząc Zo stojącą przy wózku stwierdziła: "zazdrosna". Nie zapytała. Orzekła. Pediatra podczas pierwszej wizyty z troską w głosie powiedział: "proszę uważać na Zo, bo już jest zazdrosna.". Byłyśmy w gabinecie zaledwie 20 minut i większość czasu Zo oglądała książki. Nawet znajomi i rodzina, bliższa i dalsza zadają to pytanie: "i co, Zo zazdrosna?". 
       Hm...patrzę na tą moją córkę i zazdrości nie widzę. Widzę różne inne uczucia, ale zazdrości brak. Zapytałam eM czy On widzi. Nie widzi.
      

        To, co dziś widzę patrząc na Zo, to pewnego rodzaju smutek i żal. Skończył się etap jedynactwa. To, co było znane i zaakceptowane jest już przeszłością. Moja Starsza Córka musi wejść w nowy rozdział i dlatego potrzebuje "żałoby" po tym, co straciła. To zupełnie naturalny stan rzeczy, prawda? Ja też jestem w "żałobie", jak inaczej miałaby być podwójną mamą (?). 
       Zo lubi swoją Młodszą Siostrę, chętnie bierze udział w czynnościach pielęgnacyjnych, wychodzi przed szereg pytając: "mogę Ci pomóc", pokazuje Młodszej swoje zabawki informując ją, że będzie mogła się nimi bawić. Lubi ją, a mimo to, a może właśnie dlatego, potrzebuje potwierdzenia swojej wartości. Widzi ile czasu poświęcamy Młodszej, więc czuje się niepewnie. Nie wie czy wciąż zajmuje w naszej rodzinie to miejsce, które miała przed pojawieniem się siostry. Dzisiaj bardziej niż wczoraj potrzebuje być widziana, słyszana i brana pod uwagę. Potrzebuje naszej akceptacji. Akceptacji uczuć i postaw, które teraz są takie żywe.  Lepiej jej (i nam) służy komunikat: "trudno znieść ten płacz, prawda?" niż: "nie przesadzaj, w końcu nie płacze cały dzień". Łatwiej zaakceptować nową sytuację, gdy padają słowa: "widzę, że nie masz ochoty posiedzieć przy siostrze", zamiast: "jesteś starsza więc powinnaś zaopiekować się siostrą".  
     Zo teraz, tak jak nigdy przedtem, naprawdę nas potrzebuje. Potrzebuje rodziców, by bezpiecznie przejść na drugą stronę. Potrzebuje rodziców, którzy pomogą jej przeżyć swój żal.

       Kiedy wchodzimy w nowy etap, musimy pożegnać się ze starym. Nie zapomnieć o tym, co było, bo to jest niemożliwe, ale zaakceptować, że stare już nie wróci, choćby się bardzo bardzo tego chciało. Kiedy więc padną słowa: "może lepiej jej było nie urodzić", warto pochylić się nad nimi.
       

53 komentarze:

  1. Ludzie to są normalnie...wrrrrrrrrrr...
    I po co tak mówią?
    Do mojej córki sąsiedzi mówią "oo zobacz jaki Twój braciszek jest grzeczny a Ty taka niegrzeczna dzień dobry nawet nie odpowiesz(ona ma 3 lata!). Nie wiem co w takiej sytuacji mam zrobić...Nie chcę nikogo urazić a już kilka osób z bloku mówi do mojego dziecka, że jest bardzo niegrzeczne. Tylko dlatego, że moje dziecko za każdym razem gdy chcą do niego trajkotać mówi ze złością"proszę do mnie nie mówić".

    Fajnie, że Zo jest starszą siostrą. Pozdrawiam Was:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy11/8/12

    U Nas też każdy pyta, o to czy Hubert jest zazdrosny??? A ja absolutnie nie nazwałabym tak emocji, które z niego wychodzą. Hubert zachowuje sie dokładnie tak : jest bardzo głośny. Krzyczy w wielu sytuacjach. W zabawie, z gniewu, radości, ze szczęścia. A kiedy zwracam mu uwagę mówi: Nie lubie Cię , idz sobie, wyrzucę Cię, mimo, że w domu nikt tak się do siebie nie zwraca ....Czasami nie wiem jak postepować. Boje się, że nałożył sie tez na to fakt, że od 1,5 miesiąca pracuję. Do tej pory byłam z Hubertem w domu, bez mała 3 lata. teraz jak na złość, gdy pojawił się Błażej, dostaam możliwość pracy, która może na dzień dzisiejszy nie jest spełnieniem moich marzeń, ale może być dla mnie dobrym startem. Obawiam się,że ta decyzja bedzie mnie jednak wiele kosztowac. Mam metlik w głowie

    Pozdrawiam podwójne mamy :) i starsze siostrzyczki oraz starszych braci :))))

