14.6.12

Jak być przy płaczącym dziecku?

         Obiecałam więc piszę :)

         Dzieci płaczą, bo to jedno z narzędzi jakim komunikują się z rodzicami. Płaczą ponieważ chcą coś nam przekazać. Płacz to sygnał, że:
  • jest mi zimno lub gorąco
  • chce mi się pić, jeść
  • jestem zmęczony, śpiący, znurzony
  • tęsknię za tobą
  • chcę się przytulić
  • nie znam tych ludzi
  • boję się
  • nie czuję się bezpiecznie 
  • nie lubię, gdy tak robisz
  • boli mnie
  • nie umiem tego zrobić
  • nie podoba mi się to, co widzę
  • nie rozumiem tego 
  • ... (itd, itp)

          
            Dzieci nie płaczą bez powodu, i nigdy tym powodem nie jest chęć manipulowania rodzicem. Kiedy stanie się to dla nas oczywiste dostrzeżemy, że reakcje typu: zaprzeczanie uczuciom dziecka ("nic się nie stało"), odwracanie jego uwagi ("popatrz jaka wielka kopara"), przywoływanie do porządku ("przestań natychmiast"), lekceważenie dziecięcego płaczu ("taki duży chłopiec") czy wreszcie przeczekanie go ("niech się wypłacze"), nie sprzyja ani dziecku, ani tak naprawdę rodzicowi. W miarę płaczu rośnie bowiem frustracja i jednego, i drugiego. Rolą rodzica jest pocieszyć swoją pociechę. Jak to zrobić? Jest naprawdę wiele sposobów. Myślę, że każdy z nas ma swój ulubiony. Poniżej tylko kilka narzędzi, które sprawdziły się w mojej relacji z Zo - niemowlakiem:
  • podawanie piersi 
  • noszenie (w chuście lub na ramieniu)
  • otulenie miękkim kocykiem
  • przytulenie do flanelowej pieluszki 
  • kołysanie
  • ciche mruczenie 
  • obserwowanie poruszanych przez wiatr liści
  • masowanie 
  • wspólne leżenie nago
  • wspólna kąpiel 
Te z kolei uratowały mnie przed "zamordowaniem" ryczącej dwu-, trzy- i czterolatki:
  • reagowanie "po pierwszej łzie" 
  • bycie przy niej
  • pytanie: "chcesz popłakać" (polecam :) Niewiarygodne jest to, co się dzieje z dzieckiem, które dostaje przyzwolenie na płacz)
  • nazywanie uczuć
  • głaskanie i przytulanie
  • pytanie o potrzeby
  • proponowanie rozwiązania "problemu" 
        Pamiętam jednak takie dni, kiedy płacz Zo doprowadzał mnie na skraj przepaści i wiódł dalej i dalej... W takie dni szeroko otwierałam okno, by pooddychać pełną piersią, zamykałam oczy, by zobaczyć radosną Zo, oddalałam się od niej, by moje ręce nie były za blisko czy wreszcie dzwoniłam do przyjaciółki prosząc o pomoc. A potem przychodziła myśl: to, co nie dało mi zbliżyć się do mojego płaczącego dziecka, to mieszkająca we mnie mała dziewczynka, którą za rzadko przytulano. Biorę ją więc w ramiona i przytulam, kołyszę, całuję, mówię, że kocham... A czasem płaczę razem z nią.

22 komentarze:

  1. DZIĘKUJĘ ZA TEN WPIS.
    Jutro dam radę.

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnie dwa zdania :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy14/6/12

    świetnie napisana prawda ;) polecam to wszystko na prawdę działa

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się :) Bliskość to najlepszy sposób na ukojenie smutku maleńkiego człowieka. U nas (maluszek dwa miesiące) podczas wielkiego płaczu świetnie sprawdza się bardzo mocne przytulenie (przykrywam Staszka swoim ciałem, prawie "kładę" się na nim) i śpiewam mu do cicho "Lulajże Stasiuniu" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspólna kąpiel działa często także na starsze dzieci. A przy niemowlaku pomogła nam przetrwać wirusa, ząbkowanie i inne "atrakcje" - zdecydowanie wanna była (i jest) ulubionym miejscem Kostka (w trudnych okresach w połączeniu z mamą i piersią z mlekiem działała cuda).