    M. Prusek

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy11/8/12

    Mnie jeszcze jedna rzecz denerwuje - moja trzecia córka ma 87 miesięcy i po raz trzeci słyszę to samo pytanie od znajomych, lekarzy, etc): "A córeczka grzeczna?" Jak można pytać czy niemowlak jest grzeczny? Co to w ogóle znaczy 'grzeczny'? Spełniający jakies nasze dorosłe normy i oczekiwania zapewne? Ale przecież takich maluszek nie ma o nich pojęcia! Jest cały 'prawdziwy' - jest sobą i swoimi potrzebami. Dla mnie to absurdalne pytanie, odkrywające 'chore' oczekiwania dorosłych i niezrozumienie.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze mi się czytało tą notkę, bo niedługo sama będę podwójną mamą, a mój ukochany jedynak zostanie starszym bratem. I ludzie już orzekają, że pewnie "będzie zazdrosny". A ja czuję inaczej - że będzie mu trudno, bo coś się dla niego skończy, ale też zacznie się coś nowego...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspierajcie małą Zo :) Na pewno przez jakiś czas będzie potrzebowała paru wskazówek :) Na pewno dacie radę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy11/8/12

    Czasem zastanawiam się jakby to było gdyby nie było stereotypów...??? :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. jak pięknie napisane

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo ludzie wieeele mówią a potem jakoś się nie sprawdza;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja sobie obiecałam, że nigdy, nigdy nie powiem Hani "Jesteś starsza, więc..."! Całe dzieciństwo to słyszałam! [z całym szacunkiem dla mojej kochanej Mamy]. I Hanka tez nie jest zazdrosna. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Małgorzatko, kiedyś pisałam tu o tym jak i do mojej córki nasza sąsiadka mówiła, że jest niegrzeczna bo nie mówi dzień dobry, nigdy wtedy nie wchodziłam w polemikę z sąsiadką tylko zawsze troszczyłam się w takich momentach o córkę. Minęło trochę czasu i Zo mów dzień dobry naszym sąsiadom ale kiedy mijamy wspomnianą sąsiadkę Zo chywta mnie za rękę i pyta czy musi powiedzieć dzień dobry. Daję jej wybór mówiąc, że może powiedzieć tak lub nie i ona czasem mówi, a czasem nie.

    @M.Prusek, dobrze jest kiedy dzieci wyrażają swoje emocje, nawet w taki sposób jak Twój syn. Wyrażone emocje nie kumulują się więc prawdopodobieństwo wybuchu jest mńiejsze :) Myślę, że Hubert krzyczy, bo to jest jego strategia na bycie widzianym. Może tak być? Jak myślisz? Teraz już nie jest sam więc musi się przekonać, czy dla mamy i taty wciąż jest ważny. Krzyczy i widzi Waszą reakcję i już wie czy jest akceptowany czy nie z tym swoim krzykiem, za którym kryją się konkretne potrzeby.
    Domyślam się, że trudno bywa gdy krzyczy. Język osobisty (nie chcę, nie lubię, chcę, lubię) może pomoże Ci. I polecam książkę "Rodzicielstwo przez zabawę". Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych narzędzi w byciu z dzieckiem, które przeżywa trudne emocje,

    @Joanno, proponuję następnym razem zapytać co to znaczy dla Ciebie grzeczne dziecko. Jest szansa na refleksję :) i bądź dociekliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  11. @Dragonfly, a ja jeszcze sobie obiecałam, że nie będę wykorzystywać Starszej do bycia z Młodszą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kaśka11/8/12

    Moje drugie dziecko ma dopiero 16 tydzien życia prenatalnego a babcia wmawia swojemu wnukowi, że jest zazdrosny. Syn nie może się ropłakać żeby babcia nie skomentowała tego ówiąc: widzisz, co to będzie jak już urodzisz. Niestety mieszkamy z rodzicami w jednym domu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy11/8/12

    a mnie się mimo wszystko wydaje, że nie da się zrobić tak, by było dobrze przy podwójnym rodzicielstwie. by było dobrze przede wszystkim dla pierwszego dziecka, ale i dla drugiego, choć ono od początku nie jest jedyne, to musi walczyć o uwagę, zabawki i inne. czasem patrzę na swoje dzieci jak krzyczą i walczą i myślę, że jedyne czego im trzbea do szczęścia, to być jedynakiem...

    ja tez obiecałam sobie że nie będę wykorzystywać córki do opieki nad młodszym bratem, ani mówić jej; "jesteś starsza więc" ani też każdy spór między nimi rozsądzać na korzyść młodego, dlatego że jest mały i nie rozumie. nie wiem ile rozumie. wiem, że nie mogę za każdym razem córce wyrywać czegoś z rąk i dawać bratu, bo on głośno płacze. wiem też niestety, że gdy mają sami sobie radzić, to on najczęściej przegrywa, bo jest mniejszy, wolniejszy, mniej sprawny i mniej sprytny więc póki co siostra ma nad nim dużą przewagę. ale czasem i on złapie to czego pragnie, a nawet wyrwie siostrze z ręki i ucieka bardzo szybko :) jakoś sobie radzi. albo ciągnie ją za włosy. to sa jego metody. ja interweniuje gdy ją ciągnie, bo wiem, że ona ma bardzo wrażliwą na ból skórę głowy. ona jego też niestety albo uderzy, albo popchnie, albo ściska za szyję... :( czasem się nie wtrącam w ich konflikty, czasem, gdy widzę od początku rozwój sytuacji to próbuję, ale wtedy trudno zrobić tak by któreś nie czuło się pokrzywdzone, niezrozumiane i niesprawiedliwie traktowane. bo przecież każde ma swoje powody.

    moja córka była bardzo zazdrosna, jestem pewna, choć nie okazywała tego w oczywisty sposób, ale miała bardzo trudny okres gdy brat się urodził. nadal ma z tym kłopoty. mnóstwo niemiłych emocji. cóż to może byc jeśli nie zazdrość?