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy14/6/12

    Dziękuję, super wpis. I tak szybko odpowiedziałaś na moją prośbę:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy15/6/12

    O tak, moc przytulania jest wielka!

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję za ten wpis :)
    ostatni akapit...

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za każdy Twój wpis... Walczysz z emocjonalną ignorancją jak mało kto. Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję, przy ostatnich zdaniach się poryczałam... dlatego tak często przytulam moją małą dziewczynkę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy15/6/12

    nasze dzieci są dziećmi przełomu - wielu z nas rodziców odebrało inne wychowanie takie, w którym dziecko jest podporządkowane, jest małe nie wie czego chce - rodzice wiedza lepiej.
    Jednak jak mówi moja Musia jestem w o niebo lepszej sytuacji bo mam nieograniczony dostęp do wiedzy, do metod wychowawczych, wiedzy na temat dzieci psychologicznej, rozwojowej itp.
    często mamy inne zdanie na temat mojego podejścia do dzieci wynikający z tego że ja jednak jestem bliżej PBP niż mama
    dzieki za ten cykl postów - otwierają oczy
    M

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy15/6/12

    Jak dobrze, że ktoś czasem przypomina o takich prostych rzeczach. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy15/6/12

    To takie proste i logiczne, a jednoczesnie takie trudne kiedy staje sie twarza w twarz z ryczacym pieciolatkiem :( Kiedy jest dobrze wiem dokladnie w ktora strone zmierzac, kiedy jest zle niestety zdarza sie, ze zbaczam z wybranej drogi :( i te komentarze w stylu: "no i co? przytulilas go!? znowu wygral!" Uwielbiam Twoj blog Zyrafo :) Pozdrawiam,
    ciagle uczaca sie mama

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny post, dziękuję, dziękuję, dziękuję i ściskam Cię mocno dobra duszyczko w ten piątkowy wieczór!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. DZIĘKUJĘ!!!! Czytam od dawna z ukrycia, ale dzisiaj nie wytrzymałam i musiałam podziękować!!!! Bardzo, bardzo dziękuję !

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju, jaki piękny i strasznie mądry wpis. I wzruszający. .
    .Dziękuję Ci za niego...Bo ja właśnie na owym skaraju od dni kilku. I źle mi ze sobą przez to. Bo przecież mama, która na prawdę kocha, powinna mieć nerwy ze stali...

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak, tak - reagowanie po pierwszej łzie, tak, tak! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy19/6/12

    Jest dokładnie 5 powodów płaczu niemowlaczka: rozdrażnienie/ból, znudzenie, senność, głód, stres. Wszystkie opisane wyżej powody płaczu, podchodzą pod któryś z tych stanów. Każdy powód jest ważny i nie można pozostawić płaczącego maleństwa aby się wypłakało, spowoduje to tylko uszkodzenia w mózgu dziecka przez wydzielany hormonu stresu. To tak jakby dorosły mówił jestem głodny, jestem głodny, a ktoś by go zamknął w pokoju żeby się wypłakał, to na pewno przestanie być głodny. Zmęczy się, może zaśnie, ale wciąż będzie głodny i ponownie zacznie mówić jestem głodny. Zapraszam na mój blog o sposobach na uspokojenie maluszka zależnie od tego co "mówi." www.dlaczegoplacze.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  19. nie wpadłam na zapytanie córy, czy chce popłakać! koniecznie zapytam przy najbliższej okazji, choć wolałabym aby okazji było niewiele (no tak, wolałabym, ale ostatnio moja dwulatka bardzo uczuciowo reaguje niemal na wszystko...)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziekuje.
    Bede musiala pamietac, zeby schowac dume do kieszeni, bo nie jest wstydem zawolanie kogos do pomocy w chwili rosnacego napiecia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy29/1/14

    Jak pięknie, że pamiętasz o tej małej Dziewczynce w Tobie. Przesyłam Jej buziaki :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.