    Trzymam kciucki za Waszą rodzinę i życzę wszystkiego dobrego!! potrzebuję tego bloga, bo jest dla mnie prawdziwą inspiracją, daje mi motywację do starań i pokazuje drogę. na prawdę. sama się gubię. tracę panowanie, albo nie umiem wymyślić rozwiązania różnych sytuacji. gdy czytam ten blog, wszystko się wydaje takie łatwe i oczywiste. i możliwe. i nawet, natchniona, sama wynajduję wyjścia z trudnych sytuacji. znajduję tu także wiarę w słuszność takiego a nie innego postępowania, choć od najbliższych słyszę same krytyczne uwagi i pouczanie, że dziecko mi wejdzie na głowę, że robi co chce, że to ja mam rządzić. że nie może być tak że córka kieruje naszym życiem a ja się podporządkowuję i od niej uzależniam coś. ale ja wiem, że tak nie jest. bo gdy mi na czymś bardzo zależy, gdy jest to konieczne stawiam na swoim. wtedy poprostu dziecko musi zaakceptować to, że jest dzieckiem i rodzic ma decydujący głos. ale gdy to nie jest konieczne, gdy mogę, to pozwalam im decydować, o czym tylko mogą w ich wieku. i nie boję się , że przez to stracę "władzę". i wcale nie uważam, że dlatego, że jestem mamą, to dla zasady zawsze musi być na moim, żebym nie utraciła autorytetu...


    pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Komentarze i uwagi innych, to coś co potrafi doprowadzić mnie do szewskiej pasji. Ja mam co prawda jedno dziecko, do tego mega grzeczne. Właściwie nie płacze i nie ma z nim tak na prawdę żadnych problemów. Więc co chwilę wysłuchuję, że zobaczę, że jeszcze da mi w kość, jak będzie większy. Zastanawia mnie zawsze skąd mają taką tajemną wiedzę o przyszłości? Są nawet tacy, którzy tylko czekają, aż kwęknie, albo stęknie i debatują co mu jest i dlaczego? Mam wrażenie wtedy, że są w swoim żywiole...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy13/8/12

      Aż chce się ICH zapytać o numery w totka na ten tydzień

      Usuń
  15. @Anonimowa, kiedy piszesz, że w podwójnym rodzicielstwie nie może być dobrze to, co masz konkretnie na myśli? To, że między dziećmi dochodzi do spięć? Że kłócą się, szturchają, biją?Że nie chcą dzielić się zabawkami? Czy to o tym myślałaś pisząc, że nie może być dobrze? Jeśli tak, to chciałabym Cę uspokoić. To, co preznetują Twoje dzieci mieści sie w "normie" :) Dzieci dążą do zaspokojenia swoich potrzeb i wybierają taką strategię, która jest dla nich dostępna ze względu na wiek, etap rozwoju emocjonalnego, zdobyte już doświadczenie. Ta strategia jest trudna do zaakceptowania przez nas dorosłych ale dzieciom zwykle wielkiej krzywdy nie robi, bo czy nie jest tak, że najpierw się pobiją, a za chwilę znowu bawią?
    Kiedy czytam, że w trudnych sytuacjach , po interwencji rodzica jedno z dzieci czuje się pokrzywdzone, potraktowane niesprawiedliwie, czuje że nie zostało zrozumiane, to słyszę jak bardzo troszczysz się o swoje dzieci, jak bardzo zależy Ci na tym, by każde z nich czuło się dobrze, było bezpieczne i radosne.
    Anonimowa, dziękuję Ci za słowa, w których piszesz o tym, że blog jest dla Ciebie inspiracją, że czerpiesz z niego pomysły. Zawsze, gdy czytam, że jakiejś Mamie łatwiej oddychać, to i mnie łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja przeżywam dokładnie to samo co Anonimowa powyżej, wiele rzeczy sobie obiecywałam, jednak trudno jest je zrealizować kiedy naraz i natychmiast trzeba zaspokajać potrzeby 2 odmiennych dzieci. Moja córka swoją "emocję" na pojawienie się brata zasygnalizowała buntem "niechodzenia" do przedszkola, a wcześniej uwielbiała tam być. Teraz, kiedy braciszek ma już roczek i sam potrafi się zatroszczyć o swoje potrzeby w lepszy lub gorszy sposób widzę, że ona zaczyna to respektować i że WIE, że jeśli mu na chwilę da to co właśnie trzyma ominie ją ciągniecie za włosy lub próba ugryzienia i sama daje mu mówiąc proszę jak skończysz to mi oddaj. Ale są też chwile grozy, kiedy go szarpie lub popycha, dopóki nie robi mu krzywdy nie interweniuję- a jak już któreś płacze to pocieszam to, które oberwało i tłumaczę temu, które się do tego przyczyniło, że mi się to nie podoba. Czerpię z tego bloga dużo, jednak jeszcze często zdarza mi się "wybuchnąć" i nakrzyczeć- zwłaszcza na córkę. Jest mi z tym przykro, ale staram się na zimno analizować sytuację i już jej nie powtarzać, to są moje małe sukcesy i za to dziękuję ci Moniko. Trzymam kciuki za Wasze rodzinne szczęście, każde nowe życie wywraca świat do góry nogami tylko po to, żeby pokazać nam ile jeszcze w nas miłości i cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy11/8/12

    Generalnie obcy ludzie zwłaszcza 50+ są mistrzami w "idealnych inaczej" ocenach i radach dotyczących dzieci. Ja też rzadko widzę zazdrość u starszej. Jak młody był malutki to w ogóle było idealnie, potem już bardziej się wkurzała jak zaczął być mobilny i jej przeszkadzał, psuł zabawy itp, ale to był całkiem uzasadniony gniew.

    Starsza bywa zazdrosna kiedy jest już zmęczona, chce się przytulić a młody wisi na cycu i nie chce odpuścić. Ale to nie zdarza się znów tak często.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zo jest szczęściarą, że ma tak mądrych rodziców :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bo jednak zazwyczaj starsze rodzeństwo jest zazdrosne.Urodziłam córcię gdy synek miał prawie 2,5 roku i był okrutnie zazdrosny,smutny,przygnębiony,apatyczny i agresywny.Czasami nadal jest,chociaż mała ma już prawie 11 mscy. Dużo zależy od podejścia rodziców,ale nie wszystko.Znaczenie ma chyba także charakter malucha i... różnica wieku między dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaki mądry post! Uwielbiam Cie! :)
    Uściski dla Dziewczynek :)

    OdpowiedzUsuń
  21. no właśnie, najwięcej napsuli nam obcy ludzie/znajomi zbędnymi pytaniami w obecności starszego dziecka,
    no i co nie jest zazdrosny? na pewno jest zazdrosny o młodszą siostrę, musi się nią opiekować i tak dalej, i tak dalej...

    A ja nie widzę zazdrości, widzę gniew, smutek, frustrację, walkę z emocjami, widzę małego chłopca, który sobie nie radzi w nowej sytuacji, któremu mieszają się uczucia do siostry i do nas

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy11/8/12

    Zo potrzebuje też rodziców aby pomogli jej przejść przez złość i zazdrość. Rodziców, którzy jej złość przyjmą i zaakceptują jako naturalną w obecnej sytuacji. Dzięki temu będzie ją mogła swobodnie przeżywać i wyrażać. Ludzie często stygmatyzują złość, zazdrość, jakby przeżywanie tych uczuć było nieporządane, niefajne... Ja bym powiedziała " Jak cudownie, że się złościsz, to znaczy, że jesteś żywa ". "To uczucie to zazdrość, to nic złego". Jeśli oczywiście Zo zacznie się faktycznie złościć, czego jej życzę :) bo zdaje się, że to fajna dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Słowo wyjaśnienia w kwestii Dlaczego tak się upieram nabrak zazdrości w relacjach rodzeństwa ? Nie twierdzę, że wraz z pojawieniem się rodzeństwa, nie pojawia się złość, smutek, frustracja. Mówię tylko, że zazdrość ( i rywalizacja, ale o niej przy innej okazji) nie jest wpisane w relacje między rodzeństwem. Zazdrość, jak podaje wikipedia, to uczucie " odczuwane w sytuacji frustracji, gdy znany jest obiekt zaspokajający potrzebę i osoba posiadająca ten obiekt". Czy nie jest więc tak, że rodzic, który widzi potrzebę swojego starszego dziecka i wie, że do zaspokojenia tej potrzeby potrzebny jest Starszakowi właśnie on, mówiąc "tak" potrzebie eliminuje zazdrość? Zazdrość nie jest pierwszym uczuciem, które się pojawia. Jest kolejnym. W moim przekonaniu ostatnim. Po niej jest już tylko agresja (to moje subiektywne odczucie, jeśli się z nim nie zgadzacie, to dla mnie jest to ok). Kiedy więc akceptuję złość, niechęć, ból Dziecka związany z pojawieniem się w rodzinie kolejnego dziecka to wtedy nie pojawia się zazdrość. Jeśli potrafię przeprowadzić moje dziecko przez żal związany ze stratą mamy i taty na wyłączność, to o zazdrości będę tylko słyszeć. Co o tym myślicie?

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy12/8/12

    Moim zdaniem sekretem udanej relacji między rodzeństwem jest zostawienie dzieciom pewnej swobody z jednej strony, a z drugiej żelazna konsekwencja w egzekwowaniu ich praw. Od narodzin mojej młodszej córki rezerwowałam w ciągu dnia czas, który spędzałyśmy tylko razem ze starszą, jakoś działa jak dotąd, bo jedna za drugą skoczyłaby w ogień...

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy12/8/12

    Moniko to co napisałaś powyżej owszem uda sie, pod warunkiem, że uda nam się zaspokoić wszelkie potrzeby starszaka mając na uwadze noworodka, niemowlę. Biorąc pod uwagę fakt, że potrzeby niemowlaka są ogromne a matka jedna, to jest to moim zdaniem model idealny. Oczywiście przy wsparciu rodziny, to się może w dużej mierze powieść, jednak gdzieś zawsze powstanie luka :) i wtedy jest zazdrość i chodzi o to żeby ją też przyjąć.
    Według moich obserwacji jest tak, że rodzic ze strachu przed zazdrością bardzo, bardzo się stara, "wychodzi z siebie" a dziecko wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rodzica nie ujawnia zazdrości, choć tak na prawdę ją odczuwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest możliwe zaspokojenie wszystkich potrzeb. Nawet jak ma się jedynaka. I nie o zaspokojenie a o branie pod uwagę potrzeb chodzi. Dzieci chcą być przede wszystki słyszane i widziane. Ale masz rację. Dzieci chcą współpracować ze swoimi rodzicami dlatego mogą skrywać swoje uczucia, gdy wiedzą że rodzice ich nie akceptują. Do czasu...

      Usuń
    2. Anonimowy12/8/12

      Dla mnie fajne jest to, że wydawało mi się, że jestesmy na dwóch różnych biegunach w tej sprawie. A teraz mam wrażenie, że się spotykamy, i w gruncie rzeczy myślimy podobnie.

      Usuń
  26. Anonimowy12/8/12

    Jesteś wspaniałą mamą, Moniko.
    Ja jestem starszą siostrą i ryczę, kiedy czytam ten post.

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy12/8/12

    Ja wprawdzie nie o rodzeństwie, lecz o pojedynczym macierzyństwie. Dziękuję Ci, że na przykładzie Zo pomogłaś mi zrozumieć, co działo się ze mną, kiedy osiem miesięcy temu przyszła na świat moja córka.
    Piszesz "To, co dziś widzę patrząc na Zo, to pewnego rodzaju smutek i żal. Skończył się etap jedynactwa. To, co było znane i zaakceptowane jest już przeszłością. Moja Starsza Córka musi wejść w nowy rozdział i dlatego potrzebuje "żałoby" po tym, co straciła. To zupełnie naturalny stan rzeczy, prawda? Ja też jestem w "żałobie", jak inaczej miałaby być podwójną mamą (?). "
    To dlatego miałam problemy ze swoimi emocjami, choć wiedziałam, że to nie baby-blues (trwało to dłużej) a też na pewno nie depresja. Córcia przyniosła ze sobą totalny chaos, zawalił się mój dotychczasowy uporządkowany świat i choć wiedziałam, że nowy będzie lepszy, to potrzebowałam opłakać ten stary. Dziękuję, że pomogłaś mi sobie to uświadomić, bo chociaż problem już dawno minął, to cieszę się, że wiem, co się ze mną wtedy działo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy12/8/12

      Miałam podpisać się i zapomniałam.
      Asia.

      Usuń
  28. Ehhh - wszystko prawdą jest , ale trudno uciekać od starszej córeczki w trakcie wieczornego usypiania i przytulanek , i zostawiać ją zapłakaną , bo trzeba wyjść do głodnego brzdąca. Tata tłumaczy i przytula, ale i ja i ona tęsknimy za sobą . Faktycznie to nie zazdrość tylko żal - ale to też trudne....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudna sytuacja rodzi często trudne emocje i dlatego musi być miejsce na żal po tym co już nie wróci, po stracie pojedyńczego macierzyństwa. Bardzo mocno to do mnie dociera od kilku dni, a Twoje słowa dodatkow mnie utwierdzają w przekonaniu, że nie pomogę mojej córce przejść przez żal za utratą rodziców na wyłączność, gdy nie opłaczę własnej straty. Dziękuję Ci ATC.

      Usuń
    2. Przepraszam ja mam jedynaka i sama jestem jedynakiem, ale tak sobie myślę, że to chyba dobrze, że może sie trzeba inaczej sfokusować? W sensie starsze dziecko mając mądrych rodziców wie że jest ważne, ale że niejest całym światem i dla świata tez nie będzie całym światem, że musi sie liczyć z innymi, to uczy bycia w społeczeństwie w grupie. MOże warto pomyśleć dobrze że dziecko spędzi więcej czasu z tatą, dobrze że sie musi podzielić i wtedy może dziecko też to łatwiej zaakceptuje jak poczuje że mamie nie jest az tak żal tych kilku minut przy wspólnym zasypianiu. Zastanawiam się czy zbytnie uwypuklanie straty nie maskuje zalety, czy mówienie o żalu i żałobie nierobi z dziecka przesadnego wrażliwca rozkładającego się przy byle problemie. I nie zrozumcie mnie źle , jak najbardziej się zgadzam że trzeba zwracać uwagę na ciemną stronę również, kwestia żałoby jest bardzo ważna i potrzebna do przejścia na następny etap. To co piszecie ma sens ale czy niełatwo w tym przesadzić?

      Usuń
    3. Ja nie mówię o żalu i żałobie tylko pozwalam mojej córce być smutną, nie krytykuję,gdy mówi: "może było ją(młodszą) nie urodzić, nie wymagam zajmowania się siostrą.

      Usuń
  29. Moniko uwielbiam tutaj zaglądać:)To mniejsce, w którym czuję się od razu pewniejszym rodzicem.
    Ja byłam pewna obaw przed przyjściem na świat drugiego dziecka, w końcu tworzymy zgrany team trzyosobowy, w któym prym wiedzie moje dziecko, a tutaj nagle ktoś dołączy, któś nowy, kogo będziemy musieli się na nowo uczyć:) Przyszło naturalnie, zazdrości nie było, raczej ciekawość, teraz 8 miesięcy później, kiedy młodszy jest coraz bardziej samodzielny, starszy uczy się go razem z nami, troszkę walczy o swoje terytorium teraz, ale my tego nie rozdmuchujemy porównywaniem, zobaczymy jak będzie...:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Anonimowy14/8/12

    Oczywiście zgadzam się z Panią w 100 % :)Hubert pokazuje swoje Ja i z pewnością próbuje zwracac na siebie uwagę. Zastanawiałam sie tylko jak pomóc mu dostrzec, że nadal jest dla Nas tak samo ważny jak wczesniej. To fakt, nie zawsze mogę działać tak jakbym chciała, choć bardzo się staram. Trening czyni jednak mistrza :) więc bede starała się nadal, kiedyś dojde do wprawy. Pozdrawiam

    M. Prusek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Magdo, tutaj jestem Moniką, nie Panią :) -to pierwsza sprawa,
      Druga - dzieci czują się kochane, gdy są akceptowane. W każdej sytuacji i z każdymi emocjami. Tylko tyle, albo aż tyle. Wszystko zależy od punktu widzenia. Hubert czuje się ważny wtedy, gdy ma prawo powiedzieć "tak"lub "nie" i to jego "tak" lub "nie"jest brane pod uwagę. Nie oznacza to oczywiście, że na wszystko mamy się zgadzać, bo nasze dziecko np. Nie chce myć zębów, chce na obiad lody, nie chce jechać do babci, chcę oglądać cały wieczór bajki. Chodzi o to, że ma prawo wyrazić swoje zdanie, które jest dodatkowo szanowane przez rodzica.
      Masz rację, praktyka czyni mistrza. Dlatego i ja praktykuję już od ponad 4 lat i praktykować będę aż moje córki nie wyjdą z domu :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. No i właśnie Moniko, chce oglądac cały dzień bajki. Jak w taim razie okazać że jej zdanie się liczy skoro i tak bęzie tak jak rodzic chce. W sensie jako matka niepozwolę Ricie oglądać za dużo bajek, ostatnio zaczeła mocno protestować, aż mam ochote jej zakazać wogóle oglądać. Jeżeli jej powiem szanuje twoje zdanie, wiem że byś chciała ale wyłaczam bajkę, to tak jakbym sobie kpiła. To tak jakby szef powiedział rozumiem że chce pani podwyżkę ale jej pani niedostanie. Jestem zła na szefa i jakiekolwiek jego wyjaśnienia nic neipomogą jeśłi wiem że podwyszka mi się należy. Dziecko pwenie też myśli że kolejna bajka jej sie należy. Ostatnio mówię że ta bajka będzie dzis ostatnia a jeżeli po jej obejrzeniu będzie krzyczeć że mam włączyc kolejną to na następny dzień niebędzie jej wcale. To pewnie kara ale jak to inaczej okiełznać. Innym razem moja akceptacja i zrozumienie doprowadziło do wrzasków trwających półtorej godziny i wywracających życie domu na ten czas do gory nogami. Nie wspomnę o tym że takie wrzaski sprawiają że mam ochotę wyrzucić swoje dziecko przez okno ( oczywiście tego nie robię ;). Nie umiem akceptować takiego zachowania. Jak akceptować niekonstruktywne długotrwałe wydzierania się? Jak jednocześnie nie dawać przyzwolenia do zwykłej histerii, do malkontenctwa do grymasów. Chcę dac dziecku do zrozumienia że ma prawo do złości, gniewu i wszelkich uczuć i emocji ale konstruktywnych. help..

      Usuń
    3. Tula, nie tylko ja wiem o czym piszesz. Myślę, że większość tu obecnych mam przerabiała lub przerabia temat bajek :) i emocji, które pojawiają się u Maluch wraz z wyłaczeniem telewizora. Pytasz co robić, jak to zrobić? Zanim podzielę się swoim własnym doświadczeniem i strategią, która u nas zadziałała to najpierw kilka zdań, które pojawiły się po przeczytaniu Twojego komentarza.
      1. " jeżeli jej powiem szanuję Twoje zdanie ale..." - masz rację, to będzie kpina. To także ukrycie pod słowami władzy i przewagi rodzica. Bo to tylko słowa. Nie chodzi o to, co powiesz ale o intencje z jaką mówisz. My rodzice mamy prawo decydować o tym co służy naszym dzieciom, a co szkodzi. My i dzieci mamy takie same potrzeby ale dzieci potrzebują często nas by je zaspokoić. Bajka to strategia, która zaspakaja potrzebę zabawy ( w 99%), dlatego gdy pojawi się inna propozycja zabawy dziecku łatwiej zrezygnować z kolejnej bajki.
      2. Piszesz, że trudno Ci akceptować wrzaski. Że nie zgadzasz się na "niekonstruktywne długie wydzieranie się". To naprawdę bywa trudne. Stać i słuchać jak dziecko krzyczy, patrzeć jak rzuca się. Niełatwo wtedy oddychać i wymyśleć rozwiązanie, które będzie bezpieczne dla wszystkich. Warto w takich momentach zatroszczyć się o siebie, by udzielić dziecku wsparcia. Może wyjściedo kuchni pomoże, otwarcie okna, kilka głębokich oddechów, powolne policzenie do 10... Kiedy ja jestem spokojna mojemu dziecku łatwiej uspokoić się.
      3. A jeśli chodzi o " niekonstruktywność" gniewu to spójrz proszę na to, co się dzieje z Twoją córką jak na wydarzenie, w którym jest jej bardzo trudno. Jej mózg dopiero uczy się radzić sobie ze stresem ( wyłączenie bajki to stresowa sytuacja) i łatwiej jejbędzie, gdy w takiej sytuacji otrzyma wsparcie.
      4. Nie dając przyzwolenia na histerię, malkontenctwo, grymaszenie nie nauczysz córki radzenia sobie z takimi emocjami. Możesz sprawdzić, że one znikną ale tylko z Waszego domu, nie z Rity. W innych okolicznościach, w innej przestrzeni wciąż będą obecne. Ona jest jeszcze mała i musi minąć trochę czasu zanim nauczy się radzić sobie w trudnymi emocjami. Mózg człowieka intensywnie rozwija się w tym zakresie do 25 roku życia :) jest na blogu o tym artykuł Agnieszki Stein.

      A teraz czas na nasze podwórko: mieliś my ten sam problem i to co u nas pomogło, nie z dnia na dzień, to:
      1. Akceptacja uczuć: możesz płakać, wiem, że jest ci trudno (i to nie były tylko słowa, ja naprawdę dałam Zo na to zgodę)
      2. Jeśli pozwalam na 3 bajki to po zakończeniu każdej mówie: obejrzysz jeszcze 2 bajki, to jest ostatnia bajka
      3. Gdy Zo pyta czy może następną mówię "tak" lub "nie" .niekieruję się żelazną konsekwencją tylko tym co czuję. I Zo tego nie wykorzystuje. Kiedy następnym razem powiem" nie" ona nie mówi:" a wczoraj mi pzwoliłaś". Przecież podobno tylko krowa nie zmienia zdania:)
      4.Zo wyłacza komputer jak skończą się bajki. Moja córka lubi decydować i mieć wpływ na to, co się dzieje:)

      Usuń
    4. Moniko dziękuję za odpowiedź. Czy kiedy dajesz zgodę na złośc i histerie to robisz coś przy tym( w sensie przytulasz jestes obok, czy po prostu zajmujesz sie swoimi sprawami mowiąc wcześniej że mała może sie denerwować i dając jaj na to czas i przestrzeń? Czy dziecko nie poczuje się zostawione samo jeżeli tak zrobię, czy nie będzie sie czuło jeszcze gorzej? Inna rzecz że kiedy przytulam to drze sie bardziej i dłużej. Co do drugiego punktu tez tak robie , łagodzi wrzaski ale nie skutkuje całkowicie. Czy dobrą metoda jest odwrócenie uwagi dziecka przy zakończeniu bajki, czy jest to forma oszustwa?
      pzdr.

      Usuń
    5. To zależy. Jeśli Zo chce się przytulić, przytulam, jeśli woli zostać sama - wychodzę mówiąc, żeby mnie zawołała gdyby chciała się przytulić albo mowię, że jestem w kuchni i że czekam na nią.
      Dziecko, które czuje się źle, pokaże to. Jeśli córka poczuje się gorzej, bo coś zrobisz albo czegoś nie zrobisz, to, będziesz wiedzieć :)

      Usuń
    6. Ja nie odwracam uwagi.

      Usuń
  31. Muszę przyznać że coraz bardziej widze jak wiele krzywdy rodzic dziecku może zrobić w takich niby drobnych sprawach. No bo wydaje się że przecież dziecko nie jest bite, jest najedzone i wesołe dobrze się rozwija to jest ok. A okazuje się że nie. Napawa mnie to wielkim smutkiem i przerażeniem ile jescze spraw wywrze złe pietno na moim dziecku. Przecież czas dojrzewania musi być jakimś koszmarem, nie wyobrażam sobie że będę potrafiła trzymać na wodzy swoje wsyzstkie emocje, że czasem nie powiem czegoś w efekcie wkurzenia, że ni epoweim czegoś po prostu niedopuszczalnego. Tak bardzo bym chciała żeby moje dziecko nie miało przezemnie ran. Żeby czuło sie przy mamie naprawdę bezpieczne, na prawdę słuchane ważne, akceptowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci szybko zapominają. Poza tym nie czas przeszły, a teraźniejszy jest ważny. Bądź "tu i teraz". I nie chodzi o trzymanie emocji na wodzy, jesteśmy tylko ludźmi. Chodzi o budowanie kontaktu, relacji, prawdziwej i żywej, a w takiej są tez trudne emocje.

      Usuń
  32. I jeszcze jedna rzecz w kontekście tego artykułu. Zazwyczaj łatwo mi przychodzi bronienie integralności mojego dziecka. Jeśli obcy mówi coś w rodzaju "ale niegrzeczna dziewczynka z Ciebie" zazwyczaj mówię coś w rodzaju Do Rituni- "nie jestes niegrzeczna masz prawo się bawić, nie robisz nikomu krzywdy jeżeli masz ochotę baw się dalej" a do (zazwyczaj) zrzędliwej baby 50+ -" prosze tak niemówić do mojego dziecka, zachowuje się normalnie, pani uwaga jest krzywdząca, jeżeli chce Pani oceniać moje dziecko przy mnie lepiej niech pani nic nie mówi, nie życzę sobie tego" . Nieweim czy to dobre czy nie ale czuję potrzebe obrony mojego dziecka, czuje potrzebe wydrapania oczu atakującej ( moim zdaniem) obcej osoby. Jednak sprawa ma się inaczej gdy krytykuje ktoś bliski.
    Wczoraj miałyśmy taką sytuację: Bardzo bliskie nam wujostwo zaczęło komentować apetyt Ritusi. Moje dziecko jest w dolnych granicach normy centylowej jeśli chodzi o wzrost i wagę. Niemożna też powiedzieć, że jest chuda. Jak na swój wzrost jest po prostu normalna. Wujek przy małej która akurat jadła obiadek zaczął wygłaszać kazanie jak to ją podniósł i jest znacznie cięższa, jak to ma za duży apetyt, padły słowa DO NIEJ- żebys sie nie zrobiła grubaskiem obrzartuszku, będziesz pulpet!AAAAAAAAA
    Wewnątrz poczułam ukucie, zachciało mi się płakać. Jak tak można dziecko ma 3 latka, nie jest za grube a juz tworzy się z niego przyszłego anorektyka, kogoś kto będzie miał obsesje na punkcie swojej tuszy. Powiedziałam jednak tylko wujku niemów jej tak. Zabrakło mi odwagi żeby się przeciwstawić w sposób kategoryczny żeby postawić granice która bardzo chciałam wyznaczyć. Nie zycze sobie zakompleksiania mojego dziecka w wieku 3 lat!!! W ogóle sobie nie życzę ale juz w tym wieku zwłaszcza!
    Chce z nimi o tym porozmawiać mamy często kontakt i nie chce żeby takie coś się powtórzyło. Ale nie wiem jak. To pracownicy naukowi więc powinni mieć otwarty umysl i zrozumieć ale z drugiej strony to ludzie z minionej epoki mogą się obrazić. Co robić? Jak powiedzieć żeby nie urazić a jednocześnie dbać o moje dziecko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tula mówiąc do wujka "nie mów tak" jasno postawiłaś granicę. To było dobre posunięcie. Teraz możesz z wujkiem porozmawiać. Wyjaśnić mu jakie masz obawy związane z takimi komunikatami przekazywanymi Ricie.
      Dbasz o swoje dziecko. Chronisz je. A jeśli nie chcesz urazić innych to mów o swoich uczuciach i potrzebach. Nie mów co ludzie powinni, a czego nie, bo wtedy szanse na porozumienie maleją. Niewielu ludzi zniesie krytykę. Kiedy ludze słyszą krytykę mają dwa wyjścia: atakować lub wycofać się. I zapraszam w nocy lub jutro do przeczytania postu właśnie o tym, o czym piszesz. My też ostatnio miałyśmy dwie sytacje, pi których moje dziecko schowało się w sobie.

      Usuń
  33. Moja Marcelina nie jest zazdrosna o swojego brata, choć wszyscy o to pytają, dokładnie tak jak Ciebie. W pierwszych dniach, kiedy Wojtuś zawitał w domu, pewnie niektórzy pomyśleliby, że jest zazdrosna, ale tak naprawdę próbowała odnaleźć się w nowej sytuacji. Łatwo sobie z tym poradziliśmy. Trochę rozmową, trochę wspólnymi żartami i oczywiście zaangażowaniem w pomoc przy dzidziusiu.

    OdpowiedzUsuń
  34. Dzieci nie są zazdrosne, bo jak pisał Marshall Rosenberg zazdrość jest "rzekomym" uczuciem. Płynie z głowy a nie z serca. Mówi o tym, że coś mi się należy. Że sprawia mi przykrość, że ktoś ma więcej, lepiej. Że chciałabym, żeby tego nie miał i wtedy byłoby mi lepiej.
    Zazdrość ukrywa pod sobą uczucia, które dopiero świadczą o niezaspokojonych potrzebach. Kiedy ktoś zazdrości to czyni drugą osobę odpowiedzialną za swoje emocje.
    Dzieci naprawdę nie przeżywają takich rzeczy. A i dorośli, kiedy odważą się zajrzeć "pod zazdrość, głębiej" odkrywają inne uczucia i swoje potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy20/12/12

    siedzę, siedzę do trzeciej w nocy i zamiast iść spać czytam o żałobie po czymś, co minęło i choćbym nie wiem jak chciała to nie wróci. dobry ten post. czytam go kolejny raz i odnoszę do swojej sytuacji, która poniekąd ma trochę związku z pożegnaniem etapu bycia jedynakiem.

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy6/4/13

    Yes! Finаlly sοmeonе wгites about keywοгd.


    Alsο vіsit my website payday loans

    OdpowiedzUsuń
  37. Anonimowy26/5/13

    I'm not sure where you are getting your information, but great topic. I needs to spend some time learning more or understanding more. Thanks for great information I was looking for this info for my mission.

    Here is my web page :: payday loans

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